Maroko coraz bardziej zyskuje na popularności jako cel wakacyjnych wojaży. Wabi egzotyką, postrzegane zarazem jako przedsionek Afryki, jak i najbardziej bliski Europie kraj Maghrebu. Nic dziwnego, że coraz częściej pojawia się w ofercie biur turystycznych. Bazą takich zorganizowanych wycieczek jest zwykle położony nad brzegiem Atlantyku Agadir, dość monotonny i nie różniący się specjalnie od innych wczasowych kurortów. Stamtąd – za dodatkową opłatą – można udać się na jednodniową wycieczkę do Marakeszu.
Pamiętający czasy dynastii Almorawidów Marakesz - Czerwone Miasto - to najciekawsze z cesarskich miast Maroka, położone na przecięciu dawnych szlaków karawan. Do dziś pełni rolę tygla, w którym mieszają się kultury arabskie, berberyjskie i środkowoafrykańskie. Stanowi doskonałą bazą wypadową do wypraw zarówno w stronę wybrzeża i portowej Essauiry, jak i w kierunku Atlasu Wysokiego i leżącej za nim Sahary. Jest też, wbrew obiegowym opiniom, miastem bardzo bezpiecznym i przyjaznym dla obcokrajowców.
Zamiast więc smażyć się na plażach Agadiru, aktywni podróżnicy mogą samodzielnie zorganizować wyprawę bezpośrednio do Marakeszu. Potrzebna jest jedynie odrobina odwagi i inicjatywy. Z Polski co prawda do historycznej berberyjskiej stolicy nie da się dolecieć bezpośrednio, ale kupując bilet z kilkutygodniowym wyprzedzeniem można znaleźć tanie połączenie z przesiadką w Bergamo lub w Paryżu, a przy odrobinie szczęścia można zapłacić nie więcej niż 300 zł za całą podróż tam i z powrotem. A na miejscu? Wystarczy przejść się po medinie i popytać o nocleg - riad. Szybko coś się znajdzie…