Szła szczęśliwa, biała
I radosna jak gołąbek
Powiewała cienką suknią
W ręku miała kwiatów pęk.
Na jej ręce błyszczał pierścień
Złota obręcz, złota więż.
Niepozorna ta obwódka
Niewoliła palec tylko
Lecz symbolem swym wieściła
Przyszłe życie ,pełne trosk.
Panna tego dziś nie czuła
Dla niej to był wielki dzień
Ale radość jej cisnęła
Łzy do oczu, mglące lęk.
Nie wiedziała, czego płacze
Czy z radości, czy z rozterki
Ale jedno przeczuwała
Że coś tu się bardzo zmieni.
Że beztroska pryśnie z wiatrem,
Że swobodny zniknie śmiech,
Że się zacznie nowe życie
Szare, jałowe życie z dnia na dzień.
I, że będzie nowa radość
Pęczniejąca sokiem zmagań.
Radość obrzmiała w owoc
Wspólnych ustępstw i tarć.
Podświadomie czuła już
Więź ciążącą na jej palcu.
Więź wspólnoty z ukochanym
Utęsknionym, wydumanym,
źle poznanym, fanem snów,
W codzienności pokazanym
W sieci zwykłych, nudnych spraw