W latach 90. siłownie kojarzyły się z przepoconymi salkami, gdzie tzw. karki pracowały nad, już i tak dużymi, bicepsami. Wiele osób nie chciało wejść do lokalnego klubu bojąc się, że zarobi tam guza albo skompromituje się małym obciążeniem na sztandze. Dzisiaj na siłownię chodzą biznesmeni, studenci, młode matki – absolutnie wszyscy.