Po pierwsze, bądź elastyczny. To jest warunek absolutnie decydujący. Jeśli możesz dostosować się do daty wylotu, w najdalszy zakątek świata polecisz za połowę tego, co płaci większość pasażerów. Nie jest tajemnicą, że cena danego dnia może być dwu-, trzykrotnie wyższa niż poprzedniego.
Po drugie, przebieraj w ofertach. Nad naszym niebem lata coraz więcej linii lotniczych, więc już dawno należało zapomnieć o tym, że mamy swój Lot i nic więcej. Większość linii oferuje najpopularniejsze kierunki, a więc do europejskich stolic, ale również wiele ciekawych, które niegdyś kosztowały grube setki (lub przed dwoma dekadami miliony) złotych. Nie należy poprzestawać również na tanich liniach, bo coraz częściej również i tradycyjni przewoźnicy oferują bilety w promocjach, w których kosztują one grosze.
Po trzecie, spójrz na mapę. Lecisz do Rzymu? Tam są dwa lotniska, a więc i loty odbywają się na jedno bądź drugie. Sprawdź, czy przeloty do mniej popularnego portu nie są tańsze. Jeśli lecisz opalać się do Hiszpanii, sprawdź ofertę do kilku lotnisk rozlokowanych w pobliżu wybrzeża. Często te mniej popularne są tańsze i położone bliżej atrakcyjniejszych plaż. To samo się tyczy powrotów. Nie musisz wracać z tego samego portu, a może jeszcze zahaczysz o jeden dodatkowych.
Po czwarte, sprawdź dojazd na lotnisko. Cena biletu to jedno, ale warto pamiętać, że często dojazd jest droższy od przelotu. Są lotniska położone niemal w centrach miast i dobrze skomunikowane, a są porty oddalone o dziesiątki kilometrów od docelowego miasta. Może się okazać, że dojazd z/na lotnisko może być dużo droższy niż sam przelot. W przypadku drogiego dojazdu warto zorganizować się w grupę ze współpasażerami lub znaleźć transport zbiorowy.
Po piąte, bądź na bieżąco. Śledź nowe połączenia, promocje, zniżki, wyprzedaże. Najciekawsze i najtańsze połączenia mogą znikać w mgnieniu oka. Śledząc serwisy, blogi, fora, strony przewoźników itd. możesz czasem za tysiąc złotych polecieć na wakacje życia do Ameryki Południowej, na Karaiby lub do Azji.
