Wydaje się, że jest to dziwne pytanie, bo gdy mówimy choroba myślimy niebezpieczeństwo. Jednak z punktu widzenia fizjologicznego jest niegroźna gdyż nie zagraża organizmowi w bezpośredni sposób. Lecz, no, właśnie jest i ale, bo nie jest tak kolorowo, inaczej vitiligo nie nazywałoby się chorobą. Dlaczego?
W bezpośredni sposób ukazujące się białe plamy na ciele nie zagrażają pogorszeniu zdrowia, mimo to mogą pogorszyć jego stan w pośredni sposób. W pierwszej kolejności, również przy leczeniu bielactwa nabytego należy zwrócić baczną uwagę na ochronę ognisk bielaczych przed promieniowaniem słonecznym. Brak pigmentu w tych miejscach może doprowadzić do oparzeń, a skrajnie nawet do nowotworu skóry. W związku z tym jeśli to tylko możliwe trzeba starać się nie wystawiać takich miejsc bezpośrednio na słońce lub/i stosować kremy z filtrem słonecznym o wysokim UV.
Kolejną, wydaje się, że najistotniejszą sprawą jest wspomniane złe samopoczucie psychiczne. Białe plamy, szczególnie gdy widnieją w widocznych miejscach czyli twarz czy dłonie mogą wydawać się pacjentowi mało estetyczne. Może to prowadzić do pogorszenia stanu psychiki, a nawet do nerwicy czy depresji. Powstaje wtedy koło zamknięte, gdyż uważa się, iż za powstawanie białych plam w dużej części przypadków jest odpowiedzialna psychika, a skoro tak, to zwalczenie bielactwa staje się w takich sytuacjach utrudnione. Jednocześnie warto zwrócić uwagę, że choroba ta nierzadko dotyka pacjentów po dużych wstrząsach psychicznych.