Kiedy Internet wkroczył na polski grunt razem z nim pojawiły się liczne formy zarobkowe dostępne w wirtualnym świecie . Z uwagi na fakt , iż była to zupełna nowość dla przeciętnego Polaka , z taką opcją zarabiania łączyło się również ryzyko oszustwa ze strony internetowego „pracodawcy”. Początkowo mogliśmy tylko zarabiać w tak zwanych firmach GPTR, GPTC co w skrócie oznaczało że otrzymywaliśmy np. 0,2 centa lub grosza za obejrzenie strony reklamodawcy . Tysiące osób zapisywało się do tego typu firm licząc na łatwy zarobek . Niestety części firm okazała się nie godna zaufania i nie mogliśmy liczyć na wypłatę za wykonaną prace , z drugiej zaś strony ludzie za bardzo wzięli sobie do serca słowa „łatwy zarobek” myśląc że pieniądze przyjdą do nich same . Jak się jednak okazało „bez praczy nie ma kołaczy. W tym właśnie miejscu pojawiają się programy partnerskie . Pozwalają nam one zarabiać procent od sprzedanych przez nas usług lub produktów firmy w której to PP uczestniczymy. Najlepsze programy partnerskie w przeciwieństwie do GPTR pozwalają poczuć prawdziwy smak e-biznesu. Oznacza to nic innego jak to, że partner otrzymuje of firmy narzędzia pozwalające prowadzić mu kampanie marketingowe , często dostajemy również już gotowy sklep i liczne porady oraz „know how” ze strony pracodawcy. Jak łatwo zauważyć programy partnerskie wprowadziły powiew świeżości do internetowego biznesu oraz otworzyły przed nami nowe możliwości zarobkowe .Pamiętajmy jednak o jednym na zarobek jak w innym każdym wypadku ,tak samo tu trzeba poczekać i nie przyjdzie on bez pracy. W celu osiągnięcia godziwego wynagrodzenia za prace „partnera” , powinniśmy poświęcić więcej czasu na promocje naszych produktów , badać rynek , docierać do odbiorców do których naszej konkurencji nie udało się jeszcze dotrzeć.
Który rodzic tego nie zna – doprowadzającego do białej gorączki pytania „mamo, kupisz mi to?”. Dzieci na wakacjach atakowane są ze wszystkich stron kolorowymi straganami, z których wręcz wylewają się zabawki, gadżety i pamiątki. Jak stawiać dziecku granice jeśli chodzi o wakacyjne pokusy zakupowe?