Laura siedziała wygodnie przed komputerem, bez pośpiechu popijając poranną kawę. Dzień jak co dzień rozpoczął się, nie dając specjalnie do myślenia, czy może wydarzyć się w nim coś wyjątkowego.

Data dodania: 2017-03-29

Wyświetleń: 119

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 1

Głosy ujemne: 0

OPOWIADANIE

1 Ocena

Licencja: Creative Commons

I

STARO – NOWE PLANY, MARZENIA I ZDARZENIA

Od trzydziestu lat mieszkała w spokojnej i małej mieścinie, otoczonej z każdej strony niewielkimi, leśnymi pagórkami. Wewnątrz dzielnicy, na której mieszkała, obok siebie usytuowanych było zaledwie kilkanaście niskich bloków mieszkalnych. Była od dobrych paru lat singielką albo raczej, toczyła życie wolnej i całkowicie niezależnej kobiety. Wbrew tego nie czuła się przesadnie osamotniona. Tu i zewsząd otaczało ją wąskie i godne zaufania grono dobrych koleżanek oraz troskliwa i wspierająca rodzina. Jakby na to jednak nie patrzeć, każda normalna i poukładana kobieta pragnie prędzej czy później usamodzielnić się u boku drugiej połówki, która będzie jednocześnie jej totalnym uzupełnieniem i szczerym wyrozumieniem. Z drugiej strony, miała nieodparte wrażenie, choć nie wiem czy rzeczywiste, iż dziś jest za wiele chłopców i za mało mężczyzn, patrząc na nieracjonalne, a czasem i niepohamowane zachowanie niektórych dorosłych facetów. Może jej przekonanie wynikało z tego, że niezwykle uwielbiała romanse historyczne, które nijak mają się do teraźniejszości, a może z tego, że jak do tej pory nie trafiały jej się pomyślne związki. Cóż, pewnie, gdyby tak było, nie byłaby dzisiaj panną, żeby nie powiedzieć starą panną. Liczyła trzydzieści wiosen i w końcu przestała szukać. Zmierzanie się z losem, zamieniła na pogodzenie się z nim. W końcu chwilowo trwająca desperacja, związana z jej miłosnymi porażkami, jaka wcześniej okrutnie żywiła się jej słabościami, nie ułatwiała wręcz nieuchronnie utrudniała jej relacje międzyludzkie, dlatego musiała jak najszybciej zostać zażegnana. W jej głowie nieustannie roiło się od mnóstwa czasem paradoksalnych, a czasem sprzecznych przemyśleń na temat swoich nieudanych doświadczeń z mężczyznami, przy czym pewna była jednego – prawdziwi mężczyźni są nieosiągalni, bo zawsze daleko od zasięgu jej ręki. Był jednak jeden niezapomniany i imponujący w swej całej rozciągłości wyjątek, będący niegdyś dostępny. Laura jednak, o dziwo nie czuła się wtedy gotowa na poważny związek. Mając w głowie bezpodstawne poczucie, że czeka ją całe życie i mnóstwo nowych fal miłości i zauroczeń, postanowiła infantylnie unieść się dumą, odwrócić na pięcie i iść w swoją stronę. Wbrew temu co zrobiła, doskonale wiedziała co czuła, domyślając się jednocześnie identycznego uczucia z jego strony. Takich słów nie trzeba wyrażać werbalnie. Oczy są zwierciadłem duszy i mówią wiele o uczuciach drugiej osoby. W tym roku mija trzynaście lat od tej parszywej i niewłaściwej decyzji Laury. Omylnie myślała, że szukanie jego odzwierciedlenia w zachowaniu i wyglądzie innych facetów pomoże odnaleźć jej swoje miłosne przeznaczenie. Ludzie zapominają o tym, co jest dla nich ważne i nie mogą zapomnieć o tym co racjonalnie wydaje się być niepotrzebne. I tak było w przypadku Laury. Uczucia, które do niego żywiła przez te wszystkie lata, nieustannie wypływały z jej poranionego od żalu wnętrza, sterowane najgłębszą głębią serca. W tamtym momencie wszystkie problemy i troski nabrały bardziej dojrzałego i mniej przyziemnego znaczenia. Wtedy liczyły się te maślanie spoglądające na nią oczy i to co dowiadywała się o nim w sekrecie od znających go koleżanek. Przed tym, myślała, że na miłość się pracuje, a uczucie przychodzi z czasem, nic bardziej mylnego, serce nie sługa. Nie jest niewolnikiem rozumu, ale całkiem odrębną jednostką, która niewyobrażalnie mocno walczy o swoje prawa.

