Takie pytanie stawia sobie zapewne niejeden fotoamator, po osiągnięciu tego minimum umiejętności i doświadczenia, które dzielą profana od świadomego posiadacza aparatu fotograficznego.

Data dodania: 2014-02-19

Wyświetleń: 1794

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Czy w ogóle można nie będąc właścicielem studia, bez bogatego portfolia dorobku, bez atrakcyjnych modelek, bez kontaktów w branży i niezłego sprzętu choćby pomyśleć o zarabianiu? Sam postawiłem  sobie to pytanie jakiś czas temu. Przebrnąłem wówczas przez mnóstwo lepszych i gorszych poradników drukowanych i internetowych. Sknociłem tysiące klatek. Po to tylko żeby dojść do oczywistego wydawałoby się wniosku, że zdjęcia wykonuje człowiek a nie aparat.

Po co wydawać niemałą kwotę na sprzęt, którego możliwości nie będzie się umiało do końca wykorzystać? No właśnie. Może więc po kolei…

Kiedy jest właściwy moment?

Masz aparat fotograficzny i wiesz już, że czasem udaje ci się zrobić zdjęcia, które podobają się nie tylko tobie. Czujesz, że poza uwiecznianiem rodziny albo twojej sympatii ewentualnie uroczych zachodów słońca chciałbyś i możesz robić coś więcej i ciągle ci mało. Wiesz już co nieco o kompozycji, o wykorzystaniu światła, o głębi ostrości. Ale nie wiesz czy warto rzucać się na głęboką wodę, bo nikt przecież nie lubi przegrywać. Myślę, że to właśnie jest odpowiedni moment, żeby spróbować swoich sił. Najlepiej chyba na różnych polach. Możesz zapisać się na któryś z portali – blogów fotograficznych, gdzie ludzie dzielą się swoimi dokonaniami. Znajdziesz je bez trudu. Ich mankamentem są uwagi w stylu „podoba się”, albo „fajna fotka”, ale na szczęście jest tam też sporo osób, które umiejąc trochę więcej od ciebie zechcą się tą swoją wiedzą podzielić. Nie obawiaj się pytać. Nieśmiałość nie jest wskazana, jeśli chcesz się czegoś nowego nauczyć. Ważne jest, aby chwalić się tymi naprawdę najlepszymi fotografiami. Portfolio z setką kiepskich obrazków na pewno nie zjedna ci oglądających. Za to kilka czy kilkanaście poprawnie wykonanych i przy tym niebanalnych ujęć, powinno przyciągnąć uwagę do twoich prac. Kiedy poczujesz się pewniej możesz wyszukiwać w sieci konkursów, które odpowiadają tematyką temu, co najlepiej ci wychodzi. Część z nich zawiera opcję publikacji zdjęć dla zwycięzców albo najlepszych  uczestników, a to jest dla ciebie kolejnym małym kroczkiem – twoje „artystyczne” cv staje się bogatsze. Nie licz na wielkie efekty od razu, ale jeśli zakwalifikują jakąś twoją pracę do wystawy pokonkursowej to już coś i świadczy o tym, że idziesz we właściwą stronę. Udział w konkursach podobnie do publikacji w fotoblogach, pozwala na zdobycie niezbędnego doświadczenia, które w przyszłości z pewnością zaprocentuje.

Aparat i cała reszta

Jeśli masz sprzęt, który spełnia podstawowe wymogi to już jest dobrze. Sporo możliwości obniżenia kosztów daje kupowanie body osobno i do nich dopasowywanie obiektywów. Najlepiej chyba zacząć od dość uniwersalnych zoomów. Pozwala to zaoszczędzić sobie niepotrzebnych wydatków. Drugą wielką ich zaletą jest brak konieczności zmiany obiektywów w zależności od tego co się będzie robiło. Taki „reporterski” obiektyw o ogniskowej pomiędzy 35 a 200 świetnie się sprawdzi. I naprawdę nie musi zaraz być z górnej półki. Zanim zdecydujesz się na inwestycję sprawdź ile masz pieniędzy i co możesz za nie kupić. Praktycznie każdy koncern fotograficzny co roku wypuszcza nowy model. Dzięki temu można zdecydować się na nieco starszy a spełniający twoje wymogi. Warto też pomyśleć o statywie i dodatkowo może lampie błyskowej. Ale nie koniecznie od razu. Wszystko zależy od tego co ma być twoim głównym tematem. Dla mnie światło zastane – naturalne w większości wypadków jest tym najlepszym. Pamiętaj, aby dobrze poznać ofertę mniej markowych producentów którzy produkują obiektywy z bagnetami pasującymi do nikonów, canonów itd. Dzięki temu wydasz mniej kupując całkiem niezły sprzęt.

Jak zacząć?

Moim zdaniem, poza udziałem w konkursach, dobrym sposobem jest zalogowanie się na którymś z banków zdjęć. Najwięcej satysfakcji daje chyba shutterstock. Przynajmniej tak wynika z mojego doświadczenia. Po zaakceptowaniu pierwszych obrazków, potem stosunkowo duży procent wysyłanych zdjęć dostaje ich akceptację i równie szybko pojawiają się pierwsze sprzedaże. A nic nie cieszy bardziej niż widok rosnących na koncie kwot. Warto przy okazji zapisać się na forum użytkowników banków zdjęć. Zebrane tam towarzystwo z pewnością pomoże w pierwszych krokach nowicjuszowi. Lepiej jest chyba uczyć się na cudzych niż własnych błędach.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena