Nie interesowały mnie już kolejne ramki na zdjęcia, większe i mniejsze obrazy. Szukałam czegoś nowego, czegoś, czego nie spotkam w każdym mieszkaniu, czegoś oryginalnego.
Szukałam,…aż w końcu znalazłam. Dekoracje welurowe czyli naklejki na ścianę. Niby mała rzecz, a czyni wielkie rzeczy z moimi ścianami.
Początkowo podchodziłam do tego typu rzeczy dość sceptycznie, zastanawiałam się czy takie dekoracje, nie odpadną równie szybko, jak zostały przyklejone. Zaczęłam więc od delikatnych zmian w pokoju dziecka. Była to niewielka dekoracja – naklejka na kontakt przedstawiająca wóz strażacki, będąca osłonką włącznika światła, co jednocześnie chroniło ścianę przed nie zawsze czystymi dziecięcymi łapkami. Okazało się, że ta z pozoru niewielka zmiana była strzałem w dziesiątkę. Zaowocowała tym, że postanowiłam w ten sam sposób zmienić wygląd pokoju gościnnego.
Tu również zaczęłam od włączników, ale skończyłam na ścianach. Zmienił się jednak motyw przewodni. W pokoju gościnnym zagościły welurowe kwiaty. Na ścianie głównej, nad sofą umieściłam czerwony Ornament Kwiatowy, który na tle jasnej ściany i czerwonej sofy, do dziś prezentuje się bardzo ładnie.
Myślę, że jest to jakiś sposób na to, aby bez większych rewolucji oraz niewielkim kosztem, odmienić wygląd ścian w każdym mieszkaniu. Jest to bardzo dobra alternatywa dla tych, którym tak jak i mi, znudziło się wieszanie kolejnego obrazu i proszenia męża o zamontowanie haczyka. Przyklejenie tych dekoracji było dziecinnie proste, a efekt jaki dały, był dokładnie taki, jakiego oczekiwałam.