            Minęło już za wiele lat, od kiedy mogła na niego spojrzeć, doszła więc do wniosku że ten moment ponownie już nie nastąpi. Wiele zmieniło się w jej życiu od tamtych czasów: zdała maturę, skończyła studia. Nie uległo zmianie tylko jej uczucie do niego. Te wszystkie emocje trzymała jednak tylko dla siebie. Podświadomie, w platoniczny sposób, miała słabość do facetów przypominających go. Nie było jedna przypadku, w którym chwilowy zachwyt się nie wypalił, nie jak świeca ale jak malutka i cieniutka zapałka, którą niespodziewanie dmuchnął wiatr.

            Jak wcześniej wspominałam, Laura usamodzielniła się w całkowicie, zaczynając od emocji i kończąc na dobrze płatnej pracy.  Żeby jednak definitywnie zażegnać swoje przeszłe życie, co miało pomóc jej w odnalezieniu swojego miejsca na Ziemi, postanowiła wyjechać do większego miasta, na początku zahaczając się u siostry. Po dalszych przemyśleniach, doszła jednak do wniosku, że Poznań to za blisko, by moc rozstać się z tym co było i zacząć życie od nowa. „Jadę do Grecji!” – oświadczyła przed samą sobą.

            Prawda jest taka, że Grecja, to jej mały świat. Interesowała się nią od lat. Wiedziała jednak jedno, Grecja, którą wyczytała w książkach, ma się nijak do jej rzeczywistego stanu, by się jednak o tym naocznie przekonać ruszyła w świat.

            Początki trudne są wszędzie, szczególnie w kraju, w którym nie zna się języka urzędowego. Religię i kulturę grecką znała tyle, co musiała wiedzieć na ten temat, by móc bez problemu dogadać się niewerbalnie z Grekami. Wyruszyła do Aten, stolicy tej o to jej obczyzny. Jak się później okazało, Grecy wolą w swoim kraju używać języka ojczystego, niż angielskiego. No ale, nic w tym dziwnego, Polak też woli porozumieć się po polsku we własnym kraju. Wysiadając z samolotu poczuła się całkowicie wyobcowana. Patrząc z innej perspektywy, czuła że właśnie tu jest jej miejsce.

            Sytuacja w jakiej była i szybka asymilacja w danym jej skrawku Ziemi, były motorem do działania w kierunku rozwoju swojego życia. Zaczęła uczyć się greckiego, a co więcej nowi ludzie, miejsca, jedzenie, wreszcie upragniona praca, sprawiły że powoli zaczynała zapominać o pierwszej części swojego życia. Odczuwała samorealizację i spełnienie się w życiu. Coraz bardziej oddalała się od uczucia, które żywiła do dawno poznanego rodaka? Nie, po prostu przykryła to uczucie płachtą nowych wyzwań i ruszyła dalej, stając się oziębłą w kwestii uczuć. Jedna jest tego zasługa, nie tęskniła, a co za tym idzie, nie cierpiała. Myślała, że nie choruje już na miłość i miała rację, bo tylko tak myślała.

            Minął już prawie rok. Rok odjąć jeden dzień. Był sylwester i dzień Laury wolny od pracy. Pracowała w szkole jako nauczycielka rosyjskiego, a jak wiadomo takie dni jak powitanie Nowego Roku i dzień przed, to czas wolny od nauki dla uczniów. Zawsze miała pomysł na nudę, która ją sporadycznie napadała, a jednocześnie nie miała czasu myśleć i przewartościowywać przeszłości. Ten dzień był jednak inny, ona po prostu potrzebowała tego, od czego wzbraniała się całe długie miesiące, więc po prostu usiadła w fotelu i wylała długie strumienie łez. To był pewien rodzaj terapii, choć tak naprawdę chyba ratunek dla jej ciągle nieuleczonego serca. Tym bardziej jak zdała sobie sprawę, iż TAM była jeszcze nadzieja, a TU nie ma nawet tego.

II

EPIZOD ŻYCIA W ŻYCIU

Trzeba ustawić swój czas egzystencjalny w odpowiednim czasie zewnętrznym. Ta motywująca do działania dalej myśl była czynnikiem, który ułatwił jej emocjonalny powrót do codzienności. Chodziło po porostu o banalne stwierdzenie – o skupienie się na tym co jest, bardziej niż na tym co było. Pomimo tego, chwilowy powrót do przeszłości miał też swoją zaletę. Stał się jednakowoż, pośrednikiem pomiędzy Laurą, a tym z czym nie mogła się pogodzić. Czy zawsze w życiu tak jest? Zawsze, kiedy po nieodparcie trudnych do udźwignięcia wrażeniach i próżnych nadziejach, wracamy do porządku dziennego, napotykając się twarzą w twarz z zaskoczeniem, które rujnuje nasz dopiero co osiągnięty spokój wewnętrzny?

            Minął tydzień i Laura zaczynała powoli przyswajać sobie nowy sposób postrzegania swojego myślenia i życia. Kiedy jej umysł postanowił pogodzić się z przeszłością i otworzyć się na nowy eta życia, na opak świat który ją otacza postanowił ruszyć pod prąd wobec niej.

- Matko… Świat jest taki mały w swej wielkości fizycznej… Życie jest tak dobrze przez nas znane z czasem i z czasem równie zaskakujące… - pisała z niedowierzaniem swoje ostatnie słowa tego dnia w dzienniku, w swoim jedynym powierniku na obcej ziemi.

            Mieszkam tu już wystarczająco długo, by porównać życie tu i tam. Ziemia jest jedną planetą, a zarazem miejscem różnych miejsc. Gdzie by się nie ruszyć, widać inny świat. Inne części jego, które łączy tylko to samo niebo.

            Otóż nie. Ludzie wszędzie są ludźmi. Mają różne zwyczaje, religię, kulturę i inaczej podchodzą do życia. Ale tak naprawdę, gdzie by się nie znaleźli, a mogli przetrwać, na całym świecie dążą do tego samego. Mają podobne cele i podobne plany. Każdy z nas chce być szczęśliwy i to popycha go do życia dalej. Różni nas przede wszystkim sposób w jaki je szukamy, ale to już nie tyle zależy od pochodzenia, co od indywidualnej koncepcji na życie. Są jednak fale na oceanie świata, które prowadzą nas we własną stronę, nie pytając o zgodę i nie informując o tym co aktualnie podarowuje nam życie. Czasem warto dać ponieść się tym falom. Bo nie zawsze płynięcie pod prąd jest możliwie, a co dopiero wyjście naprzeciw falom.

            Są ludzie, którzy płyną w tą samą stronę, bo prowadzi ich ta sama fala. I tak jak w moim przypadku obrałam sobie własny sposób płynięcia i kierunek, tak właśnie jest fala, która mu sprzyja. 

III

JAKIMI CZYNI NAS PRZEZNACZENIE

 

Kolejny krótki ze względu na porę roku dzień niespodziewanie rozpoczął się standardowo i bez większych wrażeń emocjonalnych – pobudka, praca, praca i praca. Lekko zmieszana uciętym przez budzik głębokim snem Laura otworzyła zaspane oczy w całkiem dobrym stanie, który jednak wcześniej poprzedziła niezwykle poważna i wyczerpująca bijatyka jej psychiki samej ze sobą. Patrząc przez lekko zaparowane od zimna okno na przeciw łóżka dziewczyny, pogodę można było porównać do jej jeszcze uśpionego wnętrza. Spokojnie i cicho, ale mroźnie i opustoszale. Może właśnie dlatego wstała zamaszyście na baczność i mechanicznie zaczęła szykować się do starej roboty w nowym czasie. To tak jakby nie tylko zaczynał się nowy rok, ale i nowe życie w jej życiu. Tego niewyobrażalnie dezorientującego poranka, pozornie wymazane wspomnienia i automatycznie ukrócana pamięć nie dopięły swego. Dopięło go jednak przeznaczenie.

Licencja: Creative Commons
1 Ocena