W Londynie byłam dwa razy. Jest to jedne z największych miast. Większość czasu spędziłam w centrum (chociaż to też całkiem spory obszar).
Śliczne kamieniczki, czerwone autobusy jak z bajki. Zmienna pogoda sprawia, że niezależnie od temperatury mieszkańcy są lekko ubrani, ale noszą przy sobie kurtki przeciwdeszczowe i parasole. Swoją drogą „rodowitych” Anglików w niektórych dzielnicach ze świecą szukać. W oczy rzucają się osoby pochodzące z Azji (ja widziałam głównie Pakistańczyków). Nie jest tak, że zajmują się oni wyłącznie drobnym handlem. W dzielnicy z willami pojawia się sporo nazwisk arabskich.
Czy Londyn jest drogi? Dla przeciętnego Polaka tak. Ale też na pewno nie droższy niż Paryż. Daje się też znaleźć tańsze miejsca.
Robił wrażenie bardzo czystego miasta, sporo zieleni. Tłumy w centrum w godzinach popołudniowych były straszne. I co mnie zadziwiło – miałam wrażenie, że czerwone i zielone światła na przejściach dla pieszych nie są zbyt mocno zobowiązujące (jakby to, że jeżdżą po złej stronie dawało za mało wrażeń :) ).