Jak wiadomo Polak potrafi, a granice kraju w pewnym momencie przestają wystarczać.
W poszukiwaniu wrażeń urlopowych wybieramy się więc do Chorwacji, Bułgarii czy innego Egiptu. Zaciągamy kredyty, bierzemy udział w konkursach – byle tylko dotrzeć do wymarzonego celu. Nie pogardzimy także bliższymi sąsiadami sumiennie dbając o dobre stosunki i napełniając ich kieszenie niedawno wprowadzoną walutą.
Co czynić, gdy słowackie Tatry przestają cieszyć, a odciski zafundowane przez obuwie z najnowszej kolekcji dokuczają? Klasyczny turysta może przebierać w ofercie basenów termalnych wszelkiego rodzaju by z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku pozbyć się zmęczenia i stresów związanych ze znalezieniem miejsca na parkingu. Potem pozostaje już tylko odsłonić swoje wdzięki odziane w najmodniejszy kostium kąpielowy, wypić drinka w barze przy basenie lub wypocić wszelkie smutki w pobliskiej saunie. Spragnieni wrażeń mogą skorzystać z westernowego miasteczka, poczuć się jak na karaibskiej wyspie lub podwyższyć sobie poziom adrenaliny w jednej z wielu dostępnych zjeżdżalni. Wszak każda okazja jest dobra by w poniedziałkowy poranek pochwalić się w pracy szybkością zjazdu czy ilością odwagi do niego potrzebnej. Nikt już wtedy nie pamięta o czasie spędzonym w kolejce do kasy, ścisku w szatni czy zniszczonym kostiumie kąpielowym.
Właściciele Aquaparków prześcigają się w ilości i ekstrawagancji oferowanych atrakcji. Byle było głośniej, bardziej kolorowo, bardziej medialnie. Trzeba pogodzić się z tym, że ciepłe źródła, z miejsca spokojnego wypoczynku, zamieniły się w kompleksy w stylistyce hipermarketów oferujące wszystko w jednym. Pozostaje nadzieja na to, że już za rogiem czai się kolejny turystyczny cel, w którym będzie wypadało się pokazać w jeszcze nowszym kostiumie i z jeszcze większą pulą gotówki do wydania.