Sytuacji grożących wybuchem pożaru w domu nie brakuje - zapalenie się tłuszczu podczas smażenia, dzieci bawiące się zapałkami, spięcie w instalacji elektrycznej, pozostawione „na chwilę” bez nadzoru żelazko czy też przeoczony żar z papierosa na kanapie. Jeśli szybko nie podejmiemy akcji gaśniczej, niegroźny płomień przerodzi się w niszczycielski pożar. Dlaczego zatem taki opór przed posiadaniem gaśnicy w domu, skoro ich zakup jest niewielkim kosztem?
"Przede wszystkim dominuje przekonanie, że „u mnie się przecież nie zapali”. Zaobserwowałem też podczas obowiązkowych szkoleń z bezpieczeństwa pożarowego w zakładach pracy, że wiele osób niechętnie przystępuje do akcji gaśniczej. A przecież praktyka to najlepszy sposób na wyrobienie sobie odruchu prawidłowego posługiwania się gaśnicą" - mówi Piotr Kozdra, specjalista ds. ochrony przeciwpożarowej. "Padają też stwierdzenia, że użycie gaśnicy może powodować niepotrzebne dodatkowe straty."
To prawda, że proszek użyty w najpopularniejszych gaśnicach proszkowych jest bardzo miałki i drobny, więc nie tylko osadza się na gaszonej powierzchni, ale rozprzestrzenia się w całym gaszonym pomieszczeniu, wnikając w najdrobniejsze szczeliny. Zapylenie może utrudniać ewakuację, a po zakończeniu akcji gaśniczej nie uniknie się gruntownego sprzątania. Jednak szkody te są nieporównywalne z tymi, jakie spowoduje pozostawiony nawet na kilkanaście sekund ogień.
"Tak naprawdę w domu najlepiej używać gaśnic wodno-mgłowych lub pianowych, które posiadają dopuszczenie do gaszenia pożarów olejów i tłuszczy jadalnych. Ich obsługa, wbrew powszechnej opinii, jest bardzo prosta - zasady użycia są zawsze wypisane na etykiecie. Ich przeczytanie zajmuje jedynie kilka sekund" - mówi Piotr Kozdra, specjalista ds. ochrony przeciwpożarowej. - "Może być jednak tak, że w panice trudno będzie nam skupić się na tekście. Jeśli nie czujemy się na siłach gasić gaśnicą, dobrym rozwiązaniem jest spray gaśniczy. Działa jak np. lakier do włosów lub pianka do golenia - wstrząsamy i pryskamy."
Puszka wielkości lakieru do włosów, ze środkiem pianotwórczym w środku, radzi sobie skutecznie zarówno z pożarami mebli, odzieży i książek, jak i palnych cieczy czy olejów jadalnych. Skutecznie ugasi również elektroniczny sprzęt domowy, pracujący pod napięciem do 1 kV (przed gaszeniem trzeba jednak odłączyć urządzenie od prądu). Przy tym nie zanieczyszcza i nie uszkadza gaszonych powierzchni - pianę po akcji gaśniczej wystarczy zetrzeć. Spray pozwala także zabezpieczyć ludzką skórę przed poparzeniem podczas ucieczki z płonącego pomieszczenia. Jedna puszka sprayu, o pojemności 500ml, ma wydajność dwóch gaśnic samochodowych.
Gdy już dojdzie do pożaru, trzeba jeszcze pamiętać o kilku podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Ogień gasimy, gdy jest w początkowej fazie - zarzewia lub niewielkiego płomienia, z odległości min. metra od jego źródła. Dlatego dobrze jest wyposażyć newralgiczne pomieszczenia w czujki dymu, która natychmiast powiadomią nas o pojawieniu się ognia. Gdy ten jest już duży lub powstało kilka ognisk - ewakuujemy się i alarmujemy straż pożarną. Ludzkie życie ma największą wartość. Podczas ewakuacji warto też przyłożyć do ust zwilżony kawałek tkaniny, by ograniczyć wdychanie dymu i oparów powstających podczas pożaru. Podczas ewakuacji pamiętajmy też o niskiej postawie. Dym i gorące powietrze unosi się pod sufit, więc niżej łatwiej będzie nam oddychać.
Statystyki są nieubłagane. Akcji gaśniczych w domach i budynkach mieszkalnych oraz przydomowych garażach strażacy notują rocznie ponad 28 tys. Wielu pożarom można byłoby zapobiec, gdyby domownicy zgasili zarzewie ognia. Po interwencjach strażaków straty są duże - raz z powodu ognia, który - zanim przyjedzie straż - trawi wyposażenie i wnętrza, dwa z powodu zalania pomieszczeń wodą lub innymi środkami gaśniczymi.