Czy kolej transsyberyjska tak naprawdę jest niebezpieczna, a podróż nią oznacza ostatnią podróż w życiu, a przynajmniej nóż w plecach i zrabowany bagaż. Według reportaży Piotra Bikonta tak.

Data dodania: 2010-05-12

Wyświetleń: 3456

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

   Czy kolej transsyberyjska tak naprawdę jest niebezpieczna, a podróż nią oznacza ostatnią podróż w życiu, a przynajmniej nóż w plecach i zrabowany bagaż. Według reportaży Piotra Bikonta tak. Zarówno on, jak wiele innych artykułów na ten temat przedstawiają nam kolej transsyberyjską jako miejsce grasujących bandytów, którzy bezlitośnie ograbiają, po czym mordują pasażerów. Nie ma skąd uzyskać pomocy, dlatego, że obsługa wagonów to także bandyci, tyle tylko, że w służbowych uniformach. Kelnerzy w wagonie restauracyjnym również  nie robią sobie nic z pasażerów i traktują ich tak samo podle, często nawet skacząc po głowach. Z dalszych relacji Bikonta ukazuje się równie obrzydliwe wnętrze pociągu, które w połączeniu z bandą brutali i żądnych krwi złodziei tworzy w wyobraźni odbiorców naprawdę przerażający obraz kolei transsyberyjskiej. Tymczasem rzeczywistość jest diametralnie inna. Począwszy od wagonów, które są czyste (a na pewno prezentują lepszy standard niż nasze rodzime PKP), poprzez obsługę, która jest całkowicie normalna i uprzejma, kończąc na bandytyzmie, którego przejawy są naprawdę rzadkie, a na pewno nie kończą się morderstwami. W każdym pociągu jedzie patrol milicji, który łatwo w razie czego wezwać. Oczywiście warto pilnować pieniędzy i dokumentów, ale takie przypadki kradzieży zdarzają się nawet w tramwajach więc nie jest to niczym nadzwyczajnym. A zatem najwyższa pora żeby obalić mit morderczej kolei transsyberyjskiej, bo jedyne co mordercze to czas podróży przez Syberię i ceny posiłków.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena