Zielona łąka
Przyrody szum
Uliczka licha
Podmiejska cisza
I mój dom.
Wszystko to kocham
I przez łzy łykam
To daje balsam
Na ból istnienia.
Na myśl kulawą,
I złe wspomnienia.
To życie moje
To mój pokarm
Co krzepi ciało
I wprawia ducha
W odwieczny rytm:
Radości, smutku,
Szczęścia i żalu
Miłosnego żaru
Czucia głębszego
Wzburzonej krwi
I tego bezwiednego
Co pomiędzy tkwi.
To, daje napęd
Dla wnętrza mego
Czerpiąc go zawsze
Z dnia pogodnego
Wiecznie barwnego
I promieniejącego
Świeżością swą.
Bez tego ginę
Więc proszę Niebo
Aby nie zbrakło
Pokarmu mego
Echa przyrody
Domu sielskiego
I dnia jasnego,
Co słońcem lśni.