Sezon 1950
Po pierwszym sezonie F1, tj. w roku 1950, kierowcy zespołu Maserati ulokowali się kolejno na ósmym oraz ex aequo na dziewiątym miejscu. Łączna liczba punktów zdobytych przez zawodników stajni wyniosła 13 punktów. Trzeba dodać, że najlepszą lokatę końcową wśród kierowców Maserati uzyskał rodak współczesnego kierowcy Alexa Albona, czyli Taj Prince Bira z ilością pięciu zdobytych oczek. Każdy z jego dwóch zespołowych kolegów dołożył po cztery punkty. Na cztery wyścigi, w których wystąpił Bira, Azjata ukończył tylko dwa. Najlepszy wynik uzyskał podczas GP Monako, gdzie przekroczył linię mety jako piąty. W Szwajcarii czwarta pozycja pozwoliła dołożyć Tajowi następne trzy punkty do dorobku.
Wracając do wspomnianego wyżej wyścigu w Monako, w którym przyszły pięciokrotny mistrz świata Juan Manuel Fangio za kierownicą Alfy Romeo zdublował wszystkich swoich rywali, na najniższy stopień podium wszedł właśnie zawodnik Maserati Louis Chiron. Niezły wynik zespołu, jeśli przypomnieć, że w tamtym czasie premiowanych były tylko pięć pierwszych lokat. Oprócz tych dwóch kierowców na torze wystąpiły jeszcze trzy bolidy z trójzębem, jednak nie ukończyły one rywalizacji w śródziemnomorskim mieście. Dobry wynik na pewno dodał otuchy zespołowi - w poprzednim wyścigu na brytyjskim torze Silverstone żadne z siedmiu aut naszej marki nie zapunktowało.
W zakończonym przedwcześnie z powodu deszczowych warunków wyścigu na owalnej nitce w Indianapolis, wystąpiły dwa auta marki Maserati z silnikami Offenhauser. Jeden z bolidów był współdzielony przez dwóch kierowców. Spider Webb ukończył rywalizację na 20. miejscu, mając 12 okrążeń straty do zwycięzcy zawodów Johnniego Parsonsa. Henry Banks i Fred Agabashian musieli opuścić tor, gdyż z auta zaczął wyciekać olej.
Podczas GP Szwajcarii w 1950 roku oprócz Prince'a Biry dwa oczka dorzucił Felice Bonetto, który reprezentował stajnię Milano, która używała m.in. właśnie maserati. Należy przypomnieć, że w tamtym wyścigu wszystkie samochody zespołu Maserati (czyli pięć aut) i wspomniany Bonetto przekroczyli linię mety w przeciwieństwie do takich talentów jak J. M. Fangio czy Alberto Ascari z Ferrari.
Na belgijskim torze Spa-Francorchamps, gdzie równych nie mieli sobie kierowcy Alfy Romeo, jedynym maserati jechał Toni Branca, który ukończył wyścig na ostatnim sklasyfikowanym, w tym wypadku dziesiątym miejscu. Bardziej pechowe okazało się GP Francji, gdzie żaden z pięciu zawodników jeżdżących bolidami maserati (i nawet Bonetto z Milano) nie dojechał do końca wyścigu, gdyż we wszystkich autach awarii uległ silnik.
Wyścig na Monzy, wieńczący pierwszy sezon królowej motorsportu, zawitał sześciu kierowców włoskiej stajni plus jednego reprezentanta Milano z trójzębem na przodzie auta. Jedynym zawodnikiem Maserati, któremu udało się dotrzeć do mety był Tuolo de Graffenried. Szwajcar niestety zajął pechowe, bo szóste miejsce, tj. pierwsze niepunktowane. W tym włoskim grand prix, który padł łupem Nino Fariny - notabene pierwszego mistrza świata F1 właśnie z sezonu 1950 - ponownie żaden z pozostałych kierowców omawianego zespołu nie został sklasyfikowany. U Davida Murraya padła skrzynia biegów, Louis Chiron miał problem z ciśnieniem oleju, Prince Bira i Paul Pietsch mogli narzekać na silnik. Widać, że Maserati zmagało się ze sporymi problemami technicznymi. Szybkości też brakowało - marka atrybutu Neptuna nie wykręciła ani jednego najlepszego okrążenia w żadnym wyścigu kalendarza.
