Ludzie coraz rzadziej potrafią rozmawiać o uczuciach i emocjach, częściej rozmawiając o niczym, o tym, co jak najmniej ich dotyka. Czemu tak jest? Czemu normą jest rozmawianie o wszystkim, byle nie o tym, co czujemy, co myślimy?

Data dodania: 2009-05-27

Wyświetleń: 4916

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Alberto Moravia w opowiadaniu pod tytułem „Komunikacja” opisał sytuację , która jako żywo pokazuje kondycję relacji międzyludzkich we współczesnym świecie. Bohater tego opowiadania trafia do nowej pracy. Poznaje nowych ludzi, z którymi nie może znaleźć wspólnego języka. Poznaje również dziewczynę, która bardzo mu się podoba, jednak z nią również nie potrafi nawiązać kontaktu. Perspektywa wspólnego weekendu nad morzem rodzi w nim nadzieję, że może przy takiej luźniejszej atmosferze lody zostaną przełamane. Nic jednak bardziej złudnego! Już w trakcie podróży koledzy z pracy rozmawiają o gatunkach papierosów, o markach samochodów – rozmowy dotyczą wszystkiego, tylko nie ich samych. Tematy dotyczą przedmiotów, całego zewnętrza świata, nie dotykają intymności, co boli głównego bohatera. Uciekając od płytkich rozmów, próbuje przekonać do siebie dziewczynę. Kiedy wyznaje jej,że bardzo mu się podoba i że chyba się w niej zakochał, kobieta z wyrzutem oznajmia mu, że w ogóle nie można z nim się porozumieć, że chce rozmawiać o rzeczach, o których nikt rozmawiać nie chce. Mówi o nim, że jest niekomunikatywny...
I taki też jest współczesny, zabiegany świat. Ludzie coraz rzadziej potrafią rozmawiać o uczuciach i emocjach, częściej rozmawiając o niczym, o tym, co jak najmniej ich dotyka. Czemu tak jest? Czemu pomimo tego, że na każdym kroku, w każdym popularnym magazynie psycholodzy wypowiadają się na temat wagi tego, żeby wyrażać uczucia i pokazywać emocje, nadal nie umiemy tego robić? Czemu normą jest rozmawianie o wszystkim, byle nie o tym, co czujemy, co myślimy?
Dużą odpowiedzialność za taki stan rzeczy bierze na swoje barki to, w jaki sposób zostaliśmy wychowani. Od samego początku uczeni jesteśmy powściągliwości w wyrażaniu własnych opinii, zwłaszcza tych, które dotyczą nas samych. Żeby nie zdradzić się przed innymi, nie pokazać słabości, nie narazić na śmieszność. Rodzaj instynktu samozachowawczego, który miał nas chronić, a obrócił się przeciwko nam. Bo taka powściągliwość wprawdzie sprawdza się w życiu zawodowym, w sferze prywatnej zaś powoduje spustoszenie. Trudno nam przyznać się do słabości, do tego, że coś nas boli, nie podoba nam się, drażni nas. Chowanie tych emocji w sobie powoduje frustrację. Frustracja ta sprawia, że stajemy się drażliwi, a sytuacja, w jakiej się znajdujemy, jest coraz bardziej nieznośna. Kiedy w końcu poziom frustracji osiąga apogeum – wtedy zamiast rozmowy rozpoczyna się ciąg pretensji i wzajemnego oskarżania.
Nieumiejętność rozmawiania o uczuciach i emocjach wynika również z tego, że wielu uczuć i emocji po prostu sobie nie uświadamiamy, a w wielu przypadkach nie chcemy uświadomić. Na pytanie: co ciebie tak denerwuje, wiele osób reaguje agresją. Reakcja ta wynika z niechęci z jaką przyznajemy się, że coś nas wyprowadza z równowagi. Przyznanie się do tego, że coś nas irytuje wiąże się z przyznaniem do tego, że mamy jakiś słaby punkt. A przecież na arenie życia chcemy być postrzegani jako niezłomni zwycięzcy. Można zatem powiedzieć, że łatwiej jest wybrać prezent na urodziny, niż powiedzieć komuś kocham.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena