Opowieści niezwykłe, to pierwsza część serii wierszy z mojego wieloletniego okresu zabaw z natchnieniem. Wiersze powstawały pod wpływem wielu inspiracji, czasem jako odreagowanie i nie zawsze są "grzeczne", ale.. dzięki temu są bardziej życiowe. 

Data dodania: 2021-06-23

Wyświetleń: 507

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

POEZJA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Opowieści niezwykłe

Imieniny

Na marchewki imieniny  Owoce przyszły i jarzyny

W reklamówkach pół literka  Obok bombonierka zerka....

Z pustą ręką nie wypada  Jeszcze brzydko ktoś obgada....

Nastawiono samograja  Bawić się zaczęła zgraja

Wywijają obertasy , Że aż łamią się obcasy

Kartofelek podskakuje  Arbuz z rzepą już tańcuje

A kalafior z krótką nóżką  Ciągle biega za pietruszką

Kalarepa w kącie siadła  I z zazdrości aż pobladła

Bo jej partner groszek mały  Na cebulkę wiesza gały

Burak ciężki i czerwony  Gruszką jest zauroczony

A kapusta zaś, bananem  Tylko z tym chce tańczyć panem...

Nad marchewką ogór czuwa  Wyznaniami ją zatruwa

Miłosnymi oczywiście  Ona kocha szczawiu liście...

Dziwna jakaś jest fasolka  Śledzi okiem kalafiorka

Widać wpadł fasolce w oko  On pietruszkę woli, spoko....

Był niestety akcent smutny.... Bywa czasem los okrutny

Mają w puszce zbirów asa...Tak, przymknęli ananasa....

Nie mógł być na imieninach  Głośno jest o jego winach

Ubił mówią tak śmietanę,  Że paprzącą się ma ranę....

Chrzan cebuli piosnkę nuci  Śliwka jabłko wodą cuci

Ma robaka, wredny taki...I dał teraz się, we znaki...

Aż do rana balowali  A tak w tańcu wywijali,

Że opadli rano z sił  Lecz wyjątek jeden był

To pomidor, nie pił wcale  I zachował trzeżwość w pale....

                                                                                                        

 

Pół godziny, stówka......

Mam pobożnych sąsiadów, gdy się wieczór zbliża

Moja żona do ściany szklaneczkę przybliża

Bo dobrze jest wiedzieć, kto za ścianą mieszka

Czy pożądni ludzie?  Czy też mamy peszka...

I się patologia jakaś nam trafiła  U nas patologia się nie zagnieżdziła

Pewność tą zapewnia mowa musztardówki

A jej przekaz audio  Jest konkretny, krótki....

Że mamy pobożną rodzinę za ścianą

Z niewątpliwie pobożną, nieprzeciętnie mamą...

Moja żona mowi, że słychać zza ściany

"Jezuniu mój złoty, Boże ukochany...." 

Tylko jedno ją dziwi, że te święte słówka

Kończy zdanie o treści "Pół godziny stówka...."

                                                    

                                                                                                                       

Ach te gołębie....

Gołąb ptak nie duży  Rynki miast osrywa

Przez ten fakt niestety, nie lubiany bywa

Walczą z nimi wszyscy i rady nie dają

Gołębie, kupeczki wszędzie zostawiają...                                                                                           

Ludzie już przywykli do tej atmosfery

Ile lat i po co sypać wciąż, cholery....

Zamiast tego sypią codziennie okruszki

Z ciasteczek, bułeczek, bywają paluszki....

I choć wszędzie piszą , by nie karmić ptic

Polacy z zakazu, robią sobie nic...

Koło się zamyka i tak, długie lata

Gołąb sra na Polskę, przepiękną część świata

Wszystkie więc gołębie to straszne szkodniki

Są z tego dwa wyjścia-wysłać do Afryki

Albo je wyłapać, rosół ugotować....

Mówią, że z gołębi, też będzie smakować....

Obrońców praw zwierząt słychać już przemowy....

Ruch jest do obrony gołębi gotowy

A może ich głosy trzeba mieć na względzie....

Zabraknie gołębi, inne coś, srać będzie....

                                                                                                              

Na krzywy ryj.....

Idzie kolorowe lato  A co chiński Covid na to?

On złośliwie się uśmiecha  Wie, że nam przynosi pecha...

Już po cichu wzmacnia siły  Schrzanić chce nam, czas ten miły

Nie chce nas wypuścić z domów  Choćbyśmy i tysiąc gromów

Na paskudę tą, rzucili  Serce jej nie zmięknie,  mili....

A jest serce w tymże tworze?  Twór ten serca mieć nie może

To wcielenie jest Hitlera...Też nie miała go, cholera...

Ale bić w nim coś tam musi....Nie, nie udał się mamusi....

Ma niestety same wady  Nikt mu kurczę nie da rady....

Ponoć tylko mydło jeszcze...Gdy go dotknie, to ma dreszcze

A spirytus gdy poczuje  Owszem, ciut się  zdenerwuje

Ale potem go, połyka  I niestety bardziej fika....

Upijamy nim, gagatka  A to jest dla niego gratka

Ma za darmo tęgie chlanie  Próżne nasze więc czekanie....

Że odpuści, że ucieknie  On bezczelnie, tylko...beknie.....

                                                                                                            

 

Szczęście

Prowadziły o szczęściu dwa grzyby dysputę

Jeden to muchomor, co ma wszystko strute

Drugi grzyb prawdziwy, zawsze podziwiany....

Przez wszystkich grzybiarzy najbardziej kochany...

Prawdziwek się chwali, jestem popularny....

A muchomor na to-los cię spotka marny

Mnie w lesie nikt nie tknie, ty się nie ostaniesz...

I w ręce grzybiarza szybko się dostaniesz....

Ja będę podziwiał uroki natury

Ciebie wezmą do kuchni na pewne tortury...

Zaleją cię octem, wysuszą na wiór....

Nie zobaczysz już lasu ani białych chmur...

Kto więc z nas ma szczęście?  Pomyśl główką swoją

Ty, tak ubóstwiany?  Czy ja, z trutką  moją....?

                                                                                                                    

 

Patelnia

Pojechała Ela z mężusiem nad morze

Nie, nie nad bałtyckie...nad lepsiejsze, może....

I kiedy tak moczyła w tym lepsiejszym nogi

Rekin ją wypatrzył, mój ty Boże drogi....!

Kiedy więc spostrzegła płetwę wokół siebie

Pomyślała, no czekaj...zaraz ci przyje..ię....

Dobrze, że na plaży był ślubny Elżbiety

Heniek, rzuć patelnię, rekin jest, niestety....

Heniek tak uczynił, zgrabnie ją złapała

I rybce porządnie patelnią przylała....

Rekin doznał szoku  Uciekł gdzie pieprz rośnie

A Ela po wodzie, chodzi se, radośnie

I taka dygresja przyszła jej do głowy

Patelnia to przedmiot bardzo wyjątkowy

Używam do smażenia, na Heńka wyskoki...

A teraz obiłam i rybeńce boki....

Nad morze ją będę zawsze zabierała

Przed takimi rybkami będzie ratowała...

Nigdy nie wiadomo co z wody wyskoczy

 Niech żyje patelnia i otwarte oczy....

                                           

Licencja: Creative Commons
0 Ocena