Sposób na dużego leszcza. Spławik czy grunt? Jaką metodę wybrać? Na co zwrócić uwagę? Czy warto słuchać porad innych, które burzą twoje dotychczasowe techniki, zachowanie się nad kładką w inny sposób niż dotychczas praktykowałeś? 

Data dodania: 2011-11-30

Wyświetleń: 4000

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Duży leszcz – spławik czy grunt?

Zazwyczaj wykorzystuję obie metody równocześnie, chociaż bywa i tak, że pokuszę się tylko na łowienie z gruntu.

Metoda spławikowa.

Łowienie na spławik zawsze sprawia mi radość, bo ciągłe obserwowanie wprowadza mnie w różne nastroje. Z jednej strony koncentracja, skupienie, gotowość do reagowania, z drugiej zaś do rozbudzania ciągle to nowych stanów emocjonalnych – ruszyć wędkę, poczekać, obserwować jeszcze, podjąć natychmiastową decyzję i po prostu zaciąć. Można dodać jeszcze wiele innych odczuć, które mi towarzyszą. Pewnie i każdy wędkujący dołączyłby inne. Niewątpliwie są one wpisane w ten sposób łowienia leszcza, zwłaszcza dużego, bo ten potrafi wprowadzać w stan napięcia. Czasami po prostu wyłoży spławik i zaczyna go prowadzić. Im bardziej szybko, tym więcej myśli chodzi po głowie. Ponadto jeśli przesuwa się w środek jeziora, na głębię, to jestem już pewny, że to właśnie ten nieco większy. Dodatkowe wrażenia wywołuje wędkowanie nocą, gdzie świetlik dobrze widoczny bardzo dokładnie pokazuje kierunek ucieczki ryby.

Jaki spławik.

Wybieram zazwyczaj spławik dłuższy, w zależności od fali na jeziorze i od tego czy łowię w dzień czy w nocy. Najczęściej o wadze od 2 – 3, 5g (bez dociążenia). Taki rodzaj spławika pozwala dobrze zaobserwować jego przytopienie bądź wyłożenie. Duży leszcz zazwyczaj się nie bawi i od razu wyłoży i prowadzi, chociaż bywało i tak, że bawił się i to dosyć długo, aż w końcu zdecydował się na smaczną przynętę i odpłynięcie. W tym momencie mogę być niemalże pewny, że przy zacięciu poczuję opór. Nie zacinam jednak zbyt mocno, zwłaszcza w nocy, gdy nie widzę czy ryba ma jakiś luz na żyłce czy nie.

Łowienie leszcza z gruntu.

Pomimo tego, że jestem przekonany do obu metod łowienia, spławikowego czy z gruntu i uważam, że efekty mogą być podobne, to znam kolegów, którzy przekonują mnie do łowienia gruntowego, zwłaszcza w nocy. Zalecają, żeby nie łowić na spławik z świetlikiem. Nie pozwalam zbytnio na to, aby odebrali mi tę przyjemność, ale na pewno chodzi mi to po głowie i przyznam, że te uwagi, przynajmniej w jakiejś części, wziąłem pod uwagę. Jakie? Chociażby to, żeby nie otwierać puszki z kukurydzą na kładce, nie stukać czymkolwiek, zachowywać się naprawdę cicho. Ponadto, aby zakładać więcej niż jedną rosówkę, najlepiej przez siebie „upolowane”, dobrze je zawiesić na haczyku, aby się same nie uwolniły, zabezpieczyć nawet białym robakiem czy ziarnem kukurydzy, a przydaje się to zwłaszcza, gdy posłucham i tego, żeby po jakimś czasie ciszy po prostu delikatnie podciągnąć przynętę. Można rzeczywiście się miło zdziwić - przekonałem się o tym osobiście.


Licencja: Creative Commons
0 Ocena