Przyjrzyjmy się najbardziej rozpowszechnionym stereotypom Polaków na temat kierowców BMW i Mercedesa. Wiadomo, jeśli stereotyp to zawsze krzywdzący, ale co ciekawe, niektóre opinie faktycznie można uzasadnić chociażby względami ekonomicznymi. Trudno jednak wrzucać wszystkich miłośników danej marki do jednego worka.
BMW
Marka zwana pieszczotliwie Beemką, Betą, Betką, Betty… nawet powstają wiersze i piosenki na tej temat, zaryzykuję również stwierdzeniem, że jest to najczęściej tatuowana marka w naszym kraju. Skąd ten fenomen? BMW stało się symbolem luksusu w latach 90. Oczywiście mało kogo było stać na nowy model, dlatego bardzo chętnie kupowaliśmy samochody 10, 15-letnie od sąsiadów zza Odry. Dlaczego nie Volkswageny? Bo te z dłuższym stażem leżały już na złomie. Za to Beemka wykańczana po czwartym właścicielu, jak spodnie po starszych braciach, była już tania, a nadal względnie niezawodna, a w dodatku miała moc i napęd na tylne koła. W ten sposób wkradła się w serca każdego młodego fana motoryzacji znad Wisły. Stereotypowych kierowców BMW możemy podzielić na tych z grubym portfelem i tych nieco uboższych. Pierwsi jeżdżą najnowszymi czarnymi limuzynami serii 7, należą do mafii i powodują najwięcej wypadków pod wpływem koksu. Ci drudzy są szczęśliwymi posiadaczami modelu E36, spędzają czas na dyskotekach lub nielegalnych wyścigach, jeżdżą szybko, agresywnie i powodują wypadki po alkoholu.
Mercedes
Właściciel naszej kolejnej niemieckiej marki kochanej przez Polaków mawia „bez gwiazdy nie ma jazdy”, ale jego nie pytamy o zdanie, gdyż jak mówi stare przysłowie (a przysłowia mądrością narodu): „Mówisz Mercedes – myślisz emeryt”. Pięknie prezentuje się pod kościołem, producent gwarantuje, że zmieścisz się w kapeluszu, a Twoje zbolałe, już niemłode stawy nie doznają żadnego uszczerbku przy, jakże płynnej, jeździe. Skórzane tapicerki i fotele, drewniane deski rozdzielcze i podgrzewane siedzenia sprawiają, że... to idealny samochód dla niedzielnych kierowców z grubym portfelem (ci z cieńszym muszą zadowolić się Tico). Mercedes od lat walczy ze stereotypem, ale widocznie najbardziej rozpieszczani lubią być starsi panowie lubiący elegancką i powolną jazdę. A niewykorzystane konie mechaniczne starzeją się pod maską równie szybko, jak ich właściciel.
Należy rozumieć, że „statystycznie rzecz biorąc” to nie to samo, co „100% kierowców”, dlatego dla ogromnej części właścicieli tych marek ukazane stereotypy są po prostu krzywdzące i wynikają głównie z zaciętej konkurencji miłośników obu marek. Przypomina to trochę zachowanie kiboli podczas rozgrywek klubowych. Mimo to trzeba przyznać, że w efekcie powstają całkiem zabawne żarty na temat kierowców ukochanych przez Polaków niemieckich marek. Co w takim razie z negatywnymi stereotypami o Niemcach? Skoro tworzą najlepsze na świecie samochody, to może w końcu powinniśmy potraktować ich łaskawie? Nie w Polsce, ale to już temat na inną bajkę.