Zrobiłam to. Bałam się, ale w końcu odważyłam się spojrzeć prawdzie w oczy. W oczy, które patrzyły na mnie z politowaniem i nieukrywanym zdziwieniem..

Data dodania: 2010-06-17

Wyświetleń: 2555

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 4

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

4 Ocena

Licencja: Creative Commons

Co innego coś tam wiedzieć i przypuszczać, że za dobrze to na starość nie będzie i trzeba samodzielnie kombinować, a co innego wiedzieć na pewno, że będzie dramat, bieda i zgrzyt sztucznej szczęki.

Jak prawdziwy reporter śledczy na akcji, postanowiłam złożyć niespodziewaną wizytę mojemu oddziałowi Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, a w zasadzie Zakładu Ubezpieczeń dla Naiwnych, bo to powinna być oficjalna nazwa tej instytucji, i to ujmując rzecz delikatnie.

Z dużym impetem wpadłam na salę operacyjną, która lekko sennie rozpoczynała swoją działalność, obsługując dwóch kluczowych klientów, którzy dotarli tu przede mną. Nic dziwnego - emeryci mają czas i godzina 8 rano to środek dnia, wiec mogą rozwijać swoje życie towarzyskie w kolejkach. Ja natomiast byłam jeszcze przed pierwszą kawą, wiec trochę zajęło mi zakapowanie, że mamy system elektronicznych kolejek i trzeba wziąć numerek. No to wzięłam... od razu cztery, bo nie wiedziałam gdzie mam się w sumie udać z misją „Moja Przyszła Emerytura".

Odczekałam grzecznie na swoją kolej na plastikowym foteliku i do stolika zaprosił mnie starszy pan, w wieku pewnie 60 lat, który dla większości tutejszych klientek z pewnością jest niezłym ciachem. Pan z nieukrywanym zdziwieniem dyskretnie sprawdził, czy przypadkiem nie przyprowadziłam ze sobą jakiejś babci niedosłyszącej i niedowidzącej, ale w końcu odpuścił sobie czekanie na wyimaginowaną staruszkę i zapytał:

- Słucham Panią?

Wow - myślę sobie... Jest nieźle - Pan ma ochotę mnie wysłuchać. No więc dumna ze swojej proaktywności zaczęłam lekko dowcipnie swoją przemyślaną nawijkę:

- Tak, dzień dobry. Jestem wprawdzie jeszcze młoda (relatywnie!), ale myślę perspektywicznie i chciałabym się zorientować, jak będzie wyglądała sprawa mojej emerytury za jakieś 20 lat. No, bo wie Pan, chciałabym wiedzieć co mnie czeka. (tu posłałam Panu łagodny uśmiech, dający znać, że wierzę, że nie będzie źle).

Cisza. Trzy sekundy super ciszy. Pan zbaraniał. Spojrzał z politowaniem (pierwsze spojrzenie z tej serii tego dnia) i zapytał z wyrzutem:

- Ale po co to Pani? Pani jest młoda! Tego nikt nie wie. A wiadomo co to będzie za ileś tam lat i kto będzie rządził? To się co roku zmienia i nie wiadomo, czy w ogóle za 20 lat to jakakolwiek emerytura będzie!

No to rzeczywiście bardzo pomocne informacje, ale wołałabym jakieś konkrety, więc wykładam na stół swoje karty - takie fajne druczki z ZUS-u, co to je raz na jakiś czas dostaję i za cholerę nie rozumiem. Nazywają się 'Informacja o stanie konta w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych uwzględniająca składki na fundusz emerytalny za lata xxxx-yyyy' . Ja je po prostu nazywam pozdrowieniami z ZUS-u i wrzucam do odpowiedniego segregatora w szafie. W sumie zastanawiam się, po co oni to wysyłają. Jak się tego nie rozumie, to się to wrzuca do segregatora z napisem ZUS, a jak się to już rozumie (niestety mój błogostan nieświadomości został brutalnie zburzony po tej wizycie) to człowieka szlag trafia na miejscu i ma się to ochotę wepchnąć w gardło temu co to wymyślił.

- No bo ja tu dostaję takie wydruki i za bardzo nie rozumiem o co tutaj chodzi, więc może by mi Pan był łaskawy to wyjaśnić...

