Dawno, dawno temu, gdy Polskę porastała jeszcze dzika puszcza, żył sobie myśliwy Ksawery i jego pies Tracjusz. Myśliwy był pierwszym z ludzi, stworzonym przez Boga. Chodził na polowania, był sędzią i wiedział, że każde zwierzątko ma dusze i jest innym życiem. Bardzo nie lubił chodzić na polowania, ale jego żona Ksantypa, go do tego zmuszała, gdyż lubiła dobrze zjeść. Gdy zapas w domu się kończył myśliwy postanowił, że zapoluje zgodnie z życzeniem swojej lubej. Wyszedł zaraz i spostrzegł wilka. Wyciągnął broń i chciał go zabić, ale obława się nie udała. Wilk co sił pobiegł do płynącego strumienia, przeskoczył go i zaczął się śmiać z myśliwego.
- Ja o tobie zrobię film, kto to słyszał polować na wilki – odgrażał się wilk Amadeusz.
- Ale ja tego chce. Wole film od życia z Ksantypą, która lubi dobrze zjeść.
- Oj wy ludzie, będziecie kiedyś samotni. Ona jest chora.
- Następnym razem nie dam się nabrać.
Myśliwy wrócił do domu uszczęśliwiony, gdyż opowiedział się po właściwej stronie sporu o zwierzątka. Ksantypa z kolei dalej go męczyła o zające i sarny, jelenie i dziki. Ksawery cierpiał nieludzkie męki, aż w końcu postanowił porozmawiać z Ksantypą, bo ona nie widziała w tym nic złego. I tak oboje stracili to, co mieli najlepszego, czyli miłość.
Jest to druga część opowiadania pt. "Cudowne wakacje Jadwisi".