PODSTAWIENIE AUTA – CZEKASZ I JEDZIESZ!
Zosia i Karol znali się od dziecka. Poza tym, że świetnie się ze sobą dogadywali, żadne z nich nigdy nie przepuściło okazji, aby postawić na swoim. I tym razem było podobnie. Zaraz po wylądowaniu na lotnisku w Świdniku w województwie lubelskim dwoje znajomych wymyślili kolejny zakład. Chcieli udowodnić, które z nich zapłaci mniej za podróż do najbardziej atrakcyjnych zakątków Lubelszczyzny. Karol, z natury śmiały awanturnik upierał się na podróż stopem i publicznymi środkami transportu. Zosia jako realistka postanowiła wynająć samochód z lubelskiej wypożyczalni.
Trasa obmyślona wcześniej przez Zosię i Karola miała swój początek i koniec w Świdniku. Pierwszym punktem wyprawy była usytuowana w pobliżu stolica województwa lubelskiego. Następnie droga wiodła na zachód do Kazimierza Dolnego, a później na północ przez Puławy do Dęblina. Stamtąd szerokim łukiem na południowy wschód przez Lubartów i Łęczną, aż do Chełma. Ostatnimi punktami trasy były Krasnystaw i Zamość. Choć nie były to jedyne, atrakcyjne miasta na Lubelszczyźnie, to szlak wydał im się idealny.
Zosia postanowiła zadzwonić do jednej z wypożyczalni samochodów mających swój oddział w Lublinie. Kierując się poczuciem komfortu, mając również na względzie czas, zamówiła usługę podstawienia auta bezpośrednio na lotnisko w Świdniku.
Podczas rozmowy z miłą panią odpowiadającą za wynajem aut wypytała dokładnie ile czasu zajmie trasa, którą postanowiła zrealizować z kolegą. Pracownica wyjaśniła, że optymalnie byłoby wypożyczyć samochód do niedzieli. Ze względu na to, że aktualnie był piątek Zosia dowiedziała się, że przysługuje jej specjalna weekendowa promocja. Była już zdecydowana.
Karol na odchodne drwił z jej decyzji, zabierając się z ekipą budowlańców do Lublina. Zosi jednak nie zawiodło przeczucie, gdyż samochód z lubelskiej wypożyczalni zjawił się w trzydzieści minut. Oczom dziewczyny ukazał się jej ulubiony model auta – czerwony Seat Leon.
SWOBODA JAZDY WYPOŻYCZONYM SAMOCHODEM
Centrum Lublina przywitało dwoje turystów rozległym placem parkingowym u podnóża Zamku Lubelskiego. Karol był nieco wcześniej. Energicznie rozłożył przed koleżanką przewodnik turystyczny. Razem wybrali najciekawsze według nich punkty w mieście.
Średniowieczne ekspozycje komnat Zamku Lubelskiego bardziej interesowały dziewczynę, niż jej kompana, dlatego Karol wybrał się na degustację piwa do śródmiejskiej knajpy o nazwie „Czeskie Piwnice”. Być może Zosia nie była znawcą sztuki, ale obejrzenie wystawy malarskiej, kolekcji monet i późniejsze podziwianie panoramy Lublina z Wieży Trynitarskiej wprawiło ją w doskonały nastrój. Później dwoje znajomych udało się na spacer trasą podziemną przebiegającą pod Starym Miastem. Żeby nie tracić czasu postanowili ruszać w dalszą drogę. Zosia odjechała wypożyczonym samochodem, zaś Karol musiał czekać na PKS do Kazimierza Dolnego.
Wynajęte auto firmy z Lublina świetnie sprawiło się na trasie. Jazda tym samochodem była tak wygodna, że dziewczyna nie czuła nierówności polskich dróg, a klimatyzacja zainstalowana w aucie sprawiła, że całkowicie zapomniała o upale panującym za oknem. Droga do Kazimierza Dolnego minęła ekspresowo. Tym razem Karol zjawił się drugi. Okazało się, że jego autobus utknął w korkach, podczas gdy wypożyczony Seat Leon przemknął się bocznymi drogami
Dwoje podróżników zdecydowało się zacząć ten punkt wyprawy od obiadu na ryneczku w otoczeniu klimatycznych kamieniczek. Przez chwilę podziwiali jak jeden z artystów tworzy autoportret młodej turystki. Najedzeni i w dobrym humorze wspięli się na Wzgórze Trzech Krzyży, a później odwiedzili ruiny Zamku w Kazimierzu Dolnym. Kończąc wycieczkę krótkim rejsem wzdłuż nadwiślańskiego wału spierali się o to, kto wygra zakład. Zosia, która wynajęła auto w Lublinie, czy Karol, spontaniczny ignorant.
Miasto Puławy było dla nich nie lada zaskoczeniem. Głównie z tego względu, że jak się okazało, zwane jest „Polskimi Atenami”. Aby się przekonać, czy to miano nie jest przesadzone Zosia i Karol udali się do zabytkowego parku. Na miejscu dowiedzieli się, że został on założony przez Adama Czartoryskiego i był pełen antycznych rzeźb. Z racji tego, że słońce już zaszło postanowili przenocować w najbliższym motelu.
Nazajutrz dotarli do Dęblina. Podpytując wcześniej o atrakcje miasta zawitali do Muzeum Sił Powietrznych. Tutaj Limy, MiGi, Su i inne modele samolotów oglądane z bliska zrobiły na nich duże wrażenie. Nie tracąc dobrej passy zahaczyli o forteczne budynki i cytadelę. Czekał ich długi odcinek trasy na wschód. Zosia z satysfakcją sięgnęła po kluczyki do wynajętego auta i drwiąco pomachała nimi swojemu koledze. Karol niezrażony tym gestem uśmiechnął się i zabrał się za łapanie stopa.
Zosia mknęła drogą S19 do Lubartowa zadowolona z siebie, że wypożyczyła ten samochód. W ogóle dziwiła się swojemu koledze, że zgodził się na taki zakład. Bez auta – wynajętego lub swojego poruszanie się po terenie całego województwa lubelskiego stawało się mocno utrudnione. Tymczasem trasa upływała w rytmie jej ulubionej stacji radiowej, bez obawy o to, że musi poszukiwać stopa.
Nim Karol pojawił się w Lubartowie, Zosia od paru godzin kręciła się po ogrodach pałacowych w rezydencji księcia Sanguszki. Przechadzając się geometrycznym ogrodem i podziwiając oranżerię z XIX w. wymieniali wrażenia z podróży. Nieco zmizerowany już Karol twardo upierał się, że obrany przez niego sposób transportu jest tańszy i wygodniejszy. Jego koleżanka jedynie kiwała głową ironicznie.
Do Łęcznej jako pierwszy znowu dojechała klientka lubelskiej wypożyczalni samochodów. Okazało się, że jej kolega, niepoprawny optymista licząc na szybkie dotarcie na miejsce, musiał łapać stopa na kilka razy. Udali się najpierw na jeden z trzech rynków, a później zwiedzili Stare Miasto. Stamtąd weszli na wzgórze, aby obejrzeć pozostałości zamku, skąd roztaczał się widok na rzeki Wieprz i Świnkę wzdłuż, których wyrastał stary las.
Kolejnym miastem w którym się zatrzymali był Chełm. Miasto charakteryzowało się mieszanką kultur polskiej, ruskiej i żydowskiej. Amator jazdy na stopa pojawił się tym razem pierwszy ku zaskoczeniu Zosi. Był jednak zawiedziony, bo za bilet zapłacił więcej niż myślał, to jeszcze klimatyzacja w autobusie była niesprawna. Atrakcją dla znajomych okazała się nieczynna kopalnia kredy, która składała się z kilku poziomów, komór i korytarzy.
Tuż przed wyjazdem do Krasnegostawu Karol uroczyście ogłosił, że się poddaje. Stwierdził, że tym razem zabrakło mu szczęścia. Od tej pory dwoje znajomych podróżowało wspólnie wypożyczonym samochodem z lubelskiej wypożyczalni aut.
Po niedawnej tułaczce autostopem kolega Zosi przyznał, choć niechętnie, że jazda wynajętym autem jest naprawdę fajną opcją. Nie dość, że wygodnie, to jeszcze wszystko działa bez zarzutu. Obiecał sobie, że następnym razem też wypuści się w trasę wypożyczonym samochodem.
Krasnystaw zaskoczył ich niezwykle pozytywnie. Trafili akurat na tzw. „Chmielaki Krasnostawskie”, czyli Ogólnopolskie Święto Chmielarzy i Piwowarów. Towarzyszyły temu wydarzeniu liczne koncerty, występy kapel i inne imprezy. Festiwal kończył się konkursem piw i wyborem najlepszego piwnego ogródka. Karolowi ciężko było to przeboleć, ale z uwagi na ograniczony czas, musieli ruszać w dalszą podróż.
Ostatnim punktem podróży do którego dojechali późną nocą był Zamość. Szybko znaleźli nocleg, aby z samego rana rozejrzeć się po mieście. Wspomagając przewodnikiem skierowali się do Zamojskiego Ogrodu Zoologicznego. Główną atrakcją był wybieg dla afrykańskich drapieżników i niedźwiedzi. Następnie udali się na Wielki Rynek, mijając po drodze urokliwe kamienice i podziwiając finezyjne schody ratusza. Chwilę później, rozkoszując się wykwintnym risotto w jednej z klimatyzowanych restauracji postanowili podsumować całą podróż.
ZOSTAW AUTO – RESZTĄ ZAJMIE SIĘ NASZ KIEROWCA!
Zosia chwaliła sobie podróż wynajętym autem. Poza oczywistym komfortem jazdy nowym modelem Seat Leon, wszędzie była na czas. Wbrew temu przed czym ostrzegał ją Karol, koszt wypożyczenia samochodu nie okazał się zbyt wysoki. Na dodatek koleżance udało się załapać na specjalną promocję weekendową. Usługa podstawienia i odbioru auta uratowała oboje przyjaciół, gdyż mogli zdążyć na samolot, podczas gdy wypożyczone auto zostało odebrane przez kierowcę lubelskiego oddziału wypożyczalni samochodów. Karolowi trasa zajęła więcej czasu niż Zosi. Poza tym zjadł trochę nerwów czekając na stopa. Planował podróżować praktycznie za darmo, ale niestety musiał kupić kilka biletów autobusowych, w tym jeden ekspresowy.
Siedząc już w samolocie na lotnisku w Świdniku wspólnie zadecydowali, że jeśli w przyszłości zaplanują kolejną podróż to wynajmą auto od CAR-RENTAL.PL - wypożyczalni samochodów w Lublinie.