Technologia XXI wieku to właściwie już realizujące się przepowiednie fabuł powieści SF. I jak tam pokazywane są niekiedy niemal odczłowieczone cywilizacje, tak w nas postępująca technicyzacja wzbudza czasem niepokój. Obecność w naszym życiu techniki potrafi być niekiedy uciążliwa, choć pozornie stwarzana jest głównie po, by człowiekowi pomagać.
Co wywołuje tę niepewność? Prosty przykład: Jakiś czas temu głośno było o japońskim robocie, zaprojektowanym na podobieństwo żywej kobiety. Dawno już słyszało się, że Japończycy tworzą koty-roboty, psy-roboty, ale o takich pseudoludziach jeszcze dotąd nie mówiono. Kobieta-robot w zamierzeniu ma pomagać nieśmiałym, samotnym mężczyznom, których nie stać na wydatek czasu i energii, które musieliby zużyć na budowanie związku z prawdziwą, żywą kobietą. Jak jest miejsce w takim świecie prawdziwej kobiety? Nie sposób odgadnąć.
Wszystko zmierza ku jak najwyższemu stopniowi stechnicyzowania rzeczywistości, przyspieszenia, uproszczenia, uładzenia. Czas przykładowo mają nam zaoszczędzić także tzw. karty bezstykowe, ich używanie sprawia, że nie musimy składać swojego podpisu w sklepie przy dokonywaniu zakupów lub też wpisywać PIN-u przy wypłacaniu gotówki z bankomatu. Zaoszczędzić może nam to „nawet” dwie minuty naszego cennego czasu, które będziemy mogli spożytkować później na pracę. Spożytkować, bo nie zmarnować na rozrywkę, oczywiście.
Rozwoju techniki zapewne nie sposób powstrzymać. Nikt z nas nie jest w stanie wyzbyć się już wygody jazdy samochodem, czy chociażby używania sieci internetowej do uzyskania jakichkolwiek informacji. Są to z jednej strony bardzo użyteczne wynalazki, z drugiej zaś prowadzą człowieka do pewnego lenistwa intelektualnego i fizycznego – brak chęci, by wybrać się do pracy na piechotę, pójść z dziećmi na spacer; książki zaś stają się przeżytkiem minionych lat. I choć te wszystkie wynalazki pomagają człowiekowi, nieznacznie go też upośledzają, zmieniają jakość życia.
Do takich wniosków dochodzono już wiele lat temu. A nawet i wieki temu, gdy o piśmie mówiono, że upośledza pamięć. Technika nas więc w pewien sposób rozpieszcza, w inny zabiera nam coś cennego. Najprostszym przykładem może być wprowadzenie do powszechnego użytku odbiorników telewizyjnych. Niegdyś całe rodziny zbierały się przy stole i w spokoju omawiały zdarzenia dnia, opowiadały historie, czytały wspólnie książki, zacieśniały więź. Dziś więź ta jest raczej rozluźniana przy akompaniamencie kolejnej telenoweli. I jeszcze pół biedy, gdy ogląda się ją razem, całą rodziną – zawsze istnieje bowiem możliwość komentowania perypetii życiowych jej bohaterów. Gorzej, kiedy każdy w osobnym pokoju ogląda swój własny serial i całkowicie się w nim zatraca.
Z całą pewnością z wielu usprawnień należy się cieszyć. Aparatury pomagające ratować życie, nowoczesny sprzęt do wykrywania chorób, lasery (wskaźnik laserowy), a nawet chociażby zwykłe narzędzia do obróbki drewna, które zmieniły swoją formę, przyczyniły się do tego, że ludziom żyje się dziś znacznie lepiej niż kilkadziesiąt lat temu – łatwiej jest leczyć, operować, produkować papier, budować nowe domy. Jednakże im więcej techniki, tym mniej w tym wszystkim człowieka. Dlatego czasem warto przystopować, świadomie zgodzić się na rozwiązanie trudniejsze, bardziej czasochłonne, tak by mieć większą satysfakcję, poczuć, że się żyje.
Nasze życie pozornie się upraszcza, jednak w znacznym stopniu traci smak, współczesność bowiem sprawia, że nie jesteśmy podmiotami własnego istnienia, lecz jego obserwatorami. Opakowanie siebie w codzienność, technikę, niczym w folie termokurczliwe, sprawia, że skutecznie chronimy się przed ludźmi, odgradzamy cienką warstwą od prawdziwego świata, żyjemy nieprawdziwie, w uproszczeniu – liżemy lizaka przez papierek.