W założeniu TBS-y mają budować mieszkania dla niezamożnych rodzin, korzystając w tym celu z dotowanego przez budżet państwa kredytu z Krajowego Funduszu Mieszkaniowego. Lokatorzy płacą czynsz, który z reguły jest wyższy niż w czynszówkach komunalnych (bo z tego czynszu spłacany jest kredyt), ale niższy od rynkowego.
Żeby dostać do niego klucze, trzeba spełnić kilka warunków. Część z nich jest zapisana w ustawie o niektórych formach popierania budownictwa mieszkaniowego. Inne warunki są w statutach poszczególnych TBS-ów albo w ich umowach założycielskich.
Warunki ustawowe:
- Nie można zbyt dużo zarabiać. Dochód gospodarstwa domowego nie może przekraczać 130 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w województwie, a jeśli ktoś mieszka sam - o więcej niż 20 proc.. W przypadku gospodarstw dwuosobowych dopuszczalna jest nawet 80-proc. nadwyżka. Zaś rodziny liczniejsze dostają kolejne 40 proc. na każdą osobę (np. dziecko).
- Nie można mieć innego mieszkania (ani lokatorskiego, ani własnościowego) w tej samej miejscowości, w której będzie budował TBS.
- Trzeba wpłacić do TBS-u pieniądze. W grę wchodzi kaucja w wysokości 10 proc. wartości mieszkania, ale nie więcej niż 12-krotność miesięcznego czynszu (płacisz przy odbiorze kluczy). Przy wyprowadzce, TBS zwróci kaucję zwaloryzowaną o wskaźnik inflacji.
Ponadto oprócz kaucji większość TBS-ów żąda tzw. partycypacji. Wpłaty sięgają nawet 30 proc. wartości mieszkania, np. w Warszawie jest to przeważnie kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jeśli się wyprowadzisz, odzyskasz te pieniądze. Partycypantami mogą też zostać pracodawcy, którzy chcą uzyskać mieszkania dla swoich pracowników, oraz gminy.
W statucie TBS może określić inne warunki, np. dotyczące dochodów najemców. Niektóre TBS-y wymagają tzw. minimalnego progu zarobków. Chodzi o to, żeby najemca był w stanie płacić czynsz i jeszcze miał za co żyć. Opłaty za mieszkanie nie mogą przekroczyć 25-30 proc. domowego budżetu.
Trzeba się też liczyć z tym, że jeśli chętnych na mieszkania jest bardzo wielu, TBS przyzna je w pierwszej kolejności tym, którzy np. zwolnią mieszkania komunalne, mieszkają w budynku przeznaczonym do wyburzenia albo grozi im eksmisja z prywatnej kamienicy. Czasem preferowane są też osoby o "kwalifikacjach niezbędnych dla gminy", np. lekarze czy nauczyciele języków obcych.