Fotografia dzisiaj niesamowicie spowszedniała. Zdjęcia, możemy robić praktycznie nie mając żadnych narzuconych limitów. Liczby liczone w setkach, czy tysiącach? Nie ma problemu... Nawet jak na "karcie pamięci", która jest nośnikiem zdjęć w dzisiejszych czasach, brakuje miejsca, wystarczy ją zamienić na nową. Karta taka jest malutka, poręczna, nie ma z tym absolutnie żadnych problemów.
Aparaty fotograficzne są bardzo małe, poręczne. Zmieszczą się wszędzie, do torby, plecaka, a nawet do kieszeni. Poza tym, coraz lepsze aparaty montowane są w telefonach komórkowych!
Wróćmy jednak do czasów przeszłych. Nie musimy aż tak daleko. Wystarczy kilkanaście lat wstecz.
Aparaty były trochę większe i mniej poręczne, chociaż zabranie ich ze sobą nie stanowiło problemu. Był to jednak "towar luksusowy", który możemy porównać do, np. dzisiejszych iPodów, iPadów czy innych "potworków" firmy Apple. Rzeczą jednak bardzo ważną było jednak ograniczenie w postaci potocznie zwanego "filmu". A więc nie mogliśmy zrobić więcej niż -naście, albo -dziesiąt zdjęć.
Zważając na to, każde nasze zdjęcie musiało być "odpicowane", staranne, doskonałe. Każde zdjęcie było na wagę złota. Kiedy aparat pracował w charakterze uwieczniania podróży turystycznych bardzo uważało się na to, by żaden przechodzień nie zepsuł nam zdjęcia. A gdyby zespuł...
Do czego więc dąże? Czy to tylko wynurzenia sentymentalisty? Nie. Po prostu stwierdzenie faktu, że sytuacja kiedyś zmuszała ludzi do tego, by zdjęcia były staranne, by były estetyczne. Dzisiaj, powszechność i łatwość fotografii doprowadza do paskudnej, obrzydliwej sytuacji, w której na portale społecznościowe, blogi, fotoblogi wrzucane są tak paskudne "potworki" fotograficzne, że pozostaje strzelić, jak mawia młodzież, tzw. "facepalma". Wpiszmy sobie dowolną frazę w google: "fotografia Gliwice" (notabene moje ulubione miasto). Nie będziemy musieli długo czekać w wyszukiwarce images.google.com, by znaleźć potworne zdjęcia obrzydzające to wspaniałe miasto...
Panie i Panowie, proszę Was. Zlitujcie się!