Od razu chciałam zaznaczyć, że niniejszy artykuł nie jest żadnym ambitnym i intelektualnym przedsięwzięciem, próbą analizy, etc.. Chcę po prostu napisać o sobie, o tym, co mnie osobiście w grach komputerowych pociąga.
Zauważyłam, że wokół tematu gier zdążyło już narosnąć wiele stereotypów. W niektórych środowiskach cieszą się zdecydowanie złą sławą. Co ciekawe, najbardziej negatywne opinie z reguły słyszałam od osób, które w ogóle są z komputerami na bakier. Może to lęk przed nieznanym?
Gry komputerowe to szeroki temat, jest ich wiele rodzajów. Strzelanki czy gry zręcznościowe to nie dla mnie. I nie jest to wynikiem niechęci, po prostu nie mam refleksu, mówiąc bez ogródek.
Moja znajomość z grami zaczęła się od słynnych Simsów.
Simsy to jeden z fenomenów w świecie gier. Nazwa wywodzi się od angielskiego słowa „simulation”. Bo Simsy to po prostu symulacja życia. Tworzy się jednego Sima lub całą rodzinę, wirtualne ludziki uczą się, pracują, budują domy lub kupują mieszkania, zakochują, pobierają, mają dzieci, kłócą się, zdradzają, itd. … jak w życiu.
Twórcy pierwszej serii przewidywali sprzedaż w granicach stu tysięcy, rozeszło się dziesięć milionów egzemplarzy. Do dzisiaj Simsy są na pierwszym miejscu w ilości sprzedanych gier (na PC) w całej historii gier komputerowych. I ich popularność nie słabnie, a wprost przeciwnie. Trzecia już odsłona (The Sims 3) przyciąga coraz to nowych graczy z różnych pokoleń. Ba, fani Simsów tworzą wielomilionową, wielonarodową, internetową społeczność.
Na temat Simsów napisano wiele. Stały się one nawet przedmiotem dociekań psychologów i socjologów. Chociaż jest to gra teoretycznie dla dzieci, większość graczy to dorośli.
Po Simsach przyszła pora na, moje ulubione do dzisiaj, gry przygodowe, zwane też nieraz fabularnymi. Idealna gra przygodowa to, według mnie, zrealizowana według dobrego scenariusza historia wzbogacona o łamigłówki i zagadki do rozwiązania. Szereg gier przygodowych powstało w oparciu o literackie pierwowzory. Przykładem może być seria gier o Sherlocku Holmesie czy gry o Tajemniczej Wyspie powstałe na kanwie prozy Juliusza Vernego. Literacki rodowód mają też „Podróż na Księżyc” czy „Dracula”.
Moje dwie najukochańsze przygodówki to „The Longest Journey” (Najdłuższa Podróż) – obie części oraz dwuczęściowa „Syberia”. Fani gier przygodowych nie mogą nie znać tych tytułów.
Czasami grywam z komputerem w szachy, ale wiąże się to z frustracją, bo drań najczęściej jest górą.
Przyznaję, że spotykam się niejednokrotnie z konsternacją ze strony osób, które dowiadują się, że gram. Wielu ludzi postrzega gry komputerowe, jako rozrywkę zarezerwowana jedynie dla młodych i w dodatku rozrywkę niezbyt ambitną. Ja się z tym nie zgadzam. Gry komputerowe są różne. Podobnie jak książki. Jeżeli ktoś ma wątpliwości, to powinien spróbować zmierzyć się z takimi kultowymi pozycjami jak: „Schizm”, „Reah” czy „Myst”. Trzeba się przy nich zdrowo nagłówkować!
Tym niemniej, odnoszę czasami wrażenie, że niektóre osoby, zwłaszcza z mojego pokolenia, nie zawsze są skłonne „przyznać się”, że sięgają po i taką rozrywkę. A szkoda. Przecież wszystko jest dla ludzi.