Mówi się, że nic nie trwa wiecznie… Okazuje się, że to nie zawsze prawda. Trzy najpopularniejsze seriale lat osiemdziesiątych (w polskiej telewizji emitowane ze słusznym poślizgiem, czyli na początku lat dziewięćdziesiątych) ciągle żyją. Nadal mają swoich fanów, inspirują innych twórców, a wkrótce dwa z nich przeniesione zostaną na kinowy ekran!

Data dodania: 2008-11-15

Wyświetleń: 2020

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Grupa najemników zostaje niesłusznie oskarżona o napad na bank w Hanoi. Jako byli komandosi zostają osadzeni w więzieniu wojskowym, skąd szybko uciekają i od tej pory tworzą zgraną ekipę. O kim mowa? O Drużynie A oczywiście!

Pułkownik Hannibal – przywódca grupy, sierżant B.A. – obwieszony łańcuchami, porucznik Buźka – podrywacz i dusza towarzystwa, kapitan Murdock z zaburzeniami psychicznymi, plus do kompletu charakterystyczny samochód. Serial pełen był wybuchów, bijatyk, kraks i potyczek, ale tylko w jednym z 93 nakręconych odcinków ktoś ginie.

Równolegle z emisją serialu, na polskich podwórkach toczyły się zażarte walki o to, kto będzie B.A., a kto Hannibalem. Będziemy mieć szansę przypomnieć sobie, co wzbudzało w nas tak wielkie emocje, ponieważ na 12 czerwca przyszłego roku planowana jest premiera kinowej wersji Drużyny A. Film wyreżyseruje John Singleton, twórca Za szybkich, za wściekłych i Chłopaków z sąsiedztwa.

Amerykański odpowiednik Adama „Zrób to sam” Słodowego, czyli kultowy MacGyver, również wraca na ekrany kin. Twórca serialu, Lee David Zlotoff, zapowiedział, że udało mu się zdobyć wystarczający budżet i przymierza się do realizacji pełnometrażowego filmu o przygodach idola młodzieży z lat ’80.

MacGyver stał się także bohaterem, emitowanego na Discovery Channel, programu Prawda czy fałsz – pogromcy mitów. W jubileuszowej, setnej odsłonie prowadzący Jamie Hyneman i Adam Savage, oddali swoisty hołd człowiekowi, który potrafi zrobić użytek ze wszystkiego. Postanowili przetestować czy wielkie ucieczki MacGyvera są prawdopodobne lub choćby możliwe.

Czy za pomocą jednego grama metalicznego sodu i wody da się zrobić w murze dziurę wielkości człowieka? Czy da się zrobić lekki, dwuosobowy, latający samolot z prostych, łatwo dostępnych materiałów? Czy można otworzyć zamek wytrychem zrobionym z drucika wyjętego z żarówki, albo wywołać film, posługując się tylko środkami, które można znaleźć w kuchni: amoniakiem, sokiem pomarańczowym itp. Wyniki eksperymentów były zaskakujące.

W MacGyvera może się wcielić każdy z nas. Nie ryzykując życiem i zdrowiem. W Internecie można znaleźć flashowe gry stworzone przez fanów, w których dysponując tylko słynnym scyzorykiem musimy wyjść z opresji. Legenda MacGyvera jest ciągle żywa.

Ciągle żyje również serial o Michaelu Knightcie, rozwiązującym zagadki kryminalne z pomocą (nowoczesnego jak na ówczesne realia) samochodu. Mowa, rzecz jasna, o Nieustraszonym i tej lepszej roli Davida Hasselhofa (ta gorsza to oczywiście ratownik w Słonecznym Patrolu).

Po ponad dwudziestu latach serial o bohaterskim tandemie powraca… Amerykańska stacja NBC pokusiła się o nakręcenie dwugodzinnego pilota serialu Knight Rider, a od września widzowie mogą śledzić przygody Nieustraszonego w każdą środę.

Jest tylko małe ale… Głównym bohaterem serii jest syn Michaela Knighta (grany przez Justina Brueninga), Hasselhoff pojawia się na ekranie przez kilka minut, a słynny Pontiac Trans-Am zastąpiony został przez mocniejszą wersję Mustanga o nazwie Ford Shelby GT500KR Mustang.

Nieustraszony, chociaż jest chyba najczęściej wyśmiewany z wymienionych tu seriali, również inspiruje. Wspomniani już Pogromcy mitów w jednym z odcinków sprawdzali, czy można niczym Michael Knight wjechać po rampie do ciężarówki przy prędkości 100km/h, a studenci Politechniki Wrocławskiej odwzorowali migające światła K.I.T.T. w oknach swojego akademika - http://www.youtube.com/watch?v=QAATEFLcJj8.

Jak widać, nikt nie pozwala nam zapomnieć o starych, telewizyjnych idolach. Warto sobie w tym miejscu zadać pytanie, czy wskrzeszenia kultowych seriali mogą osiągnąć sukces taki jak ich wersje sprzed ponad dwudziestu lat. Może okazać się, że mamy do czynienia z ciężkostrawnym, odgrzewanym kotletem, jak w przypadku nowej wersji Aniołków Charliego.

W takim wypadku zdrowszy będzie powrót do przeszłości i odpuszczenie sobie nowych adaptacji. Zobaczymy, czym uraczą nas filmowcy. A starzy idole niech dalej inspirują nowe pokolenia…

Licencja: Creative Commons
0 Ocena