Gdyby turysta zagraniczny podążał za tym, co sugerują mu przewodniki po Polsce, musiałby spędzić z tydzień w Krakowie popijając codziennie piwo w innej knajpie, co oznaczałoby że w jego pamięci nie zostałby żaden ślad z tej wyprawy, a i portfel byłby mocno odchudzony, jeśli nie - pusty. Mógłby ewentualnie turysta zagraniczny pojechać na prowincje, sprawdzić jak wygląda Puszcza w okolicach Białegostoku lub Bieszczady uchodzące niesłusznie za góry dzikie. Zjadłby kilka kiełbasek w przydrożnym barze po drodze, powdychał świeżego powietrza, o ile jakiś samochód akurat nie przejeżdżałby obok, rozejrzał się po lesie lub górach.
Więcej zobaczyć by nie zdołał.
Przewodniki po Polsce są bowiem niezwykle schematyczne i oczywiste. Turysta, który z nich korzysta może zobaczyć tylko te miejsca, które mu pokazać chcemy. Jeśli więc nawet znajdzie siew nich wizyta w Nowej Hucie, to przede wszystkim w jej uporządkowanej części, a nie tam gdzie można dostać po twarzy.
Być może tak właśnie powinno to wyglądać. Być może przewodniki po Polsce muszą być sztampowe i w gruncie rzecz nudne jak mecz reprezentacji Włoch. W końcu ich celem jest pokazać pewne najważniejsze punkty i zwrócić na nie uwagę turysty. A jednak zawsze jest jakiś niedosyt. Zawsze jednak czegoś brakuje.
Wyobraźmy sobie dla przykładu, że jesteśmy w Niemczech. Wiemy, że jak Niemcy to piwo, kiełbasa i bawarskie gacie. A jednak spędzając czas wolny w Lubece jakoś nam to wszystko nie pasuje. Chcielibyśmy poznać trochę miasto, ale jedyne co dostajemy z przewodnika, to garść faktów historycznych i stereotypów kulturowych. Próbujemy więc sami, bo nam zależy. Ale nie idzie - bo język, bo nie wiadomo gdzie jechać, o co pytań, na co patrzeć.
Trzymając się przewodników zobaczymy to co wszyscy, tak jak wszyscy.
Czy jest więc szansa na przewodniki po Polsce, które pokażą nasz kraj od ciekawszej strony? Szansa jest, ale nawet jeśli powstaną, to i tak wkrótce dołączą do grupy tych sztampowych. Zostaną wciągnięte przez mainstream, jak to zwykle się dzieje z przejawami kultury niezależnej.