Człowiek jest jedyną istotą w świecie, która potrafi wznieść się poza swoje naturalne potrzeby; jedyną, która zdolna jest przekroczyć granicę samego siebie – być kimś więcej, niż jest. Nie byłoby to możliwe, gdyby nasza wolność ograniczała się wyłącznie do wolnego wyboru.

Data dodania: 2013-03-01

Wyświetleń: 1978

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Kilka lat temu dużą popularność zyskał zwrot „eksperyment liberalny” traktowany przez tych, którzy tym zwrotem operowali, jak epitet. Negatywną konotację zyskał dzięki kontekstowi, w jakim był używany. Kontekstowi werbalnemu i pozawerbalnemu, tj. sytuacji wyborów oraz pewnego otoczenia słownego mającego ujawniać negatywne konsekwencje owego eksperymentu. Autorzy zagrali na dwu stronach równocześnie – lęku przed nowością i lęku przed wolnością. Celem było stworzenie poczucia zagrożenia, co w konsekwencji miało przełożyć się na głosy wyborcze dla tych, którzy przed owym zagrożeniem ostrzegają. Narzędzie w kontekście doraźnego sukcesu okazało się niezwykle skuteczne, ale jego dalekosiężne skutki mogą o sobie dawać znać jeszcze bardzo długo. Polityczni macherzy nie rozumieją bowiem, że spustoszenia, których dokonują w powszechnej świadomości ludzi, są prawdziwe. To już nie jest tylko gra!

Eksperyment definiujemy jako działanie nowe, nieposiadające ani gotowego wzoru, wcześniej sprawdzonego, ani sprawdzonych metod. Eksperyment zawsze związany jest z jakimś ryzykiem, bo jego finalny efekt pozostaje matematyczną niewiadomą. Jeśli więc wykażemy, że to ryzykowne działanie dotyczy całego społeczeństwa, to reakcje nie są trudne do odgadnięcia. Lęk został już zasiany w umysłach. Teraz należy go utrwalać i czekać na obfite plony. Eksperyment wymaga wysiłku, konieczności odrzucenia rutynowych działań i zachowań, wiąże się z potrzebą uczenia w trakcie jego trwania. Jest to oczywiście sprzeczne z konserwatyzmem ludzkiej natury, petryfikującej wyuczone już struktury czynnościowe. Dlatego właśnie słowo „eksperyment” wzbudza natychmiastowy odruch odrzucenia. Instynkt trwania w ustalonych formach okazuje się o wiele mocniejszy od zbiorowego imperatywu modernizacji i rozwoju.

Przymiotnik „liberalny” odsyła z kolei do obszaru wolności. Liberalizm jest zdobyczą kultury i cywilizacji europejskiej. Wyrasta on, wbrew powszechnie obowiązującym wyobrażeniom, z korzeni religijnych. Bóg w stwórczym akcie nie tylko człowiekowi pobłogosławił, ale także obdarzył go wolnością. To dar, ale i zadanie (wolność została człowiekowi dana i zadana). Jeśli tak, to wolności nie można interpretować tylko w aspekcie przywileju – to również obowiązek. Obowiązek, z którego nikt nie może nas zwolnić – żadna instytucja, żadna władza. Nikt również nie ma prawa nam tego daru odebrać.

W powieści Fiodora Dostojewskiego jeden z czterech braci – Iwan Karamazow – streszcza nowelę przez siebie napisaną, której bohaterem jest dziewięćdziesięcioletni starzec, kardynał, opętany szaleństwem inkwizycji. Akcja noweli rozgrywa się 15 wieków po pierwszym przyjściu Chrystusa na ziemię w Sewilli. Rozszalały w swoim fanatyzmie kardynał poprzedniego dnia spalił prawie setkę heretyków ad maiorem Dei Gloriam. Chrystus pojawił się na ulicach Sewilli i wszyscy od razu Go rozpoznali. Wszyscy do Niego się garną, otaczają Go, chcą być jak najbliżej. On patrzy na nich łagodnie, z „uśmiechem nieskończonego miłosierdzia”. Czyni cuda! Niewidomy przejrzał, a martwa dziewczynka zostaje wskrzeszona. I w tej właśnie chwili przechodzi kardynał - „wysoki i wyprostowany, o wyschłej twarzy, wpadniętych oczach, w których pełga jeszcze blask jak mała iskierka”. Wydaje straży rozkaz, aby ujęła sprawcę cudu. „I taka jest jego moc, i tak mu przywykł ulegać powolny, strwożony lud, że tłum natychmiast się rozsuwa przepuszczając strażników, którzy wśród grobowego milczenia, jakie nagle zapadło, ujmują Go i uprowadzają”.

