Czy będzie rosło drzewo, kiedy wyrwiemy go ze swojego miejsca, obetniemy mu korzenie i posadzimy gdzie indziej? Wątpliwa sprawa. Jeśli jest młode, to może jakoś sobie poradzi. Jeśli zaś stare to uschnie.
Tak samo dzieje się z człowiekiem, gdy pozbawi się go korzeni rodowych. Zniszczy się drzewo genealogiczne. Dotyczy to przeważnie dzieci adoptowanych, które nic nie wiedzą o swojej rodowej rodzinie. To wielka strata dla nich. Zmiana ich nazwiska i rodziny, jest jak podcięcie korzeni u drzewa.
Korzenie rodu przekazywane są przez nazwisko. Los kobiet w Polsce jest bardzo trudny w związkach małżeńskich. Odcina im się rodowe korzenie nazwiska. Zmiana nazwiska powoduje, że przekształca się cała wibracja kobiety.
Jest takie powiedzenie, że ”kobieta zmienną jest”. To wynik podciętych korzeni drzewa genealogicznego. Dlaczego mężczyzna nie musi zmieniać swojego nazwiska przy ślubie? To zagadka. Tajemnica polega na tym, że mężczyzna musi panować nad kobietą i on daje jej swoje nazwisko.
Nic nie upoważnia ród męski, aby panował nad żeńskim. Słońce odpowiada energii męskiej a Ziemia żeńskiej. Nigdzie nie widać, aby Słońce panowało nad Ziemią. Wręcz odwrotnie. Słońce sprzyja Ziemi. Kiedy świeci, wszystko na wiosnę budzi się do życia i rośnie.
Jakim prawem my kobiety jesteśmy odcinane od swoich korzeni rodowych. Biblijny upadek przez kobietę rodu ludzkiego jest źle zrozumiany. Chodzi nie o kobietę, ale o tę energię, która ma cechy żeńskie – yin. Jest w każdym człowieku, zarówno w mężczyźnie jak i w kobiecie.
Teraz niektóre osoby zachowują dwa nazwiska. Jedno panieńskie a drugie po mężu lub drugim mężu. To tylko powiększa zamieszanie, gdyż zniekształca korzenie. To taki przeszczep korzeni z innego drzewa genealogicznego. Nic dziwnego, bo mało która kobieta czuje się w związku małżeńskim szczęśliwa. Nazwisko ma bardzo duży wpływ na tożsamość osoby.
Zajmowałam się kiedyś numerologią i miałam okazję badać różne układy partnerskie. Kiedyś moja koleżanka w pracy, po nieudanym pierwszym związku, zamieszkała z drugim mężczyzną bez ślubu. Zrobiłam z ciekawości dla siebie ich układ partnerski i zobaczyłam totalny konflikt po zmianie jej nazwiska. Ona mając nazwisko po pierwszym mężu, z tym drugim żyli sobie jak dwa gołąbki.
Chciałam jej to powiedzieć. Ona ubiegła mnie, zapraszając na ślubny tort i ciasto. Od samego początku zmiany nazwiska zaczął się ich koszmar. Trwa do dziś. Została sama. Czasem pozwala eksmężowi na odwiedziny, ale zaraz wzywana jest policja. Energie mają większą moc niż wzajemne porozumienie.
Wszystkie związki narzeczeńskie są szczęśliwe. Nie – szczęście jest po ślubie. Można uznać to za drobiazg, choć drobiazgiem nie jest. Może wolne związki przyniosą więcej zrozumienia i radości. Na razie jest to w fazie doświadczenia. Słyszę, że wszystko jest w najlepszym porządku nawet po latach.
Podobna sytuacja jest ze sprzedażą domu rodzinnego. Podcina się korzenie rodu, te najniższe. Dawno temu bogata szlachta nie sprzedawała swoich posiadłości rodowych. Mieszkało w zamku wielu członków rodziny. Gdy było za dużo powstawały intrygi o pierwszeństwo w dziedziczeniu.
Najlepsze są małe osady rodowe o których pisze W. Megre w książkach Anastazja. Każdy ma swoje miejsce w posiadłości rodowej swoich bezpośrednich przodków. W USA gdzie wiele rodzin często zmienia mieszkania, panuje coraz większy chaos i zamieszanie. Dzieci nie interesują się rodzice a rodzice dorosłymi dziećmi. Przerwane są korzenie rodu. Znika rodzinna więź. Podobnie jest w każdej rodzinie, gdzie sprzedano dom rodzinny w obce ręce.
Dom rodzinny, to też dziedzictwo duchowe, projektujące się z Niebiańskiego domu. Przykład mam w rodzinie męża, gdzie dzieci po śmierci rodziców sprzedały dom rodzinny. Rodzina natychmiast rozpadła się. Powstały konflikty z dziedziczeniem, które naprawić się nie da. To błąd odcięcia od korzeni rodu.
Coraz więcej konfliktów powstaje na tym poziomie życia. Nowy styl posiadłości rodowych, które proponuje Anastazja jest godny wprowadzenia. Wszyscy członkowie rodu będą znać swoje korzenie i to wzmocni ich siłę i moc tworzenia. Anastazja jest tego szokującym przykładem. W Rosji zakładane są już rodowe osady i księgi rodu. W Polsce powoli ten ustrój rodowy zaczyna się organizować.
My jako ludzkość blokowa, wszyscy mamy uszkodzone korzenie rodu i dlatego mała w nas siła, a moc żadna. Nie pozwólmy przesadzać genealogicznych drzew naszym dzieciom i wnukom. Nie urywajmy im korzeni rodowych. Nasze własne zniszczone korzenie, możemy jedynie uzdrowić poprzez zrozumienie zaistniałej sytuacji. Bądźmy czujni. Nie dajmy się wyprowadzić w pole. Korzenie, to podstawa życia fizycznego i duchowego.