Zanim nauczyłam się gotować, nauczyłam się czytać. Zanim otworzyłam moją pierwszą książkę kucharską, przeczytałam całe masy powieści i opowiadań. I z zachwytem odkryłam, że te dwie moje pasje przenikają się i nawzajem uzupełniają.
Zanim nauczyłam się gotować, nauczyłam się czytać. Zanim otworzyłam moją pierwszą książkę kucharską, przeczytałam całe masy powieści i opowiadań. I z zachwytem odkryłam, że te dwie moje pasje przenikają się i nawzajem uzupełniają.
Dla naukowców-botaników – oczywiście, owoc. Większość populacji ludzkiej, zapytana znienacka, zapewne powiedziałaby: warzywo. A ja mówię: nieważne, czy owoc, czy warzywo, w każdym razie: niezwykle smaczna, uniwersalna roślina i mój stały towarzysz od kiedy skończyłam 16 lat.
Tęsknota za smakiem chleba nie jest wymysłem literatury. Zazwyczaj nikt się nad tym nie zastanawia, bo i po co, skoro codzienna obecność chleba na stole i w każdym sklepie jest faktem. Ale wystarczy wyjechać na dłużej...
To jedna z takich rzeczy, o których mówi się zmienionym głosem. O której nawet nie trzeba wiele mówić. Odwieczny symbol i szara codzienność. To, co najpożywniejsze z płodów ziemi i najlepsze z człowieka. Zwykły, powszedni chleb.
Nic na świecie nie smakuje mi lepiej, niż pierwszy łyk kawy z mlekiem zaraz po przebudzeniu. Każdy dzień zaczynam kawą i nie wyobrażam sobie, aby mogło być inaczej. A jednak był taki czas w moim życiu, kiedy piłam kawę tylko raz w roku...