Co nas nie zabije, to nas wzmocni – wierni tej zasadzie ludzie nie poddają się przeciwnościom losu i walczą o lepsze jutro. W biznesie tak, jak w życiu przyjęło sie uważać, że negatywne wydarzenia mają swój pozytywny wydźwięk.

Data dodania: 2012-11-16

Wyświetleń: 920

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Wielu ekonomistów jest zdania, że kryzysy są okresami, w których konkretne gospodarki oczyszczają się ze złuch nawyków, złogów biurokracji, deficytu publicznego, przerostów zatrudnienia i dziesiątków innych, gospodarczych patologii.

Do niedawna głównym czynnikiem, nakręcającym na Łotwie koniunkturę, były usługi finansowe i budownictwo. Banki pożyczały pieniądze na lewo i prawo, a kredyty, czyli po łotewsku  kredīts, napędzały rynek nieruchomości. Oczywiście  w naturalny sposób pojawili się również biznesmeni, którzy zaczęli spekulować na cenach mieszkań i zawyżać ich wartość. W efekcie cena metra została wywindowana do nienaturalnych rozmiarów. Kryzys wyrównał wszystko za jednym zamachem. Cena mieszkań spadła w niektórych lokalizacjach nawet  o 30 procent i zabrakło nabywców. Banki w popłochu zmieniały politykę pożyczkową. Nie pojawiały się nowe  kredīts, a dotychczasowe trzeba spłacać.

Dzisiaj łotewska gospodarka odradza się dynamicznie. Tym razem  kredyty dawkowane są ostrożnie, o ile na inwestycje kredīts się znajdują, o tyle na konsumpcję nikt nie pożyczy nawet jednego łata. Eksperci podkreślają, że łotewska gospodarka z całego zamieszania wyjedzie mocniejsza niż była przed zawirowaniami. Relacje pomiędzy światem produkcji, a finansów będą opierały sie rynkowe zasady, a ludzie będą musieli  dotrzymać tego, czego nauczyli się w kryzysie, że wydawać  można jedynie tyle, ile się zarabia.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena