Teraz coraz częściej słyszymy o tragedii małych, rodzinnych przedsięwzięć, które przegrywają z konkurencją w postaci sklepów typu Biedronka, Lidl, czy Netto. Statystyki biją na alarm, nawet 1/3 sklepów mało-powierzchniowych została zamknięta w przeciągu pięciu lat, po otwarciu sieciowego dyskontu.
I już pojawiają się projekty, która miałby kontrolować możliwości powstawania sklepów o dużej powierzchni. Jak twierdzi poseł PiS Stanisław Szwed - Potrzebna jest ustawa, która pozwoli samorządom decydować, jak duże sklepy będą otwierane w gminach". Oczywiście powołuje się na wzrastające bezrobocie, w wyniku upadku tego małego, rodzinnego handlu, oraz pozbawianie ludzi, środków materialnych potrzebnych do życia. Brzmi to trochę jak pustosłowie.
Czy sklepy wielkopowierzchniowe nie zatrudniają ludzi? A sam fakt, możliwości wyboru nie jest podstawowym prawem konsumenta? Dlaczego ktoś będzie decydował, za mnie, gdzie mam robić zakupy i dlaczego mam za nie płacić drożej? Te argumenty gdzieś umykają.
Oczywiście, dla właścicieli małych sklepików odnalezienie się w nowej rzeczywistości może być początkowo trudne. Jednak zawsze można się przekwalifikować. Przykład z własnego podwórka, sąsiad, który wcześniej zajmował się takim mało-powierzchniowym handlem, teraz dobrze prosperuje na rynku usług budowlanych.
Inne rozwiązanie podsuwa wiceprezes firmy Cursor Piotr Haman. Pan Piotr uważa, że los takich sklepików jest nieunikniony i im szybciej właściciele się z tym pogodzą, to będzie dla nich lepiej. Jeżeli handlowcy nie mają zamiaru szukać nowego zajęcia, mogą popracować nad węższą specjalizacją sklepu np. warzywniak, czy sklep z ekologiczną żywnością, lub postarać się o bardziej personalny i bezpośredni kontakt z klientem: rozmowa, zapamiętanie imion, trapiących problemów.
Wydaje mi się, że najgorsze co można zrobić, to ingerować w rynek kolejnymi ustawami, które sztucznie będą podtrzymywały istniejący stan rzeczy. W pewnym sensie to blokuje dalszy rozwój oraz kreatywność. Jaka jest wasza opinia? Uważacie, ze politycy powinni się mieszać w wewnętrzne sprawy rynku?