Niewinni w szarych pelerynach wznosili się do góry.Przy akompaniamencie płaczu ich dusze obgryzały skórę. Uciekające spojrzenia uśmiechały się szyderczo do tych, którzy pozostali na dole:
- Ależ to jest strasznie głupie! - krzyknęła kobieta.
- Nie mów tak więcej. - powiedział anioł i uderzył ją w policzek.Ona uśmiechnęła się tak, że z jej twarzy zaczęły powolutku wyskakiwać kolorowe kameleony.
- Proszę uderz mnie. Uderz każde moje oblicze. - Anioł stał i nie wiedział co robić.
- Co tu się dzieje? - zapytał się Bóg, który pojawił się nie wiadomo skąd i po co. Kobieta opluła go.
- Ona chce abym ... Nie dokończył.
- Och Boże wszechmogący - mówiła ironicznie - Zrób to ty. Przecież potrafisz. Wiesz chyba się już skończyłeś. To jest Twój koniec.
Wstąpiły w nią moce piekielne i nastąpiło to co nastąpić miało.
Kobieta zabiła Boga.