Okres świąteczny zbliża się wielkimi krokami, a to dla wielu oznacza spełnienie rodzicielskiego obowiązku jakim jest zakup prezentu dla swojej (swoich?) pociechy. Niestety, doniesienia o szkodliwych substancjach wykorzystywanych do produkcji zabawek importowanych z Chin kończą się przewlekłą migreną. Czy słusznie?

Data dodania: 2010-12-09

Wyświetleń: 1620

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 2

WIEDZA

-2 Ocena

Licencja: Creative Commons

 1. Drogi prezent nie oznacza bezpieczny.

W 2007 roku jeden z potentatów w dziedzinie zabawek cieszący się wielkim zaufaniem wśród klientów odkrył, że jeden z jego chińskich dostawców używał niedozwolonego w Europie barwnika do malowania swoich produktów. Sytuacja ta zmusiła firmę do wycofania z europejskich sklepów 83 modeli zabawek. Trudno uznać takie działanie znanej marki za celowe (z oczywistych przyczyn cierpi na tym kieszeń udziałowców jak i prestiż skrupulatnie kreowanego wizerunku firmy), aczkolwiek do tej pory nie wyjaśniono, czy zabroniony na starym kontynencie barwnik został użyty przez chińskiego kontrahenta umyślnie, czy też w wyniku zaniedbania. Nie zmienia to jednak faktu, że...

2. Z Chin pochodzi nie tylko tandeta.

Przywykliśmy do stereotypu, że w Chinach produkowane są jedynie produkty najniższej jakości, często z wykorzystaniem trujących substancji i bez wymaganych certyfikatów. Jest to przeświadczenie błędne. Nawet markowe zabawki, które rozpatrujemy jako prezent dla dziecka, w cenach wielokrotnie przekraczających granice przyzwoitości pochodzą z krajów azjatyckich. Dzieje się tak oczywiście ze względu na zmniejszenie kosztów, co w przypadku importowania towaru w dziesiątkach lub setkach tysięcy sztuk pozwala na maksymalizowanie zysków. Oznacza to, że nie istnieje żadna zasada. Możemy kupić najdroższy produkt na półce z logo uznanego producenta zabawek, a na odwrocie opakowania i tak ujrzymy trzy najpopularniejsze słowa na świecie: "Made in China". A skoro już magiczne słowa padły, to...

3. Nie bój się napisu "Made in China".

Znakomita większość produktów we wszystkich możliwych kategoriach jest produkowana w Chinach, Malezji czy - i tu być może zaskoczenie - w Wietnamie. Gdybyśmy chcieli omijać z daleka wszystkie azjatyckie produkty wyszlibyśmy ze sklepu z pustymi rękami, w najlepszym wypadku z chlebem i miodem. Dzięki temu ominie nas szansa na znakomity prezent dla dziecka. Kilka wpadek intensywnie nagłaśnianych przez media nie powinno przesłaniać nam zalet solidnego towaru, którego na półkach jest zdecydowanie więcej niż chałtury. Oznacza to, że zamiast patrzyć z przerażeniem na kolorowe półki lepiej po prostu wybrać dobrze prezentujący się produkt - nawet niewprawne oko jest w stanie odróżnić tandetę od przyzwoitego i dobrego modelu.

 Prezent dla dziecka



4. Importerzy dokładają wszelkich starań.

Media uwielbiają przy okazji wpadek znanych firm przedstawiać je jako zimnego i z premedytacją zatruwającego nasze dzieci potentata. Serwują nam opinie przypadkowych przechodniów lub zaczepionych przy okazji zakupów klientów. Oczywiście wypowiedzi są przesiąknięte nienawiścią i paniką, a tymczasem importerzy testują produkty przed sprowadzeniem ich na rodzimy rynek. Wymagają też od producenta dostarczenia niezbędnych certyfikatów i nie decydują się na import jeśli nie otrzymają wszystkich niezbędnych dokumentów. Powodem, dla którego pojawiają się wspomniane wcześniej wpadki jest zwykły brak uczciwości ze strony producenta, a na to nie mają monopolu Chińczycy - oszuści zdarzają się wszędzie. W Chinach produkuje się po prostu najwięcej, więc zakładając równy odsetek oszustw tego typu na całym świecie siłą rzeczy więcej usłyszymy o aferach związanych z produktami pochodzącymi z tego właśnie kraju.

Licencja: Creative Commons
-2 Ocena