Krótka relacja z mojej wycieczki do Pragi. Gdzie przenocować i co warto zobaczyć.

Data dodania: 2009-02-26

Wyświetleń: 3570

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 2

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

2 Ocena

Licencja: Creative Commons

W sierpniu ubiegłego roku wybrałem się razem z żoną do Pragi. Spędziliśmy tam tzw. Długi weekend – cztery cudowne dni.
Praga oczarowała nas od samego początku. To nieprawdopodobnie urocze miasto.

Podróż odbyliśmy naszym samochodem. Droga przez Cieszyn, Ołomuniec i Brno jest dosyć komfortowa, w większości jest to autostrada, ale o kiepskiej nawierzchni. Nie można jednak narzekać, jedzie się bez większych przestojów. Dystans z Bielska-Białej do stolicy Czech pokonaliśmy w cztery godziny. Niestety znalezienie hotelu w zupełnie nowym dla nas mieście zajęło prawie godzinę.

Noclegi załatwiliśmy sobie w hotelu Angelis w bardzo przyjemnej dzielnicy Pragi znajdującej się niedaleko ścisłego centrum. I właśnie ta lokalizacja w połączeniu z fantastyczną ceną (50EUR za pokój dwuosobowy ze śniadaniem) stawia ten hotel na czołowym miejscu według mojej opinii. Znalazłem go i zarezerwowałem pokój oczywiście za pośrednictwem Internetu. W niczym nie zostałem zaskoczony, pełen profesjonalizm. Powiem więcej – brałem poprawkę na piękne zdjęcia i reklamę na necie. Na miejscu to co zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Standard europejski, piękny wystrój, wspaniale utrzymany czysty pokój z komfortową łazienką, sympatyczna jadalnia, gdzie podawane są bardzo dobre śniadania (wliczone w cenę noclegu). Jedynym minusem jest parking oddalony o jakieś 400m, ale w centrum takiego miasta trudno liczyć na coś innego.

Hotel znajdował się na ulicy Piwowarskiej tuż obok browaru STAROPRAMEN – jednego z najpopularniejszych browarów w Czechach, co stanowiło przynajmniej dla mnie dodatkową atrakcję.
Z hotelu wszędzie można było podejść nie wsiadając do metra. Na Hradczany 30, a na starówkę 20 minut spaceru. Przyzwyczajeni zatem do stacjonarnego trybu życia, chodziliśmy wszędzie na piechotę w celu poprawienia kondycji i podziwialiśmy wszystkie zakamarki Pragi.
W pierwszy dzień - Hradczany, most Karola i starówka. Praga zaskoczyła nas przepychem, którego nie widać w innych miastach Czech. To prawdziwie europejskie miasto. Ponadto wypełnione po brzegi turystami, w większości azjatami, niezwykle kolorowe i wesołe.

W drugi dzień wybraliśmy się do Holeszowic zobaczyć Kriżikowe Fontanny. Muszę przyznać, że to bardzo oryginalne przedstawienie i warto je zobaczyć, ale niestety ta dzielnica miasta nie jest już tak piękna pod względem architektury.

Nie obyło się również bez zakupów pamiątek oraz stołowania się na starówce w bardzo nastrojowych restauracjach.
Z mojego punktu widzenia godne polecenia jest oczywiście serwowane wszędzie w Pradze piwo, a podawany w tutejszych pubach oryginalny Budweiser, to po prostu klasa sama w sobie.

W sobotę zafundowaliśmy sobie nocny rejs statkiem wycieczkowym po Wełtawie. W opisie tej wycieczki widniało: Rejs z kolacją i dancingiem. Jak się później okazało na dancingu przygrywało jazzowe Combo i nikt nie potrafił do tego tańczyć, ale była bardzo fajna dixielandowo-romantyczna atmosfera, co w połączeniu z bardzo dobrą obsługą serwującą dobre wina oraz pięknymi widokami na Pragę nocą pozostawiło wspaniałe wspomnienia.
Rejs kosztował ok. 800CSK od osoby i trwał prawie 3 godziny. Gorąco polecam każdemu kto planuje odwiedzić Pragę.

Wyjazd z Pragi nie nastręczył żadnych problemów. Z centrum miasta po 10 minutach byliśmy już na autostradzie na Brno, a po czterech godzinach jazdy znaleźliśmy się w domu.
Licencja: Creative Commons
2 Ocena