Sezon 1951
W 1951 roku ani jeden kierowca jeżdżący bolidem maserati nie zdobył punktu w klasyfikacji generalnej zawodników. To duże rozczarowanie w porównaniu do poprzedniego sezonu. GP Szwajcarii skończyło się siódmym i dwunastym miejscem bolidów z trójzębem. Szału nie było też w Indianapolis, gdzie Johnny McDowell zakończył rywalizację swoim maserati z silnikiem Offenhauser przez wyciek paliwa już po 15 okrążeniach (na 200 kółek). W Belgii samochody omawianego włoskiego konstruktora w ogóle się nie pojawiły. Grand Prix Francji zakończyło się dla trzech zawodników (dwóch bezpośrednio w autach Maserati, jeden w bolidzie Maserati Milano) zanim się na dobre zaczęło, bowiem najlepszym wynikiem było przejechanie ledwo 30% dystansu przez Harry'ego Schella, zaś np. De Graffenried pożegnał się z torem w Reims na pierwszym okrążeniu po awarii zawieszenia. Kolejnymi porażkami w historii zespołu był wyścig na Silverstone (nieukończone występy przez wszystkich kierowców stajni), a powtórka brytyjskiego pecha dokonała się w Niemczech. Absencja zawodników maserati widoczna była na Monzy. Godnym odnotowania jest tylko dziesiąta lokata Paco Godii, który startował z siedemnastego pola startowego (M-Milano) w Hiszpanii. Zdublowano go jednak dziesięciokrotnie.
Sezon 1952
Pewną poprawę przyniósł rok 1952. Konstrukt współpracy Enrico Plate i Maseratich, czyli Maserati-Plate, pozwolił np. zdobyć De Graffenriedowi już podczas otwarcia sezonu dobrą szóstą lokatę (choć była to wtedy przecież pierwsza niepremiowana punktami). Kolejne zawody, tym razem na najsłynniejszym amerykańskim owalu oraz potem na torze Spa nie mogły odnotować kierowców stajni z trójzębem Neptuna na listach wyników tychże wyścigów. We Francji dosięgły stajnię stare problemy - dwa pojazdy Maserati-Plate nie dojechały do mety. Jednak Philippe Etancelin (już pomijając zawiłości związane z nazwami wystawianych bolidów przez np. współpracujące stajnie - dla uproszczenia od tego momentu będę zaliczała na konto Maserati występy czy punkty zawodników startujących pod szyldem stajni kooperujących z firmą ze znaczkiem trójzęba lub bezpośrednio dla niej) swoim zajął ósme miejsce po tym, jak w kwalifikacjach miał prawie 19 sekund straty do zdobywcy pole position - Alberto Ascariego. W Wielkiej Brytanii jedyną dobrą wiadomością było to, że trzech z czterech kierowców z logo Maserati na aucie ukończyło w ogóle wyścig. Żadnych punktów nie przyniosły też przejazdy w Niemczech. Na holenderskim torze Zandvoort dwa maserati z numerami 20 i 18 zamknęły z najmniejszą liczbą przejechanych okrążeń tabelę rezultatów, ale współdzielony bolid z kierowcami Chico Landi- Jan Flinterman zdobył ostatecznie dziewiątą pozycję.
We Włoszech miało miejsce piękne wydarzenie w historii występów omawianych aut w F1 - Jose F. Gonzalez zajął drugie miejsce tuż za świetnym Ascarim. Kolejny bolid maserati, który przedzielił triumfujące auta Ferrari, prowadził Bonetto, który przekroczył metę jako piąty. I takim sposobem, gdyby przed rokiem 1958 liczono punkty do klasyfikacji konstruktorów, Maserati na Monzy dodałoby do swojego dorobku 8,5 oczka. Pozostałe cztery auta nie przyniosły więcej zdobyczy podczas tego GP Włoch.
