Osoby zainteresowane historią dzielnej sanitariuszki "Inki" służącej w szwadronach mjr. "Łupaszki", zamordowanej przez komunistów w gdańskim więzieniu przy ulicy Kurkowej zainteresuje z pewnością historia jej narzeczone "Mercedesa", który zginął pod Olsztynem niedługo po śmierci swojej narzeczonej.

Data dodania: 2009-05-31

Wyświetleń: 3485

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Mój poprzedni artykuł na temat II wojny światowej dotyczył bohaterskiej sanitariuszki "Inki", która walczyła w szwadronach mjr. "Łupaszki" przeciw komunistycznej władzy zniewalającej Polskę. Kiedy mówimy o "Ince", jako heroicznej bohaterce, które poświęciła swoje życie w walce o sprawy najważniejsze dla każdego uczciwego Polaka, nie możemy zapominać, że Danusia była normalną, bardzo młodą dziewczyną, która miała swoje marzenia i życiowe plany, że chciała jak każdy z nas być szczęśliwa. Niestety okoliczności historyczne, okupacja nie pozwoliły na zrealizowanie tych planów. W artykule tym przedstawiłem osobę partyzanta walczącego w tym samym oddziale co "Inka" - "Mercedesa".

Danusia Siedzikówna "Inka" cieszyła się w szwadronie "Łupaszki" dużym zaufaniem dowódców, a także uznaniem i przyjaźnią kolegów. Z jednym spośród nich, kapralem Henrykiem Wojczyńskim „Mercedesem” łączyła ją nić szczególnie bliskiej sympatii.

O bliższym związku „Mercedesa” z „Inką” wiadomo z akt sądowych, w których Danusia określa go mianem narzeczony.

Henryk pochodził z Bydgoszczy i nosił nazwisko Wojczyński. Uczestniczył w dowodzonym przez „Żelaznego” szwadronie we wszystkich walkach na Pomorzu. Po otrzymaniu wiadomości o śmierci „Inki” Wojczyński na własną prośbę opuścił szwadron „Żelaznego” dowodzony przez „Leszka” i przeszedł do oddziału „Lufy”. Olgierd Christa wspomina Wojczyńskiego „Mercedesa”, jako inteligentnego, mającego swoje zdanie, dzielnego żołnierza, który w kwietniu 1946 r. otrzymał od mjr „Łupaszki” wyróżnienie w postaci złotego sygnetu, z wygrawerowanym wewnątrz napisem „Przyjacielowi, żołnierzowi – Łupaszko”.

Okoliczności śmierci „Mercedesa” opisał w swoim dzienniku Henryk Wieliczko „Lufa” – dowódca szwadronu operującego na terenie dawnych Prus Wschodnich.

Pod koniec października „Lufa” dostał polecenie od mjr „Łupaszki” nawiązania kontaktu ze szwadronami działającymi w Borach Tucholskich. Udał sie w tamtą stronę, rozbijając po drodze posterunki MO i likwidując ubeków. W dniu 28 października 1946 r. pomiędzy wsiami Rękownica a Piduń na trasie Jedwabno – Wielbark pow. Szczytno doszło do potyczki z milicyjnym patrolem. W potyczce zginęło 3 milicjantów. Dowódca grupy chor. Jarzębowski upozorował poddanie. Gdy zbliżyli się do niego partyzanci rzucił ukryty w ręku granat, którego odłamki ciężko raniły „Mercedesa”. Po tym incydencie milicjant Jarzębowski został zastrzelony przez „Lufę”.

Mercedes zmarł w dniu 30 października w okolicach Stawigudy, bez pomocy lekarskiej. Po dotarciu do nieistniejącej dziś leśniczówki Kieraj, leżącej w pobliżu Stawigudy, partyzanci zrobili poległemu koledze prowizoryczną trumnę i poprosili gospodarzy z leżącej w pobliżu wsi Wymój o dokonanie pochówku, informując że mają do czynienia z Henrykiem Wojczyńskim „Mercedesem” partyzantem 5 Wileńskiej Brygady AK, po czym odjechali w stronę Borów Tucholskich.

Gospodarze noszący nazwisko Porbadnik (rodowici Warmiacy), ciężko doświadczeni przez nową władzę ludową i Sowietów, którzy popełnili podczas „wyzwalania” tych terenów liczne gwałty i rabunki, w obawie przed kolejnymi szykanami ze strony UB, następnego dnia zameldowali o posiadaniu trumny ze zwłokami na posterunku MO w Stawigudzie. Zostali natychmiast aresztowani i zamknięci razem z rozkładającymi się zwłokami w piwniczce (istniejącej do dzisiaj) leżącej obok posterunku. Po dwóch dniach UB z Olsztyna zabrało zwłoki „Mercedesa” do Olsztyna, a rodzina Porbadników po jakimś czasie odzyskała wolność. O tych wydarzeniach wiadomo z relacji lokalnego historyka T. Cyfusa, który ożenił się z córką Porbadników. Obecnie nikt z rodziny już nie żyje.

Po tygodniu szwadron „Lufy” w powrotnej drodze na Podlasie ponownie odwiedził wioskę Wymój. „Lufa” zanotował w swym dzienniku, że cała rodzina Porbadników została aresztowana.
Zwłoki „Mercedesa” spoczywają najprawdopodobniej na cmentarzu tzw. francuskim w Olsztynie, gdzie ubowcy dokonywali skrytych pochówków zamordowanych więźniów.
Licencja: Creative Commons
0 Ocena