Koty to niezwykłe zwierzęta, należą do rodziny ssaków z rzędu drapieżnych i dlatego nawet domowe koty potrafią pokazać czasem pazur! Ludzie kochają je przede wszystkim za piękne, mądre spojrzenie i za cudowne kojące mruczenie, które jest czasem jedyną formą kontaktu z naturą, w dzisiejszym szybkim i miejskim życiu. Miłośnicy kotów, tak jak wielbiciele psów mają swoje preferencje co do urody czworonogów, jedni kochają wszystkie szare i bure koty bez wyjątku, inni marzą o ognisto rudych kocurach albo o rasowych niebieskookich persach, które dostają najlepsze jedzenie dla kota, są noszone na rękach, głaskane i przytulane. Jednak nie wszystkie koty są tak uwielbiane...
Średniowiecze - średni czas dla kotów
Szczególnie czarny kot nie ma łatwego życia... Od średniowiecza ludzkość utożsamia go ze złem, nieczystymi siłami, szatanem i dlatego koty te bardzo często padały ofiarą egzorcystów, były zabijane, gnębione i przepędzane! Jego maść, duże oczy o przenikliwym spojrzeniu i tajemnicze usposobienie sprawiły, że człowiek stworzył mnóstwo przesądów na temat czarnego kota. Choć mogłoby się wydawać, że żyjemy w czasach w których nie wierzy się już w takie historie, to niestety nie brakuje ludzi, którzy gotowi są skrzywdzić te piękne zwierzęta, by uniknąć na przykład pecha! Dlaczego przypisujemy czarnym kotom tyle złych cech, czy jeśli drogę przebiega nam szary dachowiec, to też zmieniamy trasę w obawie przed nieszczęściem? Nawet w filmach i w literaturze czarne koty służą temu, by podsycać atmosferę przenikliwej tajemniczej mocy, strachu, sił nadprzyrodzonych, niewyjaśnionych, a tym samym przerażających człowieka sytuacji... W Noweli Edgara Allana Poe „The black cat”, czyli czarny kot, która doczekała się też swojej ekranizacji, zwierzę jest okrutnie traktowane przez swojego pana, przyczynia się też do odkrycia popełnionej zbrodni, jest stworzeniem, które podejrzewamy o posiadanie nadprzyrodzonej mocy.
Zanim nadeszły wieki średnie
Koty miały też czasy swojej świetności, żyło się im wspaniale pośród ludzi, którzy traktowali je z godnością i troskliwie się nimi opiekowali. Tak było jeszcze przed naszą erą w Egipcie, gdzie kotom także przypisywano nadprzyrodzoną moc, jednak nie było to powodem lęku, ale szacunku. Wówczas zwierzęta te były uosobieniem mądrości i radości, symbolizowały też witalność i płodność, dlatego czczono je niczym bóstwa, dbano o pokarm dla kota, a za zabicie go groziła kara śmierci. W mitologii egipskiej występowała Bastet - bogini miłości i płodności, przedstawiana jako kobieta z głową kota, kiedy jej święte zwierzę umierało, rodzina do której należał kot opłakiwała go i pozostawała w żałobie, tak jak po śmierci człowieka, a ciało mumifikowano i składano w świątyni. Koty podobnie jak w Egipcie były powszechnie szanowane w Rzymie, Indiach, Arabii i Chinach.
Czarny kot dziś
Obecnie maleje liczba osób wierzących w zabobony i tych, które boją się czarnych kotów, jednak wciąż jest to zjawisko niepokojące i dlatego obrońcy i miłośnicy zwierząt postanowili ustanowić Światowy Dzień Kota. Jest on obchodzony od ponad 20 lat we Włoszech 17 lutego, jako „Giornata mondiale del gatto”, a w Polsce dopiero od 2006 roku. W Mediolanie odbyła się nawet konferencja naukowa pod hasłem „czarny kot pomiędzy prawem i legendą”, co dowodzi jak poważny jest problem prześladowania i gnębienia kotów o czarnym umaszczeniu. Międzynarodowy Dzień Kota, jest inicjatywą, która ma uwrażliwić człowieka na często bardzo trudny koci los. Bezdomne koty są narażone na liczne niebezpieczeństwa, a ich niekontrolowany rozród przyczynia się do powielania smutnych i tragicznych historii. Miejmy nadzieję, że z roku na rok świadomość i wrażliwość człowieka będzie się pogłębiała, a koty przestaną budzić strach i tym samym nie będą już padały ofiarom ludzkiego okrucieństwa. Każdy kochający właściciel wie, że chwile spędzone z czworonogiem, to najpiękniejszy czas; kiedy siedzimy na werandzie, a nasz kot wygrzewa się na słońcu, gdy czytamy książkę, a on usadawia się na naszych kolanach i cudownie mruczy, gdy biega żywiołowo za zabawką, wprawiając w radosny śmiech nasze dziecko...