Staw kąpielowy w ogrodzie to propozycja właśnie dla tych osób, które nie widzą sensu w budowaniu odkrytego basenu, użytkowanego jedynie w krótkim, dwumiesięcznym okresie wakacyjnym. Jeśli szczęśliwie uda się nam skorzystać z niego w lecie, to przez resztę roku albo będzie on musiał być regularnie czyszczony albo w ogrodzie będzie nam ziała kafelkowa dziura, którą przed sezonem trzeba będzie umyć.
Postawmy na naszą pragmatyczną, polską naturę. W naszym klimacie zbiornik wodny musi być przede wszystkim użyteczny. Dlatego też w ciepłe dni własny staw posłuży jako miejsce do orzeźwiających kąpieli, w te chłodne będzie cieszył oko, natomiast w te mroźne będzie mógł być wykorzystany jako bezpieczna ślizgawka.
Pierwsze skojarzenia związane ze słowem „staw” nasuwają na myśl zbiornik wodny gdzieś na wsi, do którego obecnie balibyśmy się wejść. Nic bardziej mylnego. Staw ogrodowy to zbiornik bardzo czysty oraz higieniczny. Dzieli się on na dwie części: tą służącą do kąpieli oraz tak zwaną regeneracyjną, w której za sprawą naturalnych procesów dokonuje się filtracja wody. Za ten proces odpowiedzialne są odpowiednio dobrane rośliny, dzięki czemu unikamy stosowania jakiejkolwiek chemii oraz chloru.
Nie wchodząc zbytnio w szczegóły, proponuję proste wyobrażenie: upalny dzień, a my po pracy możemy wejść do czystego i naturalnego zbiornika. Wystarczy? To jeszcze jedno: w ciepłe, jesienne wieczory, gdy ma się świadomość, że lato odejdzie, choć ono trwa jeszcze ledwo wyczuwalnie, usadowieni wygodnie na własnym drewnianym molo, popijamy ciepłą herbatę i wsłuchujemy się w odgłosy natury…
Czy to sen? Może nie amerykański, ale polski na pewno!