Ten stan zamknięcia przed wrotami świadomości, jest widoczny w każdym z nas. Podświadomość zajmuje około 95 – 97 % naszej istoty i stanowi pancerz, chroniący przed prawdą.
Na ile jesteśmy w stanie się przebudzić i wyjść jak pisklę ze swojej skorupy lęku na świat pełny światła, na tyle otwierają się wrota naszej uśpionej świadomości. To ona jest dzwonkiem budzącym nas ze snu. Dzwoni coraz głośniej, tylko tego nie słyszymy. Umysł śpiący jest głuchy!
Pisklę, kiedy dojrzewa to wychodzi ze swej skorupy aby zażyć wolności i światła. Nasze dzieciństwo dobiegło już końca i warto wyjść z pancerza. Nie czekajmy aż siły zewnętrzne będą musiały rozbić nasze skorupy, aby nas z nich wydostać. Pisklęciu, gdy się pomaga wyjść na świat, to kończy się tragicznie.
Uwarunkowania ( skorupa ego) w które jesteśmy uwikłani, oplata nas jak drut kolczasty. Niczym nie różnimy się od ptaka uwięzionego w klatce. On bardzo chce z niej ulecieć ale klatka go ogranicza kompletnie. Nie pozwala z niej wyjść. Nasza klatka, to programy rodowe i karma poprzednich wcieleń, które trzymają nas w łańcuchach przeszłości. Ukrywanie tego faktu powoduje lęk.
Czas obecny odpowiada największemu uwarunkowaniu człowieka. Wszystko na to wskazuje. Zwierzęta trzymane w klatkach, psy czy koty zamknięte w domach, są odzwierciedleniem naszego wewnętrznego stanu duszy.
Ostatnie dni obfitujące w nadmiar wody deszczowej ( oczyszczanie świata), pokazały jak zgniłe i zniszczone są nasze pola uprawne z których będziemy czerpać pożywienie. Wszystko zagniwa zaczym zdąży jeszcze urosnąć. Odór gnijących pól, działek i łąk oraz pastwisk, pokazuje nam do czego doprowadziliśmy naszą Matkę Ziemię.
Nie możemy się wypierać, że ktoś nam to zesłał. Wszystko, co wysyłamy w kosmos wraca do nas powrotem. Magnetyczny kosmiczny tiul odbija wszystkie złe intencje, które wracają do swego nadawcy. Dobre intencje są przepuszczane wyżej i spełniają się marzenia dobrych ludzi.
Niebo i Ziemia są dla nas zwierciadłem i odbiciem skutków czynów. Musimy wreszcie zobaczyć, że wszystko co nam się przydarza, jest konsekwencją naszych przeszłych czynów i myśli.
Do tej pory wypieraliśmy przeszłość do własnej klatki ego. Teraz przyszedł czas oczyszczenia i prawda musi być wyłoniona na wierzch. Lęk zawsze ma tendencję do ukrywania tajemnic. Musimy wreszcie spojrzeć na zgniliznę, którą wytworzyliśmy wszędzie.
„Biada wam uczeni w piśmie i faryzeusze obłudnicy. Przypominacie bowiem pobielane groby, które z zewnątrz wprawdzie wydają się piękne, ale wewnątrz są pełne kości zmarłych oraz wszelkiej nieczystości” – Mat.23.27.
Tak nauczał Jezus. A jak jest dzisiaj?
Chemia powoli niszczy nas od wewnątrz. Zniszczyła nasze pola i ogrody. Co będzie dalej, gdy skutki chemii będziemy uzdrawiać chemią?
Nie trudno zgadnąć. Odpowiedź jest oczywista.
Czasy ostatecznego rozrachunku nadeszły. Trzeba zmierzyć się z samym sobą. Nie ma gdzie uciekać, gdyż smród zgnilizny jest wszędzie!
To obraz tego do czego doprowadziło nas nasze ego z jego pychą i ignorancją wszystkiego, co naturalne i prawdziwe, co zostało stworzone przez Boga. Chemia nie pochodzi od Stwórcy. Jest to manipulacja i przekształcanie natury w sposób niszczący dzieła Stwórcy.
Tylko powrót do natury, do leków ziołowych stworzonych przez Boga a nie Jego przeciwnika, może nas uzdrowić. Powrót do naturalnych sposobów produkcji rolnej, może uchronić nas od totalnej zagłady.
Gnijące pożywienie spowoduje dalsze gnicie w organizmach ludzi i zwierząt. Napromieniowanie żywności kobaltem aby nie zagniwała, wprowadzi dodatkowy element niszczący już zniszczone chemią pożywienie. To bomba ukryta w pożywieniu.
Żywność genetycznie modyfikowana jak kukurydza czy soja, niszczy nasz kod genetyczny. Wprowadza nie dające się przewidzieć w skutkach przekształcenia genetyczne naszych organizmów.
Lęk nie może być lekarstwem na lęk. Tak jak chemia jest lekarstwem obecnie na chemiczne skutki. To nie działa. Uzdrawia tylko natura, gdyż pochodzi od Boga.
Choć z przyjemnością patrzymy na kolorowe ptaszki w klatkach, to jednak nie odbieramy ich smutku ograniczonej przestrzeni. Nasza dusza zamknięta w skorupie ego czuje się podobnie jak ptaszek w klatce.
Na twarzach ludzi nie widać radości życia, lecz smutek i lęk, mimo coraz większego zewnętrznego bogactwa. Wewnętrzne bogactwo daje radość i spełnienie. Promieniuje na zewnątrz, przynosząc radość otoczeniu. Rozprzestrzenia się jak światło Słońca na wszystko. Lęk zamyka we własnej skorupie. Ego nie uznaje dzielenia się i rozprzestrzeniania dobrych wiadomości. Wszystko ma dla siebie i konsumuje w swojej złotej klatce.
Obudźmy się wreszcie ze snu uśpionej świadomości! Budziki coraz głośniej dzwonią.
Moja książka „Symfonia Przebudzenia” niech posłuży Wam niczym muzyka do przerwania snu ego. Bądźmy świadomi siebie a nie ciągle śpiący w swej skorupie. Czas wyjść z ciemnego pancerza na świat pełny światła i wolności. Gdy zapanuje autentyczna radość, lęk musi odejść.