,,Historia Niemiec jest, czy Pani to lubi czy nie, historią Europy, a historia Polski to egzaltowana narracja przemistycyzowanych mesjanistów o narodzie, którego losy i dzieje są marginalne i w ogóle bez znaczenia dla ewolucji społeczeństw, myśli ludzkiej, procesów geopolitycznych." Pozwolę sobie przytoczyć tę myśl (autor w tym momencie nie jest istotny), która doprowadziła mnie do licznych przemyśleń, a w połączeniu z wczorajszą wizytą w Oświęcimiu dała ostateczny obraz mojego stosunku do relacji polsko- niemieckich. Zacznijmy od początku... ARBEIT MACHT FREI - myślę że każdy zna to hasło. Patrzyli na nie nasi przodkowie z wielką nadzieją i wzruszeniem wjeżdżając do obozu Auschwitz- tak naprawdę do piekła otoczonego drutem kolczastym, jak koroną umęczonego Zbawiciela (czyżby to ten przemistycyzowany mesjanizm?). Chodziło o jedno- wyeliminować gorszych, żle przystosowanych, niepotrzebnych Żydów, Cyganów i Słowian. Byli nieczyści, nie potrafili pracować, żaden z nich pożytek. Aryjczycy typ nordycki- oto panowie wszechświata, lepsza rasa, którą bóg wystosował aby ,,zaprowadziła porządek!". Nie ma miejsca, aby roztrząsać się nad metodami zabójstw, okropnym zezwierzęceniem (bo przecież teoria Darwina mówi o walce między gatunkami lepiej i gorzej przystosowanymi!). Zainteresowanym polecam książkę ,,Byłem asystentem doktora Mengele" autorstwa Miklós Nyiszli. Każdy w tym momencie może zacząć ze mną polemikę, a nawet żywą dyskusję w obronie dzisiejszych obywatelów Niemiec. W końcu nie mieli wpływu na historię, na działania swoich przodków. Wtem spieszę przypomnieć, jak bardzo Polakom wypomina się przywary sarmatów, którzy o dziwo żyli nie 60, ale ponad 200 lat temu ,i, o dziwo, masowo nie mordowali niewinnych ludzi. Naturalnie, nie obwiniam nikogo... Nam pozostało pijaństwo, czasem lekceważenie spraw narodowych (czego stanowczo nie popieram), natomiast narodowi Niemieckiemu pozostała wrodzona wyższość. Oni wciąż , nie łudźmy się, uważają się za rasę lepszą. W końcu o coś ich przodkowie walczyli... O historii nie tak łatwo zapomnieć. Chyba że Polakom. To jest właśnie ta piękna historia Niemiec mająca wpływ na Europę i świat, którą Niemcy mogą się ,,poszczycić" według mojego rozmówcy.
Wann das geht uber Polen...
Coraz więcej Polaków wyjeżdża ,,za chlebem" właśnie do Niemiec. Nie twierdzę, że to źle, ale czy nasze polskie sumienia są w tym miejscu spokojne? Z pewnością spokojne było sumienie naszego premiera, który spotkał się w Gdańsku z Angelą Merkel. Nie wiadomo czy ze zwykłej kurtuazji, czy też właśnie przez chęć przypodobania się, krążył obok pani kanclerz niezmiennie, podczas gdy ona nie zwracała na niego większej odwagi. Aż chciałoby sie powiedzieć: ,,Nie dokazuj, miła, nie dokazuj, przecież nie jest z ciebie znowu taki cud!"... cóż, niezmordowany kostiumik pani Merkel koloru...ech...nie był jakoś szczególnie pociągający. Za tę szczyptę ironii przepraszam. Donald Tusk chciał rozmowy, chciał integracji, lecz czy integracja za wszelką cenę z krajem który ma nas w dalekim poważaniu jest potrzebna? A jeśli jest, to czy nie lepszym rozwiązaniem byłoby spotkanie się właśnie w Oświęcimiu? Nie, żeby wspominać, obwiniać sie wzajemnie, ale aby odjąć trochę pewności władzom Niemiec?
Historia- sercem narodów
Wciąż aktualny jest program- ,,Wybaczamy i prosimy o wybaczenie". Moim zdaniem jednak nie do nas należy wybaczanie. To mogą zrobić jedynie rodziny i bliscy ofiar reżimu. W naszym interesie jest aby chronić Polskę przed powtórką historii. Bo jak zakończył przewodnik po Auschwitz: ,,Ojczyzna to groby. Jeśli naród nie pamięta o historii, tzn. że nie istnieje. Jeśli nie pamięta o historii, może przeżyć ją jeszcze raz".
Licencja: Creative Commons