Jakiś czas temu byłem na weselu mojego kolegi z wojska. Co prawda nie utrzymywaliśmy ścisłych kontaktów między sobą, ale mimo to postanowiłem odwiedzić go w ten tak ważny dla niego dzień? Przyjechałem w przeddzień planowanej ceremonii sądząc ze uda się zamienić, chociaż kilka zdań z kolegą, powspominać stare dzieje. Niestety, przyszły Pan Młody był tak strasznie zestresowany, że jakakolwiek konwersacja nie wchodziła w grę. Najdziwniejszą sprawą było to, że napięcie nie wynikało z obawy młodego człowieka przed instytucją małżeństwa, ale z ciągłym zamartwianiem się o organizację przyjęcia weselnego. Trzeba było wszystkiego dopilnować, dopiąć na ostatni guzik i to właśnie spędzało sen z powiek mojego znajomego. Jeszcze tego samego dnia okazało się, że dekoratorki kościoła wybrały inną opcję ubioru świątyni, co dodatkowo podkręciło napięcie wśród młodych. Na szczęcie to był tylko jeden z większych problemów tej uroczystości.
Nadszedł dzień ślubu. Wszystko przebiegało zgodnie z planem. Po ceremonii, która moim zdaniem wypadła znakomicie wszyscy goście udali się do sali tanecznej. Zespoły na wesela to bardzo istotny element imprezy wiec i w tej maści znajomy się postarał. Po przyjeździe na miejsce przywitanie Młodych chlebem i solą. Wydawałoby się, że jest w najlepszym porządku. Jednak był to mój kolega, którego znałem przecież długi okres czasu na całym weselu był praktycznie niedostępny. Zupełnie jakby nieobecny... Długo zastanawiałem się, dlaczego. Przecież najważniejsza część była już za nimi. Prawda była następująca: Młodzi byli strasznie zabiegani, starali się żeby wszystko było po ich myśli. Zdjęcia ślubne, kamerzysta nawet wódka weselna musiała stać na swoim miejscu i być odpowiednio schłodzona. Cała obsługa weselna musiała chodzić jak w zegarku. Tylko, czy warto poświęcać najważniejszy dzień naszego życia dla oczu innych, czy nie powinni zająć się wtedy sobą, przeżywać taki dzień dla siebie a nie dla innych gości? Po całej uroczystości dopiero udało mi się dotrzeć do mojego znajomego i przedyskutować cały przebieg wesela. Okazało się, że miałem rację. Młodzi zorganizowali wesele dla gości, zapominając przy tym, co właściwie świętowali...