- To nie w tym okienku. Tutaj się wnioski o emeryturę składa!

- No to w takim razie może mi Pan powie, gdzie mam się udać, żeby się dowiedzieć jaki jest stan mojego konta i ...

-To do pani Renaty z IV piętra.

No dobra, myślę sobie... widzę, że z kolesia więcej nie wycisnę, więc lecę na to IV piętro do pani Renaty.

Pani Renata za drzwiami mocno strzeżonymi przed klientami nie mogła wyjść ze zdziwienia, że ktoś ją odnalazł. Razem z dwoma innymi koleżankami zaaferowana była spożywaniem śniadania i porannej kawy. No, ale w końcu przyszłam w określonym celu i miałam misję do spełnienia, więc od nowa moją nawijkę o proaktywności i emeryturze i o uświadomieniu przedstawiam. Pani Renata, widzę, coraz bardziej wkurzona ale dzielnie wysłuchała.

- No ale po co to Pani? - to już słyszałam.

- Tego się nie da przewidzieć, za dużo zmiennych, które się ciągle zmieniają - to też jakby znajome...

W końcu odwróciłam kota ogonem i zapytałam w takim razie w czym ona mogłaby mi pomóc. Na to ona, że mi może wydrukować stan składek przekazanych do II filaru, czyli do OFE.

Myślę sobie - lepsze coś niż nic - wal kobieto, na pewno się przyda w moim procesie uświadamiania.
Pani Renata ochoczo wyciągnęła jakiś szary druczek dla mnie do wypełnienia w celu otrzymania informacji i już po kilku minutach drukowała się dla mnie kolejna szara tabelka. Hura!
W międzyczasie wysłuchałam ciekawego wywodu na temat idiotyzmu mojej misji i zostałam skierowana z powrotem na salę operacyjną w celu wydrukowania stanu konta I filaru, czyli składek na ubezpieczenie emerytalne.

Podstawowa wiedza z zakresu ZUS-u to znajomość tego co nam się de facto z automatu odkłada na naszą emeryturę.

A - są to składki na ubezpieczenia emerytalne - tzw. I filar

B - są to składki na otwarte fundusze emerytalne - tzw. OFE, czyli II filar.


Miałam już wydruk z punktu B - czyli OFE, więc zapragnęłam mieć podobny wydruk z punktu A.

Udałam się więc znowu na salę operacyjną gdzie obiwszy się o trzy stanowiska, w końcu dostałam stosik szarych tabelek i kolejną porcję litościwych spojrzeń. Ostatnia Pani była nawet miła, bo widząc moją pełną determinacji minę i brak rezultatów zrobiło jej się mnie żal. Powiedziała mi o wskaźniku wysokości podstawy wymiaru, który jest ustalany ustawowo i który mnie ciągnie w dół, sprawiając, że ZUS-owi nie podskoczę.

Wskaźnik wysokości podstawy wymiaru nie może być wyższy niż 250% kwoty przeciętnego wynagrodzenia ogłoszonej za dany rok kalendarzowy, co oznacza mniej więcej tyle, że nawet płacąc przez całe życie maksymalne składki na ZUS, nigdy ich nie odzyskam na swojej emeryturze, bo jest ustalony szklany sufit.

Maksymalna emerytura brutto obecnie wynosi 3000 PLN. Od tego trzeba odjąć 19% podatku i mamy na rękę około 2400 PLN z I filaru.
II filar to jeszcze większa niewiadoma, ale różnego rodzaju kalkulatory OFE pozwalają oszacować, że przy moich zarobkach emerytura z II filaru to będzie około 1400 PLN.

Czyli załóżmy, że zarabiamy nawet 200 000 rocznie przez 20 lat - dostaniemy około 3800 PLN na rękę (o ile w ogóle coś dostaniemy). Przy zarobkach kilkunastu tysięcy miesięcznie spadek na 3800 PLN musi boleć. Nasz standard życia pogorszy się znacznie. Ale to jest wariant najbardziej optymistyczny.

Są prognozy które mówią, że z powodu niskiego przyrostu naturalnego nasze emerytury z I filaru będą relatywnie 30-40% niższe niż obecne, ze względu na brak siły roboczej, która będzie wpłacała składki, gdy my będziemy w wieku emerytalnym.

Pomniejsz sobie w takim razie I filar o 40% i zostanie Ci na rękę 1200 PLN. Załóżmy, że II filar nie zbankrutuje przez jakiś kryzys światowy i mamy sumę 2800 PLN. Znowu - spadek z kilkunastu tysięcy miesięcznie do 2800 PLN - będzie bolało.

A teraz jeszcze raz podkreślę, gdybyś nie zauważyła - symulacja ta dotyczy sytuacji, kiedy zarabiasz kilkanaście tysięcy miesięcznie przez 20 lat, bez przerw na wychowywanie dzieci i te sprawy.

Czy nadal wierzysz w godne życie na emeryturze z ZUS-u?

Jeżeli masz wątpliwości to zachęcam do samodzielnego symulowania swojej świetlanej przyszłości na www.mojaemerytura.zus.pl oraz na www.money.pl  gdzie znajdziecie kalkulator emerytalny OFE i ZUS w zakładce Emerytury.

Dla bardziej odpornych psychicznie polecam wizytę w swoim oddziale ZUS-u. Pytajcie o stan swojego konta, czyli o wysokość składek na ubezpieczenia emerytalne (I filar) i składek na otwarte fundusze emerytalne (II filar) oraz o poglądową informację o wysokości przyszłej emerytury z I filaru. Powodzenia.

Wnioski z tego terenowego wywiadu w ZUS-ie można streścić w kilku punktach.

1. Jeżeli nawet pracownicy ZUS-u nie wierzą w sukces tej instytucji, to doprawdy nie ma co się łudzić, że będziemy wesołymi staruszkami, pracując całe życie grzecznie na etacie i zarabiając - wydawałoby się - godziwe pieniądze.

2. Wszelkiego rodzaju informacje otrzymane z tej instytucji są tak niejasne, że trzeba naprawdę spędzić kilka godzin w Internecie i nad tymi papierami, żeby cokolwiek zrozumieć i nie zwariować. Odnoszę wrażenie, że ta dezinformacja jest celowa.

3. Dostępny kalkulator emerytalny na stronach ZUS-u jest mało przydatny dla ludzi młodych, bo nie można zasymulować prawdziwej przyszłości. Można jedynie ekstrapolować na przykładzie danych z rzekomej przeszłości to, co nas czeka w najbliższej przyszłości - udając, że mamy obecnie sześćdziesiąt parę lat i przeszłość dobrych zarobków. Kalkulator dostępny na www.money.pl wydaję się być bardziej optymistyczny, ale przepowiada przyszłość za x lat biorąc pod uwagę jakąś inflację, więc wyczarowana kwota może z początku cieszyć, ale później jak się uwzględni spadek wartości pieniądza to entuzjazm mija. Optymalne byłoby połączenie tych dwóch.

Jakiekolwiek symulowanie czegokolwiek w sumie mija się z celem, gdyż czynników jest wiele i są one regulowane przez rynek i aktualną władzę. Co komu strzeli do głowy za parę lat - nie wiemy. Myślę, że można z powodzeniem założyć, że będzie gorzej niż to co sobie zasymulujemy.

Myślę też, że w sumie można założyć, że dostaniemy z ZUS-u figę z makiem, czyli wielkie NIC. Nawet na waciki nie będzie.


Dlatego też, drogie Panie, trzeba zacząć myśleć o swojej prawdziwej emeryturze płynącej z aktywów, które całe życie budujemy, a nie ze składek, które płacimy i które rzekomo na nas pracują.

A co, jeżeli nie pracowałyście całe życie? No cóż... Idźcie się zapytać w ZUS-ie, na jaką emeryturę możecie liczyć. Bo jaką emeryturę będzie miał Wasz pracujący na etacie i dobrze zarabiający mąż to już sobie obliczyłyśmy.
I taka jest brutalna rzeczywistość.

$prytna Kobieta

W następnym odcinku:
„Opanowanie szoku, czyli co dalej? Jakie masz opcje poszokowe, kobieto? Oraz badanie status quo, czyli bolesne początki"

Licencja: Creative Commons
4 Ocena