Trudno być dobrym wychowawcą kolonijnym, tak jak w ogóle trudno być wychowawcą. Sztuką jest połączenie umiejętności utrzymania dyscypliny z dobrą atmosferą. Nikt nie lubi spędzać najlepszych wakacyjnych chwil z typem nauczyciela – służbisty. Z drugiej strony to właśnie na wychowawcy ciąży duża...

Data dodania: 2007-11-18

Wyświetleń: 16717

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Trudno być dobrym wychowawcą kolonijnym, tak jak w ogóle trudno być wychowawcą. Sztuką jest połączenie umiejętności utrzymania dyscypliny z dobrą atmosferą. Nikt nie lubi spędzać najlepszych wakacyjnych chwil z typem nauczyciela – służbisty. Z drugiej strony to właśnie na wychowawcy ciąży duża odpowiedzialność za zdrowie, a nawet życie kolonistów.

Idealny wychowawca kolonijny powinien być sympatyczny, ostrożny i przewidywalny. Nie powinien przesadzać jednak, ani w jedną, ani w drugą stronę. Trudno sobie wyobrazić udane wakacje, gdy dana osoba – opiekun za każdym razem drży o to, że na kolonii się coś stanie. Takie zachowanie nie pozwala na rzecz najważniejszą – relaks kolonistów. Młodzi ludzie uwielbiają się buntować, zwłaszcza, gdy mają duże poczucie krzywdy. Bunt kolonijny jeszcze nikomu nie wyszedł na zdrowie. Warto dlatego przeciwdziałać takim sytuacjom. Lepiej pozwolić na trochę więcej niż nie pozwalać na nic. Pamiętajmy, że gdy koloniści nam zaufają to będą pytać nas o opinię, będą dzielić się wrażeniami, my będziemy blisko, będziemy mieli możliwość zapobiegnięcia danej sytuacji. Jak wiadomo zakazany owoc smakuje najlepiej. A wiedza, kto ma ochotę po niego sięgnąć to już połowa naszego sukcesu.

Zanim zaczniemy naszą przygodę z kolonią powinniśmy zapoznać się z kartami kolonijnymi. Na każdej z nich powinniśmy znaleźć informację o wieku, charakterze i chorobach, uczuleniach dziecka. Pamiętajmy jednak, że nie wszystkie mamy czy tatusiowie wpisują wszystko to, co powinni. Dzieje się tak dlatego, że wiele mało delikatnych wychowawców dzieli się daną chorobą, przypadłością dziecka z innymi osobami, tak że cała kolonia huczy o danej sprawie. Przykładem może być noszenie aparatu ortodontycznego, ale takiego zakładanego na noc. Wiele osób zataja tę wiadomość, by dziecko odpoczęło, by się z niego inni nie śmiali. Może to i dobrze. Takimi niedopatrzeniami nie warto się przejmować. Gorzej jak ktoś „zapomni” napisać o naprawdę poważnej chorobie z obawy, że dziecko nie pojedzie na kolonie, lub, że będzie jakoś specjalnie traktowane.

Wychowawca najlepiej gdy ma dobry kontakt ze wszystkimi z uczestników kolonii. Dobrze, gdy grupa dziewczyn opiekuje się kobieta, a chłopakami mężczyzna. Jest to stosunkowo ważne, zwłaszcza, gdy mamy do czynienia z młodzieżą w okresie dojrzewania albo z bardzo młodymi osobami. Wiadomo, niektóre rzeczy trudno wytłumaczyć kobiecie, gdy się jest dorastającym mężczyzną, z drugiej strony trudno dzielić się z przystojnym wychowawcą swoimi problemami z żołądkiem, gdy się jest wymagającą idealistką – nastolatką. Idealnie gdy wychowawcami są młode osoby, najlepiej z doświadczeniem pedagogicznym. Dobrze, gdy mają wykształcenie w tym kierunku, gdy pracowały wcześniej z młodzieżą.

Najtrudniejszą sprawą na koloniach od razu po zdobyciu zaufania i wyrobieniu autorytetu jest zajęcie czymś dzieci czy młodzieży. Kolonie pod tym względem są chyba jednak mimo wszystko łatwiejsze. Małe dzieci raczej chętnie biorą udział w różnego typu grach i zabawach, starsi mają zazwyczaj swoją wizję wszystkich przeprowadzanych zajęć.
Istnieje także inny problem, na obozach, mianowicie, część młodzieży jest pełnoletnia. Trudno podjąć wobec nich jakieś decyzje. Czy traktować ich jak odpowiedzialnych młodych ludzi – dorosłych, czy też jako małolatów. W świetle prawa mogą oni przecież palić wyroby tytoniowe, pić napoje alkoholowe. Jednak większość ośrodków kolonijnych załatwia tę sprawę za pomocą odgórnego zakazu – dla wszystkich. Nie ważne, czy ktoś skończył te magiczne osiemnaście lat, czy też nie. Każdy jest równy. Przygotujmy się na sprzeciw ze strony rozkapryszonych osiemnastolatków. Nastąpi on prędzej czy później.

Ważna sprawa to… ciąże. Według polskiego prawa za ciąże nastolatków na obozie czy kolonii odpowiada wychowawca kolonijny. To on na siebie bierze odpowiedzialność wypłacania alimentów dziewczynie. Dlaczego? Bo nie upilnował. Nieważne, że to niemożliwe być wszędzie i o każdej porze, prawo jest prawem i trzeba je respektować. Nawet jeśli do poczęcie miałoby dojść w toalecie, to winny jest wychowawca. Można się uchronić przed tą absurdalną odpowiedzialnością – wielu wykupuje specjalne ubezpieczenia, które w razie zaistnienia takiej sytuacji chronią ich przed odpowiedzialnością na całe życie.

Bycie wychowawcą na kolonii czy obozie to duża frajda, która przynosi sporo satysfakcji. Warto jednak wiedzieć, jakich błędów nie popełniać. Najważniejsze to być w porządku z samym sobą, i traktować innych tak, jakbyśmy sami chcieli być potraktowani. Nie zapominajmy o tym, jak to było gdy byliśmy dziećmi. I co chyba najważniejsze – bądźmy szczerzy, nie oszukujmy naszych podopiecznych. Powodzenia. -dt-

Licencja: Creative Commons
0 Ocena