Opowiadanie uczy i bawi dzieci opowiadając o Łukaszu, który zaczał kraść.

Data dodania: 2015-11-25

Wyświetleń: 914

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

OPOWIADANIE

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Gdzieś na Śląsku, nie tak dawno temu było sobie miasteczko, które nazywało się Wrocław. Mieszkał tam Łukasz ze swoją mamą Marysią, byli bardzo nieszczęśliwi, gdyż zaraz po urodzeniu Łukasza, zmarł jego ojciec Jan. Pracował on w kopalni i zginął z powodu wybuchu metanu. Łukasz bardzo cierpiał, gdyż nigdy nie rozmawiał ze swoim tatą. Jego mama opowiadała mu o jego ojcu i bardzo chciała go wychować na dobrego człowieka.
Niestety, mimo wysiłków mamy, Łukasz kradł, oszukiwał i zapowiadał się na niezłego chuligana. Jego mama była zrozpaczona i nie wiedziała, co robić. Bardzo płakała, ale na Łukaszu nie robiło to wrażenia. Kochał swoją mamę, ale jej sposób życia mu się nie podobał. Łukasz był tak cwany, że jego mama nie miała już do niego sił.
Łukasz miał przyjaciół takich samych jak on Antka i Jarka. Całą trójką kradli co tylko się dało. Pewnego dnia Łukasz założył się z chłopakami, że on może okraść każdego, kogo zechce, gdyż jest najsilniejszy. Antek z Jarkiem odrobinę z niego szydzili i tylko podpowiadali mu, kogo jeszcze ma okraść. Łukasz pomyślał, że aby wygrać zakład będzie okradał po kolei każdego, kogo mu wskażą koledzy. Antek z Jarkiem zajmowali się sprzedażą ukradzionych rzeczy. Łukasz zapytał.
— No chłopaki, od kogo mam zacząć? Udowodnię wam, że jestem najsilniejszy.
— Zacznij od sąsiadów, Państwa Kowalskich, to taka rozgrzewka przed prawdziwymi robotami.
— Ok chłopaki, pokażę wam klasę złodziejską.
Państwo Kowalscy, sąsiedzi Łuksza, mieli w zwyczaju chodzić na kurs tańca w sobotę po południu. Łukasz wykorzystał nieobecność sąsiadów. W sobotę wieczorem wszedł do ich domu oknem na strychu i ukradł pieniądze, które Państwo Kowalscy odkładali na wyjazd do córki mieszkającej w USA.
Łukaszowi poszło gładko z robotą, był bardzo szczęśliwy, gdyż poczuł się bardzo silny.
— No chłopaki i kto tu rządzi? – pytał kumpli, a oni tylko odpowiadali.
— Ty chłopie, ty tu rządzisz i jesteś najlepszy.
— To, kto teraz?
Antek z Jarkiem na następna ofiarę dla Łukasza wybrali starszego Pana, też z okolicy. Pana Marcela emerytowanego kolejarza. Łukasz ponownie się powiodło. Pan Marcel, który był bardzo mądrym starszym panem bardzo się zdenerwował. Podejrzewał trochę Łukasza, ale nic nie mógł zrobić. Tymczasem Antek z Jarkiem przyszli do domu Łukasza, przyprawiając o ból głowy mamę Łukasza. Pani Maria jednak zaprosiła ich do domu i powiedziała, aby zaczekali w pokoju jej syna. Zostawiła tam jednak komórkę z włączonym dyktafonem. Nie wiedziała co się dzieje z jej synem, jak z nim rozmawiać. Antek z Jarkiem czuli się swobodnie i zaczęli rozmawiać
— Ale ten Łukasz głupi jest, to taki dekiel, że nie wiem.- Powiedział Jarek.
— Tak masz rację to prawdziwy idiota. Istna maszynka do robienia pieniędzy. Tak naiwnego chłopaka to świat nie widział.
— Dobra, idzie już, cicho bądź.
Tymczasem Łukasz wszedł do domu zdjął kurtkę i przywitał się z mamą. Poszedł do swojego pokoju do kolegów.
— Hej młody - powiedział Jarek.- Masz kasę?