W więziennej celi dochodzi do bardzo dziwnej rozmowy, w której uczestniczą obaj, ale mówi tylko inkwizytor. Starzec dzieli się spostrzeżeniami na temat zachowania Chrystusa na pustyni, kiedy był trzykrotnie kuszony przez złego ducha. Jednak w istocie „dyskusja” dotyczy ludzkiej wolności. Kardynał stawia tezę, że jest ona dla człowieka ciężarem nie do zniesienia. Ktoś ich od tego ciężaru musi uwolnić. „Piętnaście wieków – mówi – męczyliśmy się z tą wolnością, ale teraz to się skończyło, i skończyło się na zawsze”. Błąd odrzucenia oferty kusiciela polegał na nieprawidłowym zdiagnozowaniu natury człowieka, który tak naprawdę potrzebuje cudu, tajemnicy i autorytetu. W mechanizm ludzkiej natury wpisana została klęska wolności, bowiem człowiek pragnie obecności kogoś, przed kim mógłby się pokłonić, i to nie tylko on jeden, ale koniecznie wszyscy razem. Starzec szczyci się, że poznał lepiej tę naturę. „Chcesz iść między ludzi i idziesz z pustymi rękami, z jakąś obietnicą wolności, której oni w swojej prostocie i przyrodzonej skłonności do lenistwa nie mogą pojąć, której boją się i lękają, albowiem nie ma i nie było nic bardziej nie do zniesienia dla człowieka i dla ludzkiej społeczności niż wolność!”. Dopiero my – to znaczy inkwizycja – damy im to, za czym tęsknią i czego podświadomie pragną. W imię Twoje każemy się im pokłonić. „Przekonają się (...), że nie mogą być nigdy wolni, ponieważ są słabi, występni, nędzni i zbuntowani”. W gruncie rzeczy – konkluduje kardynał, wkraczając na ostatnie piętra własnych sofizmatów – robimy to dla jego dobra, bo w istocie najbardziej dręczącą troską człowieka jest „znaleźć kogoś, komu by można jak najprędzej oddać dar wolności, z którym ta nieszczęsna istota się rodzi”. Jest tak dlatego, ponieważ „człowiek woli spokój, a nawet śmierć, od wolnego wyboru w poznaniu dobra i zła”. Kardynał wypuszcza Chrystusa i żąda, by Ten już nigdy nie wracał.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że mamy tu do czynienia z dwiema różnymi logikami – logiką ziemskiej władzy i logiką Bożej miłości, uosabianej przez Jezusa. Przemoc i wolność, miłość i pogarda, samozakłamanie i otwartość. Opozycje te tworzą dwa odmienne paradygmaty natury ludzkiej, dwie wizje człowieczeństwa.

W systemie filozoficznym Hegla pojęcie wolności posiada znaczenie kluczowe. „Musimy powiedzieć – pisze autor Fenomenologii ducha – że jak substancją materii jest ciężar, tak substancją, istotą ducha jest wolność. Dla każdego jest rzeczą bezpośrednio wiarygodną, że duch pośród innych właściwości posiada także cechę wolności; filozofia natomiast uczy, że wszystkie właściwości ducha istnieją tylko dzięki wolności, są tylko środkami do wolności, wszystkie jej tylko poszukują i ją wytwarzają”. I dalej: „Na tym właśnie polega wolność, gdyż skoro jestem zależny, odnoszę siebie do czegoś innego, czym nie jestem, nie mogę istnieć bez czegoś zewnętrznego; jestem zaś wolny, gdy jestem u samego siebie”.

Co zatem jest istotą wolności? Czy jest to tylko zdolność do dokonywania wyborów? Gdybyśmy udzielili wyłącznie takiej odpowiedzi, pozbawilibyśmy wolność wymiaru tajemnicy, czegoś, co jednak ma charakter nadprzyrodzony. Wolność jest warunkiem sine qua non samorealizacji – świat przyrody nie zna takiego procesu. Prawa natury wprowadzają czynnik totalnej determinacji – lew zabija antylopę, bo musi. Samiec zabija nawet młode lwiątko, jeśli tak każe mu instynkt. Człowiek także jest drapieżnikiem, często bardziej bezwzględnym niż lew na afrykańskiej sawannie, a przecież na co dzień nie myślimy o sobie w tych kategoriach. Człowiek jest jedyną istotą w świecie, która potrafi wznieść się poza swoje naturalne potrzeby; jedyną, która zdolna jest przekroczyć granicę samego siebie – być kimś więcej, niż jest. Nie byłoby to możliwe, gdyby nasza wolność ograniczała się wyłącznie do wolnego wyboru. Na czym więc polega ten jej nadprzyrodzony charakter? Na tym prawdopodobnie, na czym polega każdy cud – chwilowym unieważnieniu praw natury. Z tej to właśnie przyczyny wolność jest trudna, a według kardynała-inkwizytora, wręcz nieznośna dla większości ludzi. Cud ciąży! Ciąży dlatego, gdyż wytrąca człowieka z naturalnego kontekstu jego istnienia, wprowadza zamieszanie w utrwalone schematy widzenia i pojmowania rzeczywistości fizykalnej, zmusza do przeorientowania światopoglądu i światoodczucia, a tym samym do intelektualnej i duchowej aktywności.

Wolność nie jest stanem. Ma ona raczej charakter procesualny. Realizuje się poprzez konkretne akty woli. Wola z kolei jest tym czynnikiem, który jednoczy wszystkie władze człowieka – ciało, świadomość i animę. „Chcenie” jest zatem totalne, a jako takie obejmuje wymiary, które pozostają poza sferą ograniczonego ludzkiego poznania i wyobrażenia. Pragnienie nieśmiertelności, idea Boga, faustyczny pęd poznawania – to wszystko nie byłoby możliwe, gdyby nie potencjał wolności. W bardzo piękny sposób przedstawił to Leśmian w końcowych fragmentach swojego poematu pt. „Eliasz”, kiedy tytułowy bohater postanowił pójść w bezbożyznę.



Dróg nie było, więc drogi na pewno nie zmylił,

I z wozu gasnącego w bezświat się wychylił,

By poznać jasnowidztwem ostatniego tchnienia

Możliwość innej jawy, niż jawa istnienia!


W tym miejscu warto byłoby poddać refleksji takie oto słowa Kartezjusza: „Nie mogę się (...) uskarżać, że otrzymałem od Boga wolę, czyli wolność decyzji o niedostatecznym zasięgu i doskonałości, bo wiem z doświadczenia, że rzeczywiście nie posiada ona żadnych granic. I wydaje mi się rzeczą ze wszech miar godną uwagi, że wszystko inne, co jest we mnie, nie jest ani tak wielkie, ani tak doskonałe, bym nie mógł pomyśleć, że mogłoby być jeszcze większe czy doskonalsze. Bo gdy na przykład rozważam zdolność pojmowania, natychmiast stwierdzam, że posiadam ją w bardzo małym i ograniczonym stopniu, i równocześnie stwarzam sobie ideę jakiejś innej zdolności znacznie większej, a nawet największej i nieskończonej. (...) Jedynie tylko wolę, czyli wolność decyzji stwierdzam u siebie w takim stopniu, że nie znajduję idei niczego większego od niej; tak, że przede wszystkim dzięki niej poznaję, iż jestem w pewnej mierze na obraz i podobieństwo Boga stworzony”.

Ta humanistyczna afirmacja twórczej wolności jest dowodem wielkości człowieka, znakiem firmowym jego egzystencji. Mówiąc językiem Sartre'a, „człowiek jest przede wszystkim projektem przeżywanym subiektywnie, (...) będzie (...) wszystkim tym, co stanowi realizację jego woli”.

Dlatego właśnie wikłanie wolności w prymitywne gry partyjne jest niedopuszczalne i karygodne.





autor - Jan Stasica

Licencja: Creative Commons
0 Ocena