Sezon 1953
Wraz z rokiem 1953 przyszedł jednak czas na sukcesy. Znaczącą poprawę osiągów widać już w tabeli najszybszych okrążeń wyścigów czwartego sezonu F1: trzy najlepiej wykręcone kółka na dziewięć zawodów w kalendarzu. Dwa z nich padły łupem J. M. Fangio (mistrza świata z 1951 roku, który łącznie sięgnie już niedługo po tytuł jeszcze czterokrotnie). Maserati znalazło kurę znoszącą złote jaja właśnie w postaci argentyńskiego geniusza. Wracając do progresu Maserati, na wszystkich dziewiętnastu sklasyfikowanych zawodników aż siedmiu jeździło "trójzębami". Trzeba podkreślić, że wśród pierwszej dziesiątki znalazło się czterech kierowców naszej stajni: Fangio został wicemistrzem tuż za Ascarim, do którego stracił tylko siedem punktów ze swoim wynikiem 27.5 oczka. Dorobek Maserati powiększyli: Gonzalez (miał połowę punktów mniej od Fangio, co dało mu 6. miejsce w klasyfikacji generalnej), De Graffenried i Bonetto na 8. i 9. lokacie zdobyli łącznie 13,5 punkta. Potem w tabeli widnieją rodacy Fangio, którzy we dwóch dopisali sześć oczek. Następne dwa dał stajni Hermann Lang - na trzynastym miejscu.
Wyścig otwierający sezon w ojczyźnie Fangio przyniósł radość w postaci trzeciego miejsca na podium J. F. Gonzaleza. Oscar A. Galvez dorzucił jeszcze dwa punkty za piąte miejsce na mecie. Wyścig w Holandii to kolejny najniższy stopień podium, tym razem maserati współdzielonego przez duet Bonetto-Gonzalez. Piąty był De Graffenried, Fangio zaś znowu nie zapunktował. Na Spa ponownie pech dosięgnął Argentyńczyka: miał on problemy z silnikiem i jeszcze wypadek, przez co ostatecznie nie przekroczył mety. Szkoda, bo Fangio startował z pole position. Natomiast trzecie miejsce (Marimon) i czwarte (De Graffenried) to inne sukcesy stajni. Do tego dodać można najlepsze okrążenie wyścigu w wykonaniu Gonzaleza już na drugim kółku.
Fot. 2. J. M. Fangio w maserati (Monza 1953)
źródło: https://www.formula1.com/en/drivers/hall-of-fame/Juan_Manuel_Fangio.html;https://www.formula1.com/content/fom-website/en/drivers/hall-of-fame/Juan_Manuel_Fangio/_jcr_content/featureContent/manual_gallery/image5.img.jpg/1421162799206.jpg; copyright by: Sutton
We Francji dublet zaliczyli Fangio i właśnie Gonzalez - wpadli na metę kolejno sekundę i półtora po Mike'u Hawthornie. Drugie miejsce mistrza z 1951 roku na Silverstone to inny zaliczony tor z podium dla firmy braci Maserati. Wtedy w pierwszej szóstce znalazły się jej trzy samochody. Podobna sytuacja miała miejsce na Nurburgringu, gdzie już do znudzenia, jeśli chodzi o liczbę prób w tym sezonie, Fangio znów nie sprostał bolidowi Ferrari. Tuż za podium punktowali Bonetto i De Graffenried, którzy widać, że gdy otrzymali lepszy bolid niż do tej pory stanowili świetne wsparcie dla Fangio. W Szwajcarii triumfowali tylko kierowcy stajni z Maranello, a zespół Maserati mógł tylko odczuć gorzki smak wykręcenia przejazdów tuż za pierwszą trójką pomimo np. pierwszego pola po kwalifikacjach w wykonaniu J. M. Fangio. Pięknym zwieńczeniem pracy całego teamu było natomiast zwycięstwo Juana na Monzy, czyli w ojczyźnie braci Maserati. Zwycięstwo o tyle fantastyczne, że zostało wywalczone na ostatnim okrążeniu.
