Ostatnio jak jechałem po treningu do domu, moje myśli zeszły na temat „sercowy”. Od paru miesięcy jestem z pewnej osobie zakochany. Wiem, że znaczenie tych słów posiadają dużą wagę, ale uważam, że rozumiejąc te dwa, niby proste słowa, mogę stwierdzić iż tak właśnie się czuję. Zastanawiam się jednak, czy w wieku siedemnastu lat, w wieku, w którym wiele osób myśli o zabawie i całonocnych imprezach jest miejsce na prawdziwą miłość. Ja, sportowiec, który poświęca cały swój wolny czas na treningi i ona, osoba spokojna, poukładana, wręcz zupełnie inna ode mnie. Patrząc na to z perspektywy trzecio-osobowej można by stwierdzić, że nic do nas nie pasuje. Jesteśmy w prawie każdym aspekcie odwrotnością. Zagłębiając się w tym myśleniu zauważam pewne podobieństwo do koncepcji Yin i Yang. Jest to pojęcie przez wielu znane, lecz nie przez każdego zrozumiane. Osobiście uważam, że Yin-Yang można zrozumieć na własny sposób. Ogólnie rzecz biorąc jest to znak przedstawiający dwie odwrotności, które jednak uzupełniają się i tworzą całość.
Wracając do mnie i do tej dziewczyny, czuję się właśnie jakbyśmy byli przeciwieństwem, które jednak się nawzajem uzupełnia. Będąc sportowcem jestem pełen energii i czasem uważam, że mam jej trochę za dużo. Dziewczyna ta, jak można się domyślić jest moją odwrotnością. Często nie ma siły na jakąś czynność i myślę, że w momencie gdy jestem obok niej przekazuje jej trochę swojej energii. Jestem w stanie się przy niej uspokoić i wyciszy, a ona jest w stanie zrobić coś, czego sama by nie zrobiła. Wzajemne uzupełnianie nie kończy się tylko na tym Jest wiele różniących nas rzeczy, ale właśnie czuje, że ów zachowania przybliżają nas do siebie.
Posiadamy widok na świat z różnej perspektywy, która się dopełnia i tworzy całość. Zastanawiają się dalej nad tym jak to w ogóle ma racę bytu i przetrwania, zauważam pewną zależność. Wspólne dopełnianie siebie nawzajem tworzy silną więź, którą ciężko zniszczyć albo chociażby przerwać. Po jakimś czasie znajomości z ów dziewczyną, doszedłem do wniosku, iż właśnie takiej dziewczyny potrzebowałem. Staram się nie wybiegać mocno wprzód i nie nastawiać się na jakikolwiek efekt końcowy. Czuję jakby każdy dzień spędzony z nią tworzy nową historię.
Na mojej tapecie widnieje ta dziewczyna, śpiąca razem z kotem. Zdjęcie to tak mnie uspokaja choć na pierwszy rzut oka jest to tylko śpiąca dziewczyna. Uważam, że widok dziewczyny, którą kocham jest w pewnym sensie ukojeniem dla mnie. Z powodu sytuacji na świecie jestem zmuszony siedzieć w domu, choćbym bardzo chciał do niej pojechać. Liczyłem ostatnio czas, w którym się nie widzieliśmy. Jest to dość długo, ale nie uważam, żeby nasza relacja się przez to pogorszyła. Wręcz przeciwnie, czuję, że nasza więź wciąż się zacieśnia i pcha nas co raz to dalej.
W głowie powstały mi myśli, czy to nie ten czas już, by wyznać jej swą miłość. Jest to bardzo częste pytanie, które sobie wciąż zadaje. Z jednej strony chciałbym już powiedzieć jej co czuje, móc powiedzieć, że ją kocham, móc ją pocałować, lecz z tyłu głowy mam pewne wahania. Uważam, że jeszcze to nie jest odpowiedni czas. Chciałbym by to wyszło samo z siebie, byśmy nagle się zorientowali, że jesteśmy razem. Nie obchodzi mnie krucha relacją, którą popsuje byle to mały podmuch wiatru. Pragnę poważnej relacji, która będzie silna, szczera i prawdziwa.