Kiedy wchodzę do drogerii, niezbyt motywująco działa na mnie widok utrudzonych kobiet, których zdesperowane włosy wręcz błagają o litość, zmysły wariują od natłoku farb, a nogi uginają się pod ciężarem przekazu reklamowego. Mam wrażenie, że w oddali widzę swój przyszły los, który nastąpi lada moment.