Gdy ta troistość jest w harmonii, wówczas następuje tworzenie za jej zgodnością. Można tworzyć w świecie materii, według planów ego lub w światach duchowych, według prowadzenia duszy. Jesteśmy jako ludzie twórcami własnej rzeczywistości. Stąd rodzi się odpowiedzialność, co do wytworów naszego umysłu.
Kiedy rozpada się synchronia: "myśl - słowo - czyn", wówczas tracimy panowanie nad swoim losem, gdyż siły ciemności mają wtedy łatwy dostęp, aby zamieszać umysłem człowieka.
Ziemia jest planetą upadku w materię, gdzie ludzkość pozbywa się światła, na rzecz ciemności. Ten odwieczny proces trwa aż do dziś. Aby odzyskać światło, trzeba stracić w świecie ciemności, czyli w materii. To prawo fizyki, zamiany energii.
Dzieci światłości zeszły w ciemność materii aby smakować przyjemności, wygody, komfortu, przy pomocy wirtualnej rzeczywistości. Wszyscy mieszkańcy są w to zamieszani. Tylko nieliczni odkryli zasłony ciemności i zdążają ku świetle. Dopóki nie usuniemy ze swojego ciała przyczynowego programów wirtualnych, dotąd będziemy twórcami ciemności.
Często zastanawiałam się dlaczego ludzie bardzo zamożni w świecie materii, mają się bardzo dobrze. Wszystko im się układa po ich myśli. Mają pieniądze, dobra materialne i zdrowie. Otóż działa u nich doskonała synchronia trój-jedni, do tworzenia w świecie ciemności. Oczywiście do tego wielbią "Boga Ciemności", który ich wspiera w tych dokonaniach, w zamian odsunięcia ich od własnej duszy.
Gra się toczy, tylko nie w tę stronę. Kiedy taki człowiek w którymś momencie zaczyna wszystko tracić jak: sławę, rodzinę, pieniądze, dostatek i zdrowie, wówczas zwraca się ku światom duchowym. Ile poniesie straty w świecie materialnym, tyle otrzyma w świecie duchowym.
Czy warto zatem tak bardzo zabiegać o dobra materialne?
Dobrze jest mieć w tym miarę, aby nie przesadzać. Zazwyczaj chytrość wciąga człowieka w głód nienasycenia i pomnażania swoich dóbr materialnych. Przyjemności ciała zmysłowego, mogą doprowadzić do ruiny zdrowie i życie. Ciągłe poszukiwanie przyjemności smakowania zmysłowego, są jak narkotyk, który wciąga w lej nienasycenia.
To ciemność zaprasza do swej nory, jak w pułapkę. W końcu życie w ciemnej norze znudzi się i człowiek będzie chciał wyjść do światła, jak więzień opuścić mury więzienia.
Wszelkie depresje, choroby psychiczne, ciężkie choroby, to efekt złapania zmysłów w pułapkę. Taki człowiek boi się światła, gdyż nie wie, co wówczas robić. Czuje podświadomie swój upadek i wie, że droga powrotu będzie ciężka i trudna.
Cóż, zazdrościmy ludziom bogatym, nie zdając sobie sprawy z tego, w jakiej sytuacji się znajdują. Arogancja i pycha, są przyczynkiem do wykorzystywania innych ludzi, aby samemu mieć najwięcej i pogardzać innymi. Tych najniższych wartości emocjonalnych nie da się zabrać po śmierci, nawet w 1%, dlatego nie warto ich gromadzić.
Jest oprócz tego świat duchowy, który oferuje zupełnie inne wartości jak: dobro, współczucie, empatię i dzielenie się z innymi. Zupełnie odwrotne światy. Owoc tych wartości zabieramy po śmierci, aby z nich korzystać w świecie niebiańskim. Jeśli je tam wyżyjemy, to musimy powrócić na Ziemię, aby się jeszcze dopełnić i rozświetlić swoją duszę.
Ludzie materialistycznej nauki i światowego biznesu, nie wierzą w duszę, bo nie mają z nią kontaktu. Są od niej oddzieleni grubą zasłoną świata wirtualnego. To on tworzy iluzję, którą postrzegają zamiast rzeczywistości.
Gdy wchodzi się w pole duszy, wówczas człowiek traci grunt pod nogami, bo widzi, co nim rządzi i jakie wytwarza skutki. Świat symboli wirtualnych jest nietrwały. Znika natychmiast pod wpływem światła. Programy są jak bałwany, które topią się w promieniach słońca.
Czasem w ten sposób określamy ludzi, którzy mają grubą skorupę ego i nic do nich nie dociera. Niby słyszą słowa, ale nie rozumieją, że to do nich są skierowane.
Piszę o tym dlatego, aby przebudzić uśpionych w materii, by mogli zobaczyć inny wymiar rzeczywistości. Ludzie głęboko uśpieni, nie potrafią wejść w pole duszy, gdyż boją się takiego spotkania.
Światło jest łagodne i przebacza wszelkie błędy przeszłości. Wystarczy trochę pokory, aby zobaczyć mały promyk światła, który zacznie się powiększać. W świetle można wówczas dostrzec programy, które wiązały danego człowieka.
Poczucie winy jest zaporą do kontaktu z duszą. To religie nam wkleiły taki program z poczuciem winy i grzechu, aby cierpieć i być na wieki oddalonym od swojej duszy i światła.
Kiedy człowiek porzuci lęki i strach przed światłem, wówczas może łatwo wejść do swojego wewnętrznego świata. Tam spotka istoty opiekuńcze, które zawsze były i czekały na niego, aż się obudzi ze snu śmierci.
Świat materii jest na zewnątrz ciała. Natomiast światy duchowe są wewnątrz ciała. To zupełnie inny poziom postrzegania. Wewnątrz odkrywamy prawdę o sobie, świecie i Bogu. Światło jest jedno, które przemienia się w miłość. Bogów Ciemności jest wielu, jak wiele jest religii i sekt na świecie.
Do odkrycia prawdy, potrzebna jest synchronia "myśl - słowo - czyn". Jeśli nasze myśli będą zgodne z tym co się mówi, myśli i czyni, to dokonamy wielkich dzieł, nie tylko w świecie materii, ale i ducha. Ta trójca jest niezwykle twórcza w każdym zamyśle.
Czy naprawdę jesteśmy sami we Wszechświecie? To pytanie, które nurtuje ludzkość od wieków. W 1950 roku fizyk Enrico Fermi zadał pytanie, które zmieniło sposób myślenia o kosmosie: skoro Wszechświat jest tak ogromny, a życie powinno być powszechne, to gdzie są wszyscy? Ten pozornie prosty dylemat przeszedł do historii jako Paradoks Fermiego – jedna z największych zagadek współczesnej nauki.