Sezon 1954
Kolejny sezon w F1, to nieco gorsze rezultaty. Już pomijając szczegółową analizę wszystkich wyścigów kalendarza, na 26 sklasyfikowanych na koniec roku zawodników, 6 kierowców z Maserati zajęło lokaty od ósmej do siedemnastej. Czyli wyniki były przeciętne. Potwierdzają to inne statystyki, czyli ledwo jedno pole position oraz dwa najszybsze okrążenia wyścigowe w bolidach omawianej stajni. Na pewno ciosem dla zespoły było przejście Juana M. Fangio do Mercedesa. Jednak Argentyńczyk zdążył jeszcze zapisać na konto włoskiej stajni dwa zwycięstwa na początku sezonu, tj. w swojej ojczyźnie i w Belgii. Do Maserati przyszedł jednak inny utalentowany kierowca, Brytyjczyk Stirling Moss. Niestety, nie miał szczęścia do auta w sezonie 1954. Dobre występy i nadzieję dla zespołu przynieśli swoimi wynikami np. Prince Bira i Luigi Villoresi we Francji, którzy zgarnęli łącznie 5 punktów na konto Maserati (choć jak przypominam, zawody konstruktorów będą się odbywać dopiero od 1958). Warto wtrącić, że podczas tegoż grand prix w bolidzie maserati wystąpił wspominany wcześniej Ascari, który jednak przedwcześnie (bo na pierwszym okrążeniu) musiał się wycofać z konkursu. Wracając do zawodników Maserati, kolejne podium do historii dołożył na torze Silverstone Onofre Marimon, zaś na Nurburgringu ostatnie premiowane dwoma oczkami miejsce zajął Sergio Mantovani. Stirling Moss w Niemczech zaliczył ponowny po Wielkiej Brytanii DNF - wtedy miał problemy z osią, teraz z łożyskiem jednego z kół. W Szwajcarii trzech zawodników trójzęba otarło się o pierwszą trójkę, zajmując lokaty od 4 do 6. Tor Monza w 1954 roku też nie był szczęśliwy dla Maserati - żaden z prowadzących bolidy z nazwiskiem braci założycieli nie dojechał (jeśli w ogóle tego dokonał) lepiej niż na ósmą lokatę. Nawiasem mówiąc, Alberto Ascari w tym wyścigu pojechał w barwach Ferrari - widać więc jak dowolne były pod względem kadrowym przepisy Formuły 1 w początkach jej istnienia. Za to ostatni wyścig sezonu, tym razem na hiszpańskiej ziemi, zapisał się na pewno jako wysyp bolidów maserati na torze: w tabeli rezultatów można znaleźć wyniki aż 11 tych pojazdów. Drugim miejscem popisał się Luigi Musso, który został jedynym niezdublowanym przez zwycięzcę Mike'a Hawthorna zawodnikiem - pod tym względem był lepszy od samego Fangio, który i tak w zespole Mercedesa zdobył tytuł mistrza świata roku 1954. Na punktowane miejsce wskoczył też Roberto Mieres, przekraczając metę jako czwarty.
W tym miejscu zrobić podsumowanie. Maserati w latach 1950-1954 to stajnia powoli rozwijająca się. Problemy techniczne bolidów przeszkadzały w dużej mierze w ukończeniu wielu wyścigów, jednak spoglądając na lata początków najważniejszej samochodowej dyscypliny, nie jest to nic specjalnie zaskakującego w tamtej stawce. Końcówka sezonu 1952 i następnego w kolejności to nie tylko więcej ukończonych przez kierowców wyścigów w ogóle czy punktów do klasyfikacji generalnej zawodników, ale i kilka miejsc na podium przypieczętowane zwycięstwem Fangio na Monzy (nie można zapomnieć np. o sześciocylindrowym i dwulitrowym silniku produkcji Maserati o mocy ok. 200 KM w bolidzie A6GCM-53) oraz jego drugą pozycją w indywidualnej rywalizacji w 1953 roku. Maserati na zawsze zostanie w historii Formuły 1, choćby przez osobę Juana M. Fangio, który w tym zespole, przyznając szczerze nie tak przesiąkniętym inżynierską i sportową myślą jak Ferrari, pociągnął partnerów z drużyny, mechaników i szefostwo do walki o lepsze lokaty.