Marzenia są po to, by je urzeczywistniać. Nie jest to jednak takie proste, zwłaszcza kiedy na własne życzenie zamiast prostować sobie ścieżki do celu, usilnie je zakręcamy. Moja historia jest tego dobitnym przykładem. Postanowiłem się nią podzielić, by wyprostować waszą drogę do wymarzonego domu.

Data dodania: 2012-05-17

Wyświetleń: 1135

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Z trudem przeszedłem etap papierologii, byłem przekonany, że najbardziej mozolny etap za mną, jak bardzo się jednak wówczas myliłem. Schody zaczęły się i to w dodatku bardzo strome w momencie poszukiwania materiałów budowlanych. Nie jest to prosty temat, zwłaszcza gdy masz bardzo mało czasu, a bardzo długą listę sklepów budowlanych do odwiedzenia. Moja wycieczka, a raczej droga krzyżowa wyglądała następująco: kilkugodzinne bezczynne stanie w korkach, sklep z mało profesjonalną obsługą, brak korków, a więc mandat, przecież nie mogło być tak kolorowo, drugi sklep posiadający asortyment o wyimaginowanych cenach, kolejna droga do pokonania, licznik wskazujący nieciekawy stan paliwa, kolejny sklep, ale niestety już zamknięty i kolejna porażka. Nie muszę chyba dodawać jak skończyła się moja przygoda z zakupami, oczywiście bólem głowy, ogólnym zniechęceniem i pustym bakiem.

Należę jednak do osób, które tak łatwo się nie poddają, skoro zamknąłem z powodzeniem jeden etap, muszę zakończyć i drugi. Przeanalizowałem całą sytuację na spokojnie, poradziłem się osób, które przeszły ten etap bezproblemowo i co się okazało?, że sam na własne życzenie wybrałem wyboistą trasę pod górkę, zamiast szeroką prostą autostradę. Wystarczyło skorzystać ze sklepu internetowego, to przecież takie oczywiste, tym bardzie, że projekt kupiłem właśnie w sieci. Człowiek jednak bywa przekorny, nawet względem siebie.

Przedstawię wam teraz zupełnie odmienny scenariusz zakupów, dzięki któremu moje marzenie zaczęło przybierać realne kształty. Siedzę wygodnie w fotelu, popijam ulubioną kawę i lekkim kliknięciem przeglądam oferty sklepów internetowych. Nie spieszę się, ponieważ nie ograniczają mnie godziny otwarcia sklepu, mam czas na zastanowienie się, porównanie ofert, analizę. Nie pokonuję kilometrów, wszystkie niezbędne materiały zlokalizowane są w jednym miejscu. Podejmuje ku swojemu zdziwieniu dość szybko przemyślaną decyzję. Uśmiecham się sam do siebie, bo wybrany przeze mnie sklep internetowy ma ogromny wybór przedmiotów, począwszy od cegieł, pustaków i bloczków, poprzez systemy rynnowe oraz stolarkę budowlaną, a skończywszy na elementach drogowych i chodnikowych, narzędziach. Więc na dobrą sprawę korzystając z ofert jednego sklepu mogę doprowadzić dom i jego otoczenie do perfekcji. Różnorodność produktów idzie w parze z ich dokładnym opisem, dzięki czemu w szybkim czasie awansuje z laika do rangi specjalisty w dziedzinie materiałów budowlanych.

Mój entuzjazm wzbudzają także liczne promocje, ceny, które są o wiele niższe niż w stacjonarnych marketach budowlanych. Składam zamówienie i po prostu czekam, co za radość, temat zamknięty, transport zorganizowany, czas i pieniądze zaoszczędzone, nie może być lepiej. Pewnie zapytacie: Skąd ten spokój, przecież kupiłeś przysłowiowego kota w worku? Już wyjaśniam, sklep ma wiele pozytywnych i obiektywnych opinii zamieszczonych przez zadowolonych klientów na niezależnych forach internetowych, ponadto dzięki profesjonalnej obsłudze zostałem zapewniony o wysokiej jakości produktów, a także w razie jakichkolwiek problemów o prawie do reklamacji, lub zwrotu towaru. Jak można w takiej sytuacji popadać w panikę?

Dziś oglądam nie tylko stertę dokumentów, ale i dom, który ma ściany, dach i okna. Wiem, że to nie koniec i czeka mnie jeszcze mnóstwo pracy, ale jestem spokojny, mam przecież świetnego sprawdzonego doradcę i dostawcę – sklep internetowy. Podejrzewam, że gdybym poprzestał na sklepach stacjonarnych, dziś miałbym tylko pozwolenia na budowę, nic więcej.

 

 

 

Licencja: Creative Commons
0 Ocena