— Już wam daje. Zaraz, gdzie ja ją włożyłem. To wasza dola – powiedział Łukasz. Zastanówcie się kto ma być następny, według naszego zakładu, teraz ma to być ktoś mocniejszy. Ale już idźcie, matka was nie trawi.- Powiedział
Pani Maria tylko czekała na ich wyjście. Następnego dnia wzięła komórkę i wszystko odsłuchała była przerażona tym co usłyszała. Wszystkiego się domyśliła i poszła do najlepszego przyjaciela jej zmarłego męża, który jej bardzo pomagał, Pana Tadeusza .
— Tadek, ja już nie wiem co mam robić. Pokazać mu to? A le on dalej będzie kradł, tylko sam.
— Wiesz jeśli tu chodzi tylko o poczucie siły to zainspiruj go do tego aby okradł policjanta, gdyż on się zna na kradzieżach.
— I co dalej.
— Resztę zostaw nam.
Pani Maria wróciła do domu i tak właśnie zrobiła. Gdy Łukasz wrócił do domu. Zaczęła z nim rozmawiać o włamaniach, które miały miejsce w okolicy.
— Wiesz synu ja się tak zastanawiam dlaczego ten złodziej nie okradnie policjanta jak taki silny i mocny. Tylko bierze się za zwykłych ludzi.
Łukasz tak sobie wziął do serca to co powiedziała jego mama. Że policjanci są najsilniejsi, że postanowił okraść policjanta. Postanowił nic nie mówić chłopakom tylko postawić ich przed faktem dokonanym. Następnego wieczoru włamał się do domu okolicznego policjanta. Nie wiedział jednak że w środku domu jest kamera i świadek zdarzenia. Pan Tadeusz miał ze sobą komórkę Pani Marii. Gdy Łukasz był już w środku podszedł do niego Pan Tadeusz i złapał go na gorącym uczynku.
— Wiesz co Łukasz musisz coś posłuchać.
— Łukasz był przerażony tym co się stało -siadł na fotelu z przestrachu.
Gdy usłyszał o tym co o nim sądzą jego koledzy, zaczął płakać.
Pan Tadeusz zaczął swobodnie z nim rozmawiać.
— Łukasz posłuchaj, to dobro jest najsilniejsze. Zawsze wygrywa bo każdy w głębi serca jest dobry.
Łukasz płakał coraz mocniej.
— Co ja mam teraz robić pytał nie mam przyjaciół wszyscy mnie będą uważać za debila
— Nikt się o niczym nie dowie. Ja jestem twoim najlepszym kumplem. Jeśli oddasz pieniądze które ukradłeś policja da spokój. O ile obiecasz mi, że nie będziesz już więcej zadawał się z tymi dwoma chuliganami.
— Ok ja już ich więcej nie chce widzieć.
— Mój siostrzeniec jest w sąsiedniej klasie i bardzo by chciał z tobą wyskoczyć na kręgle. Zgodzisz się. Inaczej nici z porozumienia idziesz do więzienia. Wpakowałeś się w niezłe bagno, bez przyjaciół, nie dasz razy z niego wyjść.
— Ok, to co mówisz ma sens.
Łukasz wrócił do domu i pocałował swoja mamę w rękę, przeprosił za wszystkie kłopoty i obiecał, że się poprawi. Przypomniał też sobie, że gdy był mały naprawdę lubił czytać książki tylko trochę o tym zapomniał. Nad drzwiach swojego pokoju zrobił napis ze swojej ulubionej książki o Harym Poterze pod tytułem „Hary Poter i kamień filozoficzny”
…”Wejdz tu, przybyszu, lecz pomnij na los,
Tych, którzy dybią na cudzy trzos.
Bo, ci, którzy biorą, co nie jest ich,
Wnet pożałują żądz niskich swych.
Wiec, jeśli wchodzisz, by zwiedzić loch,
I wykraść złoto obrócisz się w proch.
Złodzieju, strzeż się, usłyszałeś dzwon,
Co ci zwiastuję pewny szybki zgon.
Jeśli zgarniesz cudzy trzos,
Znajdziesz nie złoto, lecz marny los.”…
Łukasz znalazł sobie porządnych przyjaciół, z którymi się zaprzyjaźnił. Jego mama znowu odzyskała spokój ducha.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena