Przy okazji pobytu w Johannesburgu w RPA polecam odwiedzenie Parku Lwów. Można tam zobaczyć bardzo rzadko występujęce na wolności białe lwy. Istnienie białych lwów było legendą do 1975 roku.

Data dodania: 2011-10-10

Wyświetleń: 3000

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 4

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

4 Ocena

Licencja: Creative Commons

Tradycyjna legenda afrykańska powtarzana z pokolenia na pokolenie mówi biały lew jest dzieckiem Boga Słońca i został zesłany na Ziemię w gwieździe dla ochrony całej rasy ludzkiej. Nasuwa się pytanie, jeśli był wysłany żeby bronić ludzi, dlaczego ludzie je zabijają? Legenda przez długi czas była tylko legendą, nikt nie widział białego lwa do 1975 roku, kiedy to strażnik parku Timbavati natknął się na trzy białe lwiątka. Znalezisko to miało miało tym większe znaczenie że lwiątka znaleziono w Timbavati co w języku Shangaan znaczy „miejsce gdzie gwiezdne lwy przybyły na Ziemię”. W czasie mojego dwudniowego pobytu w Johannesburgu, pierwszą atrakcją jaką pragnąłem zwiedzić był Park Lwów słynący z pokaźnej grupy białych lwów. Tym bardziej że jeśli miejsce to odwiedzili i byli zadowoleni Chris Daughtry, Shakira, Timbaland, Paul Walker i Natalie Portman, mnie też powinno się spodobać. To nie ważne że Born Free i Światowe Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt (WSPA) odradzają odwiedzania Lion Parku. Są zdania, że przyzwyczajanie lwów do ludzi może skrócić ich życie i prowadzi do konfliktu pomiędzy lwem i człowiekiem. Właściciele Parku Lwów tłumaczą, że pieniądze, które płaci się za bilety wstępu idą na ochronę naturalnego środowiska, jednak negatywny wpływ na rehabilitację lwów znacznie przewyższa szkody. Łatwiej powiedzieć niż zrobić, Johannesburg to bardzo duże miasto, transport publiczny praktycznie tutaj nie funkcjonuje. Nie zdecydowałem się na wypożyczenie samochodu że względu na lewostronny ruch i wysokie ceny w wypożyczalniach samochodów. Na szczęście w internecie znalazłem lokalne biuro podróży prowadzone przez Polaka. Oni odebrali mnie z lotniska, zawieźli do hotelu, po kąpieli i krótkim odpoczynku byliśmy gotowi na zwiedzanie Lion Park. Jeśli wolisz pojechać tam wypożyczonym samochodem, podaję współrzędne GPS S25.59.663 E027, 55.847

Informatory turystyczne mówią że Park Lwów założony został listopadzie 1966 roku przez cyrk Chipperfields. Od samego początku inwestycja okazała się to ogromnym sukcesem, głównie dzięki położeniu w centrum prowincji Gauteng, w pobliżu Johannesburga i Pretorii. Wszystkie lwy czują się tam jak u siebie w domu, panuje tutaj przecież klimat w jakim żyją na wolności. Dlatego Park Lwów nie możemy uważać za zoo, rezerwatem też chyba nie jest. Podzielony na dwie części, pierwsza to roślinożercy z zebrami, żyrafami i większość gatunków antylop niegdyś żyjących na tych terenach. Druga część to kilka ogrodzonych wysokim płotem stanowisk z lwami, likaonami i gepardami. W centralnej części, zaraz obok miejsca gdzie robione są zdjęcia z młodymi lwami można zobaczyć sympatyczne surykatki.

Nasze safari po Lion Park rozpoczęło się zwiedzaniem największej części z żyjącymi ta antylopami, żyrafami i strusiami. Nie chcieliśmy marnować tutaj czasu, przyjechaliśmy tutaj żeby podziwiać białe lwy. Pomimo że lwy były wychowane przez ludzi, robiono z nimi zdjęcia, karmiono z ręki, cały czas mają wrodzony instynkt drapieżnika. Problemem jest że nie rozumieją strategii polowania, na wolności zginęły by z głodu. Mogą być niebezpieczne dla zwiedzających, dlatego niedozwolone jest otwieranie okien w samochodach dla lepszych zdjęć. Przewodnik powiedział nam że biały lew to nie albinos. Posiadają one gen recesywny, czyli ukryty element informacji genetycznej lub genotypu. Biały kolor lwów przeniesiony będzie do pokolenia następnego i w tym następnym pokoleniu ujawni się, gdy jego partnerem będzie identyczny gen recesywny. Recesywny gen nie ujawni się gdy jego partnerem będzie gen dominujący. Nie do uwierzenia że znany czarownik Zuluski Credo Mutwa nie tylko przewidział w latach 60 tych że mityczne białe lwy pojawią się na Ziemi, ale wskazał też miejsce gdzie to nastąpi. Kiedy w 1975 roku strażnik parku natknął się na lwiątka, było to w odległości tylko 47m od przewidzianego miejsca. 

W Hollywood krążą pogłoski o kręcenia filmu o Lindzie Tucker, słynnej działaczce na rzecz ochrony białych lwów. W czasie jej pobytu w Parku Narodowym Krugera wydarzyło się coś trudnego do wytłumaczenia. Podczas nocnego safari, samochody zostały okrążone przez stado rozwścieczonych lwów. Uczestnicy safari byli pewni że będą zabici, nagle w buszu pojawiła się stara kobieta niosąca na plecach dziecko. Podeszła powoli i weszła na jeden z samochodów. Jej obecność uspokoiła lwy. Linda Tucker dowiedziała się później że była to Maria Khosa, znana lokalna szamanka uważana za obrońcę lwów.

Zanim ukaże się wspomniany film, polecam obejrzenie filmu White Lion nakręconego w Republice Południowej Afryki. Brały w nim udział właśnie lwy z Lion Parku.

Biały lew widziany w czasie wycieczki do Parku Lwów w Johannesburgu

Licencja: Creative Commons
4 Ocena