Przede wszystkim musimy zdać sobie sprawę z tego, że skup aut uszkodzonych nie przyjmie pojazdu, na którym nie można zarobić. To przecież biznes jak wszystko i gdzieś w takim samochodzie muszą być pieniądze. Jeśli nasz samochód był zalany, ale woda stała nisko, jest szansa, że elektronika ani części mechaniczne nie zostały poważnie uszkodzone i wtedy rzeczywiście mamy szansę oddać samochód na skup. Jeśli jednak woda sięgała po dach, wtedy maleją one drastycznie. Ostatecznie przy niskim poziomie wody traci na wartości najbardziej karoseria i rama, które mogą szybciej rdzewieć. Jeśli jednak mamy do czynienia z naprawdę poważnym zalaniem, wtedy już rdza będzie najmniejszym problemem.
Teoretycznie więc, im szybciej pozbędziemy się wraku, tym lepiej, a nuż nie pokażą się wszystkie uszkodzenia. Nie możemy jednak liczyć na ulgowe traktowanie na skupie. Że samochód był zalany, widać na pierwszy rzut oka, więc pracownicy skupu, jeśli w ogóle będą zainteresowani (a nie będą, jeżeli podaż modelu jest duża), na pewno będą skłonni jedynie obniżyć stawkę, a i dokładniej przyjrzą się wszystkim wadom pojazdu.
Z drugiej strony, w przypadku poważniej zalanych samochodów, jedyną alternatywą dla skupu uszkodzonych pojazdów jest skup złomu, gdzie zresztą też kokosów nie zbijemy. Warto więc próbować. Pamiętajmy jednak i o tym, że czasem samemu można wymontować parę części, które są jeszcze zdatne do użytku, a dopiero wyczyszczony z nich wrak oddać na skup.
Na koniec życzę wszystkim, aby takie przypadki zdarzały się jak najrzadziej, bo ostatecznie nigdy nie jest miło widzieć własny wóz